Oto mój dylemat sprzed iluś tam dni - obejrzeć film bolly i rozpłynąć się nad Szarukiem, czy obejrzeć japoński horror i znowu bać się kranu tudzież telewizora?
Niestetyż albo stetyż, miłość ma do Japonii (i do horrorów) zwyciężyła, a na bolly i tak mam zastój, sięgnęłam zatem po kasetę z Nieodebranym połączeniem. To był mój drugi raz z tym filmem,
(
Read more... )
Comments 5
I nasuwa mi się pewne pytanie: Czemu, u licha, nie miałam jeszcze tej kasety w swoich przepastnych łapach?
(ps. Przepraszam za słowotok. Nadmiar ars poetiki ma zgubny wpływ na moje komórki mózgowe)
Reply
A nie miałaś, gdyż, albowiem, ponieważ, muszę film ów dokładnie przeanalizować, niczym obydwa Asakawy albo panna Kellerówna, kto którą wersję woli, chociaż i tak wiadomo że japońskie rulez.
*składa palce w krzyżyk na ars poeticę*
Reply
Nie zmienia to faktu, iż jestem święcie oburzona. Dobra, przeżyjemy i oburzenia, upominać się więcej nie będę.
Uciekam na Czerwonego Kapturka. W wersji prawdziwej, rzecz jasna.
Reply
Dać i tak nie dam, bo dżejhorror na aktualnie pękniętej kasecie (dzięki, mamo) jest za drogocenny, a jeszcze tak ze dwa razy obejrzeć muszę. Z zawartością owej kasety co najwyżej na miejscu zapoznać się można.
Czerwonego Kapturka mam, coś na początku mi nie działał, ale potem udało się włączyć. I wolę ołowianej lekkości humor Pythonów, którzy zapewne już się na youtubie załadowali.
Reply
Leave a comment