fikaton 6, dzień 2: koszula

Mar 14, 2009 22:42

Borze, poczułam się dzisiaj takim weteranem fikatonu... już szósty! To straszne.

Muszę teraz walnąć sobie herbę i nadgonić wszystkie wpisy, bo, wiecie, pół dnia grałyśmy w planszówkę BSG (Cyloni wygrali).

autor: le-mru
fandom: Battlestar Galactica
ilość słów: ok. 2000
postaci: Kara, Leoben.
spoilery: do 3x01 Occupationostrzeżenia: przemoc, kilka ( Read more... )

fikaton 6: dzień drugi, fandom: battlestar galactica, autor: le_mru, fikaton 6

Leave a comment

Comments 8

pellamerethiel March 16 2009, 20:32:02 UTC
*kiwa się*

Ten fik jest tak absolutnie CHORE. I piękne. Takie dobre-dobre zło po prostu :DDD uwielbiam wątek Nowej Capriki, a wątek Kary też jest tam tak chory, że szok... Strasznie fajnie opisałaś, jak Kara oswaja się z tym nowym miejscem, stara się pozostać czujna, odmawia sobie nawet wody, biszkoptów i sikania - jak dla mnie to wręcz męczeństwo! Ta tajemnicza koszula, lustro z nietłukącego się szkła, bitki zRoslin marchewką, to, że myślała o Samie i rigor mortis, świetne :DDD I to, że czuła na końcu wyrzuty sumienia, zupełnie naturalne, moim zdaniem. ;)

Yay Kara na NC! :D

Na antresoli stało podwójne łóżko przykryte szarą pościelą i starannie złożona męska koszula. Kara dotknęła jej ręką, ale nie ośmieliła się powąchać. Bała się, że rozpozna czyjś zapach.
Mrrr :>

W południe nie wytrzymała i zjadła wszystkie biszkopty. Spłukała je kolejnymi dwoma kubkami wody z kranu i tym razem już naprawdę musiała iść do toalety.
Bohaterka...

- Witaj, Kara. Przepraszam, że musiałaś na mnie czekać, ale było kilka rzeczy, które musiałem sobie ( ... )

Reply


pellamerethiel March 16 2009, 22:00:23 UTC
Borze, poczułam się dzisiaj takim weteranem fikatonu... już szósty! To straszne.
I dolicz do tego jeszcze CZTERNASTODNIOWY maraton pisania Losta... *gładzi się po długiej, siwej brodzie*

Reply


novin_ha May 8 2009, 18:44:17 UTC
Jakie to chore! I jaka chora ja, która wolę to 200x od czytania Kara/Lee XD

Strasznie mi się podoba to określenie "wspaniały" o Leobenie na koniec. I:

To nie był pierwszy toster, którego zabiła, ale te ciała były tak cholernie przekonujące, że nie potrafiła się otrząsnąć z myśli, że zrobiła coś złego. To nie była prawda: grzechem było krzywdzenie ludzi, nigdzie nie było mowy o seryjnych modelach robotów wzorowanych idealnie na ludzkich ciałach.

I psychika obu postaci, i ta cisza w mieszkaniu, szkolenie Starbuck i czekanie, alienacja i przerażenie i to, że oczywiście, ze musi go zabić - ale on musi wierzyć, że ona go nie zabije.

I zakończenie *_*

Strasznie mi się ten tekst podobał. Ten pairing jest taki chory *_*

Reply


Leave a comment

Up