Może to wina tego, że od ósmej do siedemnastej siedziałam dzisiaj w szkole (jak w fabryce) i jestem już trochę zmęczona, ale niestety nie podobało mi się. :( Już dużo czasu minęło odkąd czytałam jakiś fanfik hp, choć kiedyś czytałam ich całkiem sporo i wydaje mi się, że ten temat był już kilkakrotnie poruszany. Niestety dla mnie nic nowego nie było w tym wywodzie Hitler - Grindelwald, nudził mnie. Nie ucz się więcej historii. :P (żart)
Ale wizja Hagrida - wielkiego nieśmiałego chłopca mnie rozbroiła. Ja mam kinka w literaturze i filmie na dużych mężczyzn o gołębim sercu i małych gabarytowo chłopców - odważnych, silnych psychicznie. TAKTAKTAK! Dlaczego ja nie wpadłam wcześniej na to, że Hagrid mógł być nieśmiałym dzieckiem? TO TAK PASUJE!!!
No i Snejp w tle!
zanim nasza rozmowa naprawdę do zirytuje. literówka (gdzieś mignęła mi jeszcze jedna, ale zabij, nie mogę jej znaleźć)
Nie ma sprawy - rzecz gustu. ;) Wina moja, choć częściowo na pewno wpłynął na to wszystko fakt spędzenia całego długiego weekendu na uczeniu się do próbnej historii. (MATKO TO ZA TYDZIEŃ, A JA NIC NIE UMIEM Z XIX WIEKU. O_o)
Ja ogarniam cały XIX wiek, mogę pomóc, i naprawiłam wreszcie telefon ;)
Co do tekstu. Podobał mi się. Prawda jest taka, że ja w ogóle lubię sposób w jaki piszesz i kocham historię na dodatek. Owszem, kilka Twoich tekstów podobało mi się znacznie bardziej niż ten, ale ten także był niezły. Może nie przepadam czytać akurat tekstów o tym pokoleniu z HP, ale ten mi się podobał. I nieśmiały Hagrid, to rzeczywiście udany pomysł.
Tak naprawdę ten tekst miał być o wiele dłuższy i rozmowa w bibliotece miała w zamierzeniu być wstępem do spotkania Minerwy i Dumbledore'a (stąd ten nieszczęsny Hagrid, którego wizja spędzania czasu z panią prefekt przeraża), ale pośród tych wszystkich wojen Rzeczpospolitej w XVII wieku cały czas zrobił "puff!". ;) Może dlatego jest to takie... Mhm. Bez czegoś głębszego.
No ale może następny wyjdzie mi lepszy. W ogóle lata czterdzieste w Hogwarcie - czyli Dumbledore nauczyciel, McGonagall i Riddle, i kilka innych ciekawych osobników - mnie fascynują. To są rodzice i dziadkowie "naszych" postaci, czyli ludzie, którzy bezpośrednio kształtowali pokolenie Huncwotów i Harry'ego. No i z moich wyliczeń wyszło, że mogę w tej epoce spokojnie umieścić Eileen Prince, która jest dla mnie najbardziej fascynującą postacią. (Co z tego, że pojawia się w trzech zdaniach? Dzięki temu mogę z nią zrobić co chcę!)
Co do historii: dorwałam książkę o historii RAFu i płaszczy a la Jack H., więc RAF będzie w tej małej serii o Minerwie, Eileen i Guci
( ... )
A mi się podobało, bo miliona fików w życiu nie przeczytałam, więc z takim pomysłem (Hitler i Grindelwald) spotykam się po raz pierwszy. Czekam na ciąg dalszy! :)
(Nie mam czasu komentować, jak ja nie mam czasu komentooować...)
Więc krótko będzie: mam podobne zdanie jak ojacie. Zbyt zwyczajne to wszystko. Porównanie Grindelwald-Hitler też już gdzieś widziałam, co nie znaczy, że nie da się tego dobrze napisać. Wszystko się da. Rozmowa ładna i w ogóle ten nieśmiały Hagrid (<3), ale nie przemawia to do mnie.
Żeby nie było, że wszystko tak źle, to znajdę przynajmniej jedną rzecz, która mi się podobała, oprócz Hagrida. Ach, ten regulamin mi się podoba :D Trochę ten bibliotekarz przypomina mi Filcha, tyle punktów i w ogóle. Pewnie nawet za głośno tam nie wolno oddychać, bo się książki zniszczą xD
Literówka tu: "- Czy mugole nie boją się, że Grindelwald spróbuje ułożyć się z ich Czarny Panem?" Czy tu nie miało być "Czarnym"?
I błąd tu (zatłukę chyba xD): "Z jednej strony wiedziała, że to, o czym mówiła Eileen, to mżonki, z drugiej jednak jej rodzice dowodzili choć częściowej słuszności jej słów." Piszemy "mrzonki". No.
