Jan 04, 2009 22:22
Primo: nieważne o co chodzi, w każdym razie są Źli i Dobrzy. To znaczy o coś chodzi, ale nie jest problemem, jeśli się nie wie. Dobrzy giną po kolei, aż zostaje dwóch ostatnich sprawiedliwych. Jeden z nich głupio daje się złapać Złemu, toteż drugi z nich bieży na ratunek. Dobry bije Złego okrutnie i na odwrót, aż Zły pada na stos butelek bez ruchu. Dobry znajduje butelkę w jednym kawałku, nawet z zawartością i już chce uczcić zwycięstwo, ale Wielki Martwy Zły jednak okazuje się być jak najbardziej żywym. Znienacka wstaje i bez słowa, acz ze Złą Miną numer 345 wyrzuca Dobrego przez okno z na oko trzydziestego piętra. Dobry wcale nie ratuje się w jakiś cudowny sposób, ale spada. Spada w zwolnionym tempie prosto na samochód, w którym siedzi żona i dziecko Złego. Całość zamyka metaforyczny obraz porywanych przez morze butów Zginiętych Dobrych.
Oto kino azjatyckie, psze państwa.
film,
kino azjatyckie