1. Jako że kolor poprzedni mi się wziął i zmył, dziarskim krokiem poszłam do sklepu i kupiłam krem koloryzujący. W kolorze ciemny brąz, czyli to co poprzednio. Przyszłam do domu, rozrobiłam tę papkę i, kurcze, coś białe to jest, why? Słabe jakieś? Piszą, żeby 30-45 minut trzymać, ale podejrzanie krótko... No to mua trzymała minut 60.
Wyszedł, co pewnie łatwo przewidzieć, CZARNY. Nie sztuczny, dzięki borowi niech będą, z lekko prześwitującym brązowym. Ale mua się sobie podoba! Nie tylko sobie zresztą.
# Wow, ale ładnie!
# Ej, a to kto jest?
# Lol, na Japonkę się robisz?
# Ale mrocznie! Mroczniej niż [ktoś tam, nieważne kto mi mhrokiem i zuem nie dorównuje].
# Marta, umyłaś włosy!
2. Toshirō Mifune tańczący "po żeglarsku" jest rozbrajający. Bo, oglądam co niedzielę Shōguna, chyba najlepszy serial mejd in Jułesej o Japonii, toteż ma moją rekomendację, howgh. Aczkolwiek dziwne wrażenie mam, patrząc na pomieszczenie w zamku Himeji, o którym wiem, że są tam dzisiaj manekiny.
3. A skoro już na to zeszło: [fangirl mode on] OMG, OMG, byłam w tym samym miejscu co Diry, iiik!
Budynek Fuji TV tu w prawym górnym rogu, a to
foto z Odaiby mejd baj mi [fangirl mode off]
4. Maturę operonową z rozszerzonego polskiego napisałam na 84%. Soł ajm hepi.