Kolejny mocno depresyjne au, futurefic i slash (Jack/Sawyer) w jednym. Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko, że napisany jeszcze w Portugalii, dzięki czemu (na jakieś dwa dni) przeszła mi ochota na mordowanie rozbitków. Szkoda, że nie umiem pisać crackfików. :P
Fanfik zainspirowany przede wszystkim znakomitą piosenką Green Day.
Za betę dziękuję
(
Read more... )
Comments 15
Reply
To chyba największy możliwie komplement, jaki mogłam od Ciebie usłyszeć. :)
Spodobało mi się, że Sawyer wraca pomóc Kate. Żyje z Jackiem, ale wraca po nią. To kupuję. Nie kocha jej, ale poczuwa się do opieki w tym najważniejszym dla niej momencie, chociaż nie spotkał jej od lat.
Jestem pewna, że nieważne, jak ich losy by się potoczyły, Sawyer zawsze byłby gotów jej pomóc. Są do siebie zbyt podobni (Nie wierzę, że uważając Skate za evil!pairing to napisałam... ;))
Zbiłaś mnie z nóg szczególikami i "moim" Sawyerem, co do którego byłam pewna, że absolutnie nie może pojawić się w slashu. Jestem urzeczona. Chyba nawet bardziej, niż Twoim tekstem na challenge z Outlaws. A urzec mnie slashem to jest sztuka nie z tej ziemi.
Dzięki za komentarz i miłe słowa. :) Tekst na challenge był mniej dopracowany i chwilami wyraźnie zgrzytał. Zresztą o swoim otp zawsze pisze się łatwiej. ;)
Reply
The sounds of laughter
The birds swoop down upon
The crosses of old grey churches
We say that we're in love
While secretly wishing for rain
Sipping coke and playing games
September's here again
David Sylvian, SeptemberGdybym miała napisać o wrześniu, oparłabym się na powyższej piosence. Wrzesień mimo wszystko jest dla mnie - osoby permanentnie zakochanej w jesieni - miesiącem magicznym, słonecznym, dymnym, liściastym i urodzinowym. A serce kurczy mi się z żalu, że ktoś móhłby tak nienawidzić tego miesiąca. Tyle, jeśli chodzi o refleksję ogólną, niekoniecznie związaną z tekstem ( ... )
Reply
No wiesz, nie napisałam o pozostałych czterdziestu paru osobach, co znaczy, że pewnie gdzieś mniej więcej szczęśliwie sobie żyją... ;P
To boli, nie tylko dlatego, że według Ciebie tak zginął mój ulubiony bohater. I czuję lekką niesprawiedliwość, że w ogólnej świadomości Terrorysta=Arab.
Nie wiem, co mam na to odpowiedzieć...
Dzięki za komentarz.
Reply
Nie był to zarzut w Twoją stronę, ale ogólny wniosek.
Reply
Reply
[wewnętrzny Skate ryczy ze szczęścia]
To mnie powaliło. XD
Dzięki za komentarz :)
Reply
Podoba mi się, bo ma rytm, bo wrzesień, w którym ciągle dzieje się coś nie tak (sama nic osobiście do września nie mam, poza tym, ze będę musiała znaleźć sobie wtedy mieszkanie, ale to takie out of topic), podoba mi się, że czas leci, a tu jak nie wrzesień to ktoś ginie, podoba mi się, że mimo że darkfik, to nie taki dark, podoba mi się, że Sawyer pojechał po Kate, bo obojętnie jaki mam stosunek do Kate, to Sawyer tak by właśnie zrobił (ciekawe, co teraz Kate będzie nosić - kopertę z listem?).
Podoba mi się :)
P.S. Jak na razie tylko Twoje slashe Sem akceptujeXD
Reply
P.S. Jak na razie tylko Twoje slashe Sem akceptujeXD
Kubiś, ja Ci kiedyś powiedziałam, że kupię KAŻDY paring, jeśli będzie odpowiednio podany :P. A że niektóre paringi baaaardzo ciężko mi dobrze podać, to inna sprawa.
Nie wydaje mi się, żeby Kate zaczęła nosić kopertę z listem. Jakoś to nie pasuje. Do tego czasu powinna wyrosnąć z samolocików. Ale w tej kwestii to ja w ogóle mam dziwne teorie.
Reply
Pamiętam i dlatego to miał być komplement dla Pelle, że kupujesz.
Nie wydaje mi się, żeby Kate zaczęła nosić kopertę z listem.
Mnie też nie, to było trochę ironiczne;)
Reply
Pelle, ja bym chciała wiedzieć, co Ty robiłaś pomiędzy Twoim pierwszym lostowym fikiem a tymi ostatnimi. Też chcę to robić, może też osiągnę taką poprawę w takim czasieXD
Zaczytywałam się Jawyer i deathfikami po angielsku - było tego naprawdę duuużo. Ale nie wiem, czy to się z tym łączy... XD
P.S. Jak na razie tylko Twoje slashe Sem akceptujeXD
To chyba dobrze, biorąc pod uwagę, że ostatnio jestem monotematyczna i tylko slashe piszę... XD A teraz piszę Jawyer. Wiem, też jestem w szoku.
Dzięki za komentarz, Sister_in_slash ;)
Reply
Zacznę od tego, że uwielbiam tę (tą? nie chce mi się sprawdzać, jak jest poprawnie xD) piosenkę. Pomijam oczywiście fakt, że uwielbiam WIĘKSZOŚĆ piosenek Green Day. Ty naprawdę masz talent do pisania takich przygnębiających ficków. Kiedyś próbowałam się za to zabrać, ale wyszedł mi straszny melodramat ;] Nie wiem, jak ty to robisz. Podoba mi się ta bezpośredniość, z jaką opisujesz każdą kolejną śmierć. Momentami cała relacja jest jakby sucha, obdarta z uczuć, dzięki czemu kolejna tragedia uderza w nas ze zdwojoną siłą. Z tego opowiadania można by zrobić wieloodcinkowego tasiemca, i w każdym odcinku opisywać uczucia poszczególnych osób, ich rozpacz, ból, rozgoryczenie... Ty pozostawiłaś pole dla wyobraźni czytelnika, i może dzięki temu twoje opowiadania zawsze są takie... realistyczne i przygnębiające.
To chyba podchodzi już pod masochizm, ale uwielbiam się w ten sposób przygnębiać ;]
Reply
Yay!
To chyba podchodzi już pod masochizm, ale uwielbiam się w ten sposób przygnębiać ;]
Owszem, podchodzi pod masochizm. Pod masochizm podchodzi też to, że uwielbiam takie opowiadania zarówno czytać, jak i pisać. ;P
Dzięki za komentarz. :)))
Reply
Leave a comment