fikaton 6, dzień 2: koszula

Mar 14, 2009 22:42

Borze, poczułam się dzisiaj takim weteranem fikatonu... już szósty! To straszne.

Muszę teraz walnąć sobie herbę i nadgonić wszystkie wpisy, bo, wiecie, pół dnia grałyśmy w planszówkę BSG (Cyloni wygrali).

autor: le-mru
fandom: Battlestar Galactica
ilość słów: ok. 2000
postaci: Kara, Leoben.
spoilery: do 3x01 Occupationostrzeżenia: przemoc, kilka ( Read more... )

fikaton 6: dzień drugi, fandom: battlestar galactica, autor: le_mru, fikaton 6

Leave a comment

Comments 8

girlupnorth March 14 2009, 22:06:44 UTC
Jakie fajne i chore \o/ A najfajniejsze - i najbardziej chore zarazem - że Leoben naprawdę wierzy w to kochanie i w to, że Starbuck mogłaby go nie zabić nożem.

To nie był pierwszy toster, którego zabiła, ale te ciała były tak cholernie przekonujące, że nie potrafiła się otrząsnąć z myśli, że zrobiła coś złego. To nie była prawda: grzechem było krzywdzenie ludzi, nigdzie nie było mowy o seryjnych modelach robotów wzorowanych idealnie na ludzkich ciałach.
\o/

Reply


zimnyryb March 14 2009, 22:46:13 UTC
Nie była pewna, czy właśnie rozmawiali o marchewce. Być może stanowiło to jakiś nowy kryptonim, który Tigh wymyślił po pijaku i udało mu się namówić admirała, żeby faktycznie nazwać tak jakąś nową misję. - rozbawiło mię, raczej słusznie.
Poza tym dość creepy. Znaczy w ogóle Leoben, hot itp., ale Kara musiała się czuć naprawdę strasznie (co z resztą parę razy pokazała, nawet tutaj). Bardzo podoba mi się narracja tekstu, nastrój, jaki zbudowałaś i przebieg wydarzeń. Nie dzieje się za szybko, ani za wolno, tylko tak w sam raz.
Zgadzam się z girlupnorth apropo tego kochania. Ale to w pewnym pokrętnym sensie urocze xd

Reply


joan_k March 15 2009, 09:13:57 UTC
Jeez. Zaczynam wkręcać się w fandom nawet go nie oglądając *_*
To wszystko przez wasze fiki i ikonki z Karą i Leobenem!

Biorąc pod uwagę, że nie jestem obeznana z serialem, to barrdzo mi się podoba ♥

Reply


kubis March 15 2009, 11:27:39 UTC
Bardzo dobrze oddałaś klimat tego więzienia Kary na Nowej Caprice.
Pewna sterylność pomieszczeń (tylko koszula i zapomniane zapałki były nie na miejscu) i to uważne przeszukanie, stała czujność, rosnący niepokój i rosnące zmęczenie, no i ten powstrzymywany, odsuwany szok.
Zapach koszuli był świetny.

(Wybacz, mój musk nie pracuje dziś najlepiej.)

Reply


galianoir March 15 2009, 23:47:33 UTC
*crack* Kurde, w niejednym brygu się bywało. Coś jest nie tak */crack*

Ała. Trafienie do tego domu, zamiast do celi to musiał być wielki mindfucking. bo WTF o co chodzi? Co chcą osiągnąć? I czy woda nie jest zatruta? Jak wydzielać sobie biszkopty? I po prostu nie wypada spać na łóżku.
Świetnie to opisałaś: Kara sama w mieszkaniu, tzn. na polu walki - nieznanym terenie wroga, który może se kryć za każdym rogiem/meblem. To jak stara się być ostrożna, ale pragnienie, głód, zmęczenie po jakimś czasie wygrywają.
Leoben taki kanoniczny. Zwariowałabym, gdybym miała spędzić 3 miesiące z kimś, który na pytanie "czy..." nie potrafi podpowiedzieć Tak/Nie (nawet gdyby nie wyrżnął wcześniej całej ludzkości).

Nóż w bucie *_* (to co, jeszcze tylko 6 razy?)

PS. wiesz, ze mogłabym się przyczepić, prawda? Ale chyba wiem, co byś odpowiedziała :P

Reply


Leave a comment

Up