Trudna przyjaźń [owutemy 1x01]

Jan 09, 2011 17:25

Autorka: coolness_1 
Tytuł: Trudna przyjaźń
Ilość słów: 872
Postacie: Scorpius Malfoy, James Syriusz Potter (i inni)
A/N: promt (chyba) 1, i zawsze chciałam napisać Scorpiusa w Gryffindorze. Za przejrzenie tekstu dziękuję Izoch i Atris ;*

TRUDNA PRZYJAŹŃ

- Gryffindor! - ogłasza Tiara Przydziału.
Scorpius zamyka oczy. Nie jest dobrze. Tata nie będzie zadowolony. Kiedy otwiera oczy, widzi klaszczących Gryfonów (nie wszyscy klaszczą, ale większość), Krukonów i Puchonów. Widzi też zaskoczenie malujące się na twarzach Ślizgonów. Jest Malfoyem. Powinien być w Slytherinie. Żaden Malfoy nigdy nie trafił do Gryffindoru. I nie trafi, niemalże słyszy głos ojca. Przepraszam, tato. Przykro mi, myśli i znów na chwilę zamyka oczy.
Nie pamięta, jak znalazł się przy stole Gryffindoru. Gdy Scorpius podnosi wzrok, podchwytuje spojrzenie wpatrującego się w niego, rok starszego chłopaka. Rozpoznaje go od razu: to James, syn tego Pottera. James wpatruje się w niego jeszcze przez chwilę, a potem mruży oczy i uśmiecha się, jakby chciał powiedzieć, że życie Scorpiusa w Gryffindorze nie będzie łatwe (nie musi tego mówić, młody Malfoy już to wie). Dopiero wtedy odwraca wzrok.
Scorpius wzdycha. Zapowiada się ciężki rok.

*

Kiedy nadchodzi poranek i zbliża się pora śniadania, Scorpius jęczy i zakrywa głowę poduszką w akcie buntu.
- Scorpius, co ci jest? - pyta Lysander, jego kolega z dormitorium.
- Kolejny koszmarny dzień - warczy Malfoy, ale ledwo go słychać, bo głowę wciąż ma schowaną pod poduszką. - Potter znów na mnie wyleje sok z dyni, wpadnie na mnie na schodach i ponownie stłukę sobie kolano albo…
- Spokojnie, Scorpius! - przerywa mu Scamander. - Na pewno nie jest aż tak źle.
- Tylko jeszcze gorzej.
Lysander wzdycha.
- Zobaczysz, Potter się niedługo uspokoi i przestanie cię męczyć.
- Łatwo ci mówić, to nie nad tobą się pastwi. - Dobiega odpowiedź (wciąż spod poduszki).
- Jak chcesz, mogę porozmawiać z Alem, może on będzie miał jakiś wpływ na swojego brata - proponuje Lysander.
- Z kim?
Scamander przewraca oczami.
- W jakim ty świecie żyjesz, Score? - Scorpius łypie na niego spod poduszki i robi obrażoną minę. Nie znosi, kiedy ktoś skraca jego imię, więc Lysander (zwykle) tego nie robi. - Al, Albus Severus Potter, syn Harry’ego Pottera i Ginny Weasley, młodszy brat Jamesa i starszy brat…
- Dobra, dobra… wystarczy, rozumiem… Ale „Al”? Doprawdy, cóż to za głupi skrót od imienia.
- Na pewno rozumiesz? - Śmieje się jego współlokator.
Scorpius nie odpowiada, tylko podnosi się do pozycji siedzącej, zdejmuje z głowy poduszkę i rzuca nią w Lysandra.

*

Sytuacja nie zmienia się diametralnie, choć jest chyba trochę spokojniej i Scorpius wie, że powinien za to podziękować Lysandrowi i Albusowi (którego w zasadzie nie zna. Owszem, wie, jak ten wygląda oraz kim jest, ale nigdy ze sobą nie zamienili ani słowa), lecz ojciec zawsze powtarzał: Malfoy nie prosi o pomoc, Malfoy nie dziękuje, Malfoy…, więc Scorpius nie dziękuje i za każdym razem, kiedy mija Albusa, czuje się głupio. Na szczęście to nie zdarza się zbyt często.

