Trup w fangirlowej szafie

Feb 17, 2012 03:05

Początkowo planowałam po prostu skomentować wpis ninedin, ale przemyślenia bardzo szybko się rozrosły i rozpełzły w nieco inną stronę. O ile najwyraźniej istnieje coś takiego jak fangirlowe wychodzenie z szafy, tak ja własny fangirling traktowałam raczej jako trupa w tejże szafie. Wprawdzie trupa, którego zamierzałam konserwować i ogólnie dbać o ( Read more... )

fandom, blablanie

Leave a comment

Comments 9

alex_s9 February 17 2012, 11:00:41 UTC
Dziękuję ci bardzo za ten wpis, bo po wczorajszej notce zwierza, która na pewno była bardzo kompetentnie napisana, poczułam się zawstydzona faktem, że w nazwie mojego bloga znajduje się słowo "fangirl". Cieszę się, że również uważasz, że aspekt emocjonalny zdecydowanie nie jest najważniejszy w fanowaniu jakiegoś zjawiska. Może to snobizm, ale zdecydowanie stawiam na aspekt poznawczy.

Reply

stray_alchemist February 17 2012, 11:51:11 UTC
W takim razie obie jesteśmy snobkami. ;) Chociaż w odniesieniu do siebie zauważyłam, że inaczej po prostu nie może być - emocje związane z fanowaniem są dla mnie zawsze wynikiem i reakcją na aspekt poznawczy.

Reply


ext_1050993 February 17 2012, 12:12:16 UTC
Komentowałam już u ninedin, komentowałam u zwierza popkulturalnego, skomentuję i tutaj, choć troszkę się będę musiała cytować (niełatwo brać udział w internetowych dyskusjach ( ... )

Reply

stray_alchemist February 17 2012, 13:55:54 UTC
Nie ma za co! To ja dziękuję za komentarz. :) Zazwyczaj nieśmiałość nie pozwala mi na nic więcej niż lurkowanie, więc strasznie się cieszę, jeśli mimo tego udaje mi się dołączyć do dyskusji toczonej w blogosferze. Zwłaszcza, że ta konkretna dyskusja jest bardzo ciekawa ( ... )

Reply


an_fiction February 17 2012, 12:33:27 UTC
Trudno nie przyznać racji ( ... )

Reply

stray_alchemist February 17 2012, 14:00:21 UTC
Bardzo trafna uwaga co do granic fangirlizmu - chyba właśnie to mnie zazwyczaj tak odstrasza. I pewnie masz rację co do tego, ile kto wyniesie z fanowskich poszukiwań, ale wolę jednak myśleć o ludziach, którzy zobaczą w czymś nowo odkrytym coś więcej niż materiał na slash. Pod tym kątem tkwię jednak w bardzo fajnym, intelektualnie stymulującym i przyjaznym środowisku. :)

Reply


ext_248701 February 17 2012, 16:15:21 UTC
Ale wiecie co, mnie w sumie mało obchodzi, co sobie fandom robi. Ja, tak naprawdę, pisałam o SWOIM fangirlingu (dlatego też o fanbojach nie było) i o tym, co to dla mnie osobiście znaczy. Moje fanowanie jest mniej więcej ograniczone do mojego kręgu (głównie, co prawda, netowych) znajomych, niekoniecznie mam potrzebę wychodzić z nim bardzo na zewnątrz (tzn do ludzi niezainteresowanych; wyjątkiem jest najlepsza przyjaciółka) i niekoniecznie piszę się na te wszelkie przejawy, o których pisała Zwierz i które się tu w komentarzach pojawiają; ergo, jak sobie np. ktoś chce wyłącznie slashować, jego/jej sprawa, jak nie lubię humorystycznych cutie chibi rysuneczków, to nie oglądam, obsesję n a punkcie czyjegoś talentu, umiejętności i kreacji staram się oddzielać od (dość mnie straszącej) histerii nt. prywatnej osoby aktora/pisarza/muzyka etc. Ja osobiście mam raczej tak, że dostaję właśnie poznawczej obsesji (wiem, że głupio się cytować, ale wszystko napisałam, dawno temu, tutaj: ... )

Reply

stray_alchemist February 18 2012, 14:16:36 UTC
Stąd też napisałam na początku, że coś, co miało być komentarzem, bardzo się rozrosło. Planowałam napisać pod Twoją notką, że ojej, fajnie, też tak mam, i dorzucić przykład takiego odkrycia, czegoś, co mogłoby być interesujące nie tylko dla mnie. Potem pojawił się wpis zwierza i się mentalnie zjeżyłam na opisane przez nią przejawy fanowania, tzn głównie na skupianie się na aspekcie emocjonalnym. I doszłam do wniosku, że jeśli przyznawać się do bycia fangirl, to tylko i wyłącznie w kontekście poznawczej obsesji, bo, jak napisałam, mam i z definicją, i z fandomem problem. I chyba nie ja jedna, sądząc po reakcjach, więc w sumie dobrze, że temat wypłynął, nawet jeśli zdryfował dość daleko. :)

Reply


ext_1061236 February 22 2012, 15:31:48 UTC
Ja się bardzo zgadzam z istnieniem aspektu poznawczego - sama tak mam, i wiele osób, które znam. Ale też, jeśli oglądam film z aktorem/aktorką, którego/którą lubię, czasem nie sposób jest nie postrzegać roli, jaka by ona nie była, przez pryzmat sympatii, czy wręcz uwielbienia dla ról poprzednich. I tu już włącza się ewidentnie sfera emocjonalna.

Reply


Leave a comment

Up