Fikaton czwarty, dzień drugi

Mar 01, 2008 00:00

Trzeba przyznać, że pierwszy dzień ruszył wcale nieźle! Wszystkim, którzy zaczęli, gratulujemy, wciąż wahających się zapraszamy - wcale nie zostawiamy rannych, to wierutne kłamstwo.

No, chyba że są bardzo ranni.

Wielkie podziękowania za prawidłowe tagowanie wpisów - ułatwia to bardzo pracę moderatorom. Kontynuowanie trendu będzie docenione.

Poprzedni prompt: 1



Ognisko i Salamandra

Przyjemnie było palić.

Sprawiało specjalną przyjemność patrzenie, jak ogień pożera wszystko, jak wszystko czernieje i się zmienia. Gdy wielki wąż pluł jadowitą naftą na świat, Montag zaciskał w pięściach mosiężne okucie, krew huczała mu w głowie, a jego dłonie były dłońmi jakiegoś cudownego dyrygenta prowadzącego wszelkie symfonie płomieni i pożarów, by zniszczyć różne strzępy i zwęglone ruiny historii. W symbolicznym, oznaczonym numerem 451 hełmie na swej obojętnej głowie i z oczami jak pomarańczowe płomienie na myśl o tym, co zaraz nastąpi, szarpał zapalacz i dom wybuchał żarłoczną pożogą, która rozjarzała wieczorne niebo czerwienią, żółcią i czernią. Kroczył wśród roju iskier. (…)

Montag uśmiechał się dzikim uśmiechem wszystkich mężczyzn osmalonych i cofających się przed płomieniami.

("451 stopni Fahrenheita", Ray Bradbury)

fikaton 4, fikaton 4: wskazówka

Previous post Next post
Up