*

Scorpius lubi grać w Quidditcha i chciałby się dostać do drużyny, ale jest pierwszorocznym, nie ma więc zbyt wielkich szans. Zwłaszcza, że ścigający, którym jest James, wyraźnie go nie lubi, a Scorpius stara się go unikać jak tylko może. Kiedy jednak widzi ogłoszenie w Pokoju Wspólnym mówiące, że w drużynie Gryfonów brakuje szukającego i w piątek przed kolacją odbędzie się nabór, wzrusza ramionami i myśli: Czemu nie?. Ostatecznie decyduje się spróbować.

Był najlepszy, wie to. Owszem, może nie poszło mu tak dobrze, jakby chciał, ale jednak znacznie lepiej niż innym kandydatom, dlatego nie jest zdziwiony, kiedy słyszy wyniki.
- Hej, mały, witamy w drużynie, dostałeś się. - Jack Lavender, kapitan, uśmiecha się i ściska jego dłoń.
Scorpius odwzajemnia uśmiech.
James lekko się krzywi, lądując na boisku i zsiadając z miotły, ale po chwili wahania kiwa głową i nawet powstrzymuje się od złośliwego komentarza.

*

Pierwszy mecz Quidditcha w tym sezonie Gryfoni mają rozegrać przeciw Krukonom. James się trochę denerwuje, bo jeśli jego młodszy brat jest szukającym Ravenclawu, to mają naprawdę małą szansę (tata dobrze wyszkolił Ala, pomimo jego niechęci do gry). Jednak, kiedy Rose mówi mu z smutną miną, że Al zrezygnował, bo stwierdził, iż naprawdę nie przepada za Quidditchem, James oddycha z ulgą. Rose uderza go w ramię, bo to przecież smutna wiadomość, ale Potter i tak szczerzy się.
- Przegracie - ogłasza.
Rose krzywi się lekko.
- Możliwe, ale nie poddamy się tak łatwo.
James wie, że to prawda, bo Rose udało się zostać ścigającą Krukonów, a ona nie poddaje się łatwo i zawsze walczy do końca.

James miał rację. Gryffindor wygrywa pierwszy mecz dzięki Scorpiusowi, który łapie znicza po trzydziestu pięciu minutach, i wieczorem w Pokoju Wspólnym Gryfoni świętują. Oczywiście, Al, Rose i Lorcan, bliźniaczy brat Lysandra również są zaproszeni. Gdy okazuje się, że Malfoy siedzi samotnie przy kominku, sącząc piwo kremowe, podchodzą do niego dwaj Potterowie. Albus popycha starszego brata do przodu i James rzuca mu wściekłe spojrzenie, ale po sekundzie wahania odwraca się w stronę Scorpiusa i mówi:
- Dobra, przyznaję, nie jest aż taki zły. I… przepraszam.
Nie dodaje nic więcej, ale to wystarcza, by Malfoy się uśmiechnął. Wie, że teraz będzie lepiej.
Albus natomiast siada w fotelu koło niego i mówi, wskazując na brata:
- Wiesz, on nie ma talentu do zaprzyjaźniania się. Poza tym nie za bardzo polubił twojego ojca z opowieści taty, więc chyba przeniósł tę nienawiść na ciebie… ale… ale myślę, że teraz można was będzie nazwać przyjaciółmi. Albo przynajmniej „prawie przyjaciółmi”. James nie przeprasza nikogo, kto nie jest jego przyjacielem.
- Poza tym, jestem Albus - dodaje zielonooki Krukon po chwili, wyciągając przed siebie rękę.
- Scorpius. - Malfoy ściska jego dłoń. - Przypuszczam, że powinienem podziękować.
Albus lekko uśmiecha się w odpowiedzi.

owutemy: tydzień pierwszy, autor: coolness_1, fandom: harry potter, owutemy

Previous post Next post
Up