WIEDZIAŁAM, że coś mi w tych mrożonkach nie pasowało. ;) Dziękuję za bystre oko, już poprawiam.
I wiem, że zwyczajne - no, częściowo takie miało być - i wiem, że porównanie już pewnie gdzieś było. Zważywszy na fakt, że to sama Jołaśka R. jako pierwsza wskazała na paralele między Grindelwaldem i Hitlerem, i ich powiązania w czasie IIWŚ, wcale bym się nie zdziwiła.
Dla mnie samej funkcjonuje to nieco jako wprowadzenie do czegoś, co wymyślałam od 2006 roku (częściowo). Po prostu przedstawienie postaci dramatu, lekkie zarysowanie sytuacji domowo-rodzinnej.
Rozumiem, co ci się nie podoba. Mimo wszystko dziękuję za skomentowanie i za znalezienie jakiegoś pozytywu. :)
Jestem ciekawa, co by było dalej, gdybyś to rozwinęła, bo na razie to tylko wstępniak - i chociaż lubię historyczne fiki, szczególnie z okresu IIWŚ, to jednak ten był trochę przegadany. Może gdyby ta rozmowa była napisana dynamiczniej, to byłoby inaczej, ale jak ktoś komuś coś wyjaśnia, to ciężko jest to napisać ciekawie (wiem z doświadczenia, ekspozycja jest najgorsza, wszyscy zasypiają ;_____;). Niemniej fajne jest wplecione tło Hogwartu z lat 40-tych, z gorszym niż pani Pince bibliotekarzem i nieśmiałym słodziakiem Hagridem :D
Comments 9
Ale wizja Hagrida - wielkiego nieśmiałego chłopca mnie rozbroiła. Ja mam kinka w literaturze i filmie na dużych mężczyzn o gołębim sercu i małych gabarytowo chłopców - odważnych, silnych psychicznie. TAKTAKTAK! Dlaczego ja nie wpadłam wcześniej na to, że Hagrid mógł być nieśmiałym dzieckiem? TO TAK PASUJE!!!
No i Snejp w tle!
zanim nasza rozmowa naprawdę do zirytuje.
literówka
(gdzieś mignęła mi jeszcze jedna, ale zabij, nie mogę jej znaleźć)
Reply
Reply
Co do tekstu. Podobał mi się. Prawda jest taka, że ja w ogóle lubię sposób w jaki piszesz i kocham historię na dodatek. Owszem, kilka Twoich tekstów podobało mi się znacznie bardziej niż ten, ale ten także był niezły. Może nie przepadam czytać akurat tekstów o tym pokoleniu z HP, ale ten mi się podobał. I nieśmiały Hagrid, to rzeczywiście udany pomysł.
Reply
No ale może następny wyjdzie mi lepszy. W ogóle lata czterdzieste w Hogwarcie - czyli Dumbledore nauczyciel, McGonagall i Riddle, i kilka innych ciekawych osobników - mnie fascynują. To są rodzice i dziadkowie "naszych" postaci, czyli ludzie, którzy bezpośrednio kształtowali pokolenie Huncwotów i Harry'ego. No i z moich wyliczeń wyszło, że mogę w tej epoce spokojnie umieścić Eileen Prince, która jest dla mnie najbardziej fascynującą postacią. (Co z tego, że pojawia się w trzech zdaniach? Dzięki temu mogę z nią zrobić co chcę!)
Co do historii: dorwałam książkę o historii RAFu i płaszczy a la Jack H., więc RAF będzie w tej małej serii o Minerwie, Eileen i Guci ( ... )
Reply
Reply
Reply
Więc krótko będzie: mam podobne zdanie jak ojacie. Zbyt zwyczajne to wszystko. Porównanie Grindelwald-Hitler też już gdzieś widziałam, co nie znaczy, że nie da się tego dobrze napisać. Wszystko się da. Rozmowa ładna i w ogóle ten nieśmiały Hagrid (<3), ale nie przemawia to do mnie.
Żeby nie było, że wszystko tak źle, to znajdę przynajmniej jedną rzecz, która mi się podobała, oprócz Hagrida. Ach, ten regulamin mi się podoba :D Trochę ten bibliotekarz przypomina mi Filcha, tyle punktów i w ogóle. Pewnie nawet za głośno tam nie wolno oddychać, bo się książki zniszczą xD
Literówka tu:
"- Czy mugole nie boją się, że Grindelwald spróbuje ułożyć się z ich Czarny Panem?"
Czy tu nie miało być "Czarnym"?
I błąd tu (zatłukę chyba xD):
"Z jednej strony wiedziała, że to, o czym mