Fikaton 9, dzień 10

Oct 10, 2010 20:47

Autor: upupa-epops
Tytuł: Ja ustalam zasady
Fandom: The Vampire Diaries
Spoilery: poważne do 2x05
Ilość słów: 607
A/N: Nie wiem, naprawdę nie wiem... Elena/Damon, sugerowane Elena/Stefan, prawdopodobnie porn. Robi się z tego już taki dziwny verse trójkątowy, przed lekturą poniższego dobrze by się zaznajomić z Przysługami, a także Aparatem decyzyjnym le-mru i tym tekstem lunatics-word, która twierdzi, że wszystko jest moją winą. Zaprzeczam dla porządku.

Generalnie to od paru dni rozmaślam się strasznie na scenie tańca z 1x19, więc postanowiłam sobie, że dzisiaj napiszę coś z tańcem, ale tak, żeby nie było sentymentalnie, bo srsly, ile się można rozmaślać nad tym, że Damon kręci się w kółko?

Dedykowane Nilc, albowiem odkryłam ostatnio, że faza na chore trójkąty jest mniej upadlająca, jeśli przeżywa się ją w tandemie i można jej nadać pozory intelektualnoliterackiej interakcji.


Ja ustalam zasady

You brood too much. Everything on this planet is not your fault. My actions, what I do, it's not your fault. I own them. They belong to me. You're not allowed to feel my guilt.
TVD 1x20, Blood Brothers

- Pamiętaj - mawiała zawsze Katherine. - Pamiętaj, że to ja ustalam zasady.

A potem wyślizgiwała się zwinnie z jego ramion i zanim wybrzmiał następny takt, była już przy Stefanie. Damon zostawał na środku parkietu jak ostatni kretyn, ścigany pełnymi dezaprobaty spojrzeniami ojca (Czym tym razem uraziłeś pannę Katherine, dlaczego od ciebie uciekła? Wstyd mi za ciebie, synu.), zakłopotany, rozpaczliwie nie na swoim miejscu.

Kiedy sto czterdzieści sześć lat później obserwował, jak Stefan i Elena ćwiczą w salonie układ taneczny przed balem, a rozbawiona Elena ucieka partnerowi, wykonuje solo kilka prostych figur i, nie mając nic zdrożnego na myśli, pada w ramiona jemu, Damonowi, doszedł do wniosku, że właśnie w tym momencie powinien był mu się zapalić w głowie taki wielki, czerwony neon. Wyobrażał go sobie jako dwie strzałki na rozstajach, jedna z napisem: Zdrowe i rozsądne decyzje, druga: Uwaga, trójkąt, znowu, dziewczyna Młodego, znowu, halo, bagno!. A raczej - tak sobie to zwizualizował już po fakcie, bo kiedy poczuł dłonie Eleny opierające mu się lekko na barkach, zadziałała pamięć mięśniowa, Damon wyprostował się jak struna, ułożył ręce w nienaganną ramę i odruchowo przejął prowadzenie.

Potem były wybory Miss Mystic Falls, podczas których Elena miała stanowczo zbyt dużo na głowie, Stefan poszedł w długą, a Damon, wściekły i dziwnie podekscytowany, musiał nagle stanąć na jego miejscu. W 1864 roku uznałby to pewnie za świetny rewanż albo (gdyby w ogóle znał takie pojęcie) coś w rodzaju karmicznej sprawiedliwości. Ale minęło sto czterdzieści sześć lat, skradanie się dawno przestało być zabawne i teraz Damon czuł obrzydzenie na samą myśl, że korzysta z wykradzionego przywileju. Zrobił, co do niego należało, i stanowczo postanowił sobie nigdy więcej nie wracać do tego upokarzającego spektaklu.

***

Jakiś czas po tym, jak Stefan wrócił do picia ludzkiej krwi, a Damon popełnił to szaleństwo i pozwolił Elenie pocałować się w szyję (a potem zrobił kilka innych, jeszcze głupszych rzeczy), w domu Salvatore'ów ustalił się pewien rytuał. Wieczorami Damon nasłuchiwał uważnie i kiedy upewnił się już, że Młody śpi (zupełnie jak dziecko), schodził do salonu. Niekiedy spotykał tam wpatrzoną tępo w ogień Elenę, a wtedy włączał wysłużoną wieżę Zacha, puszczał pierwszą płytę, jaka wpadła mu do ręki, po czym rozsiadał się wygodnie w swoim ulubionym fotelu i milczał.

Wychował się w kulturze, w której taniec był czymś nierozerwalnie związanym z seksem, podnietą w białych rękawiczkach, jedyną formą erotyzmu, o której wolno było mówić publicznie. Dlatego kiedy wstawał, by nalać dziewczynie drinka czy pomóc jej opatrzyć skaleczone ręce, odruchowo robił to do rytmu, odliczał stopami do trzech i wystukiwał palcami takt o szklankę. W całym tym młynie, w którym znaleźli się we trójkę, muzyka była jedyną rzeczą, która należała wyłącznie do Damona.

Kiedy Elena wyglądała na naprawdę zmęczoną i spiętą, podchodził stanowczo za blisko, przekraczał jej przestrzeń osobistą (Stefan nigdy tego nie robił) i patrzył pytająco, a jeśli spostrzegł lekkie skinięcie głową, przejmował prowadzenie. Siadał wtedy wygodnie na dywanie plecami do kominka, wyciągał przed siebie ramiona i powoli rozpinał wszystkie możliwe guziki, jakie tylko mógł znaleźć na jej ubraniu, a potem sztuka po sztuce odrzucał kolejne rzeczy na podłogę, metodycznie, starannie i tak spokojnie, że już w okolicach bluzki oboje zaczynali ciężko oddychać (raz, dwa, trzy, zsunąć z ramion, raz, dwa, trzy, raz-dwa-trzy). Następnie układał ręce w ramę, mocno obejmował nagą Elenę, całował ją w szyję i zaczynał schylać głowę coraz niżej. W końcu pozwalał dziewczynie oprzeć nogi na swoich ramionach i, jeśli usłyszał szloch lub wyczuł, że palce Eleny zaciskają się na jego włosach nieco mocniej niż zwykle, przerywał na sekundę i delikatnie, kojąco całował ją w lewe udo.

- Uspokój się - mówił szorstko, żeby zaznaczyć swoją odrębność. - Pamiętaj, tutaj to ja ustalam zasady.

autor: upupa_epops, fikaton 9: dzień dziesiąty, fikaton 9, fandom: the vampire diaries

Previous post Next post
Up