Czuję się jakoś tak... wyjałowiona.
Niby wszystko jest w porządku; chora nie jestem, jakichś aż tak większych problemów nie mam, a jednak coś we mnie siedzi, co sprawia, że w ogóle nic mnie nie interesuje. Że wszystko olewam. Wujek posyła mi kąśliwe uwagi - puszczam je mimo uszu. Mama kolejny raz nawrzeszczała na mnie, że wstaję przed samym obiadem
(
Read more... )