Czyta, czyta i to z wielką przyjemnością :) większość fandomu skupia się na Sherlocku i Johnie, a szkoda, bo pokazujesz nam, jak wielowymiarową postacią jest nasz Mycroft :) Weny życzę i jak najszybszego dzielenia się jej efektami! einthel
Dziękuję za komentarz :) Tak, Mycrofta lubię, i wychodzi mi to w pisaniu, bo wciąż jakoś do niego wracam :) wen teraz przed nowym rokiem nieco przygasł, ale może jeszcze odżyje :) pozdrawiam!
I tylko nieprzyjemne pytanie: czy oni by się naprawdę ucieszyli z przyjścia Mycrofta? Jeśli Mycroft miałby przyjść tylko po to, żeby znosić publiczne dogryzanie otoczonego przez przyjaciół Sherlocka, to ja się mu w sumie nie dziwię. John jest Miły, ale czy to nie było aby jedno z tych zaproszeń, o których wie się, że zapraszający liczy na odrzucenie? Albo inaczej: kto by po Mycrofcie płakał, czy gdyby coś mu się stało, czy Anthea przejęłaby się czymś więcej, niż tylko problemami w pracy? Czy Sherlocka by obeszła utrata brata, czy tylko niedogodność związana z brakiem osoby, która załatwiałaby mu wejście do tajnych baz i pomagała załatwiać dziesiątki ułatwiających życie rzeczy? Nie cenią aby oni Mycrofta li i jedynie za jego przydatność? Smutne to jakoś.
No co ty :) Po Mycrofcie płakałoby wielu i wielu odczułoby jego nieobecność (jeżeli nie finansowo to duchowo). Najbardziej odczuwałby to sam Sherlock, dla którego Mycroft to w sumie jedyna rodzina ze strony Holmesów :D pewnie, rywalizują i się żrą, ale bez Mycrofta Sherlock finansowo, fizycznie i mentalnie by bardziej niż kulał
( ... )
niesamowite :)
anonymous
December 30 2012, 20:23:47 UTC
Wypowiem się chyba raczej ogólnikowo, bo za jednym tchem przeczytałem zamieszczone dotychczas 3 rozdziały. Bardzo mi się podoba ta shelockowa wersja Opowieści Wigilijnej. Mycroft jako postać pierwszoplanowa robi wrażenie. Można powiedzieć, że fajnie unowocześniona wersja znanego utworu. Bardzo mi się podobało, a czytanie tego fika to sama przyjemność. Pozdrawiam, Al.
Gdyby zostało to niezauważone, niniejszym zawiadamiam, że wypociłam komentarz na ffnecie, bo LJ leżał i jęczał tak, że dobiłam go i wyniosłam się na wordpressa. A tu dodam jeszcze, że podoba mi się fakt, jakby każdy z rozdziałów poruszał inną strunę skrzypiec. Mam nadzieję, że czwarty to skompletuje i wyjdzie pełna melodia. I tak, nadal jesteś zbójem, nawet matrymonialnym, przejawiasz niekochanie swoich bohaterów i robienie im cyklicznego kuku oraz tykasz ich dokładnie tam, gdzie najbardziej boli. Zatem rozumiesz, że jedynym, co mogę tu powiedzieć, jest...
Comments 9
einthel
Reply
pozdrawiam!
Reply
I tylko nieprzyjemne pytanie: czy oni by się naprawdę ucieszyli z przyjścia Mycrofta? Jeśli Mycroft miałby przyjść tylko po to, żeby znosić publiczne dogryzanie otoczonego przez przyjaciół Sherlocka, to ja się mu w sumie nie dziwię. John jest Miły, ale czy to nie było aby jedno z tych zaproszeń, o których wie się, że zapraszający liczy na odrzucenie? Albo inaczej: kto by po Mycrofcie płakał, czy gdyby coś mu się stało, czy Anthea przejęłaby się czymś więcej, niż tylko problemami w pracy? Czy Sherlocka by obeszła utrata brata, czy tylko niedogodność związana z brakiem osoby, która załatwiałaby mu wejście do tajnych baz i pomagała załatwiać dziesiątki ułatwiających życie rzeczy? Nie cenią aby oni Mycrofta li i jedynie za jego przydatność? Smutne to jakoś.
Może jeden Greg.
Reply
Reply
Reply
Bardzo mi się podobało, a czytanie tego fika to sama przyjemność.
Pozdrawiam, Al.
Reply
A tu dodam jeszcze, że podoba mi się fakt, jakby każdy z rozdziałów poruszał inną strunę skrzypiec. Mam nadzieję, że czwarty to skompletuje i wyjdzie pełna melodia.
I tak, nadal jesteś zbójem, nawet matrymonialnym, przejawiasz niekochanie swoich bohaterów i robienie im cyklicznego kuku oraz tykasz ich dokładnie tam, gdzie najbardziej boli. Zatem rozumiesz, że jedynym, co mogę tu powiedzieć, jest...
...Jeszcze.
Reply
Leave a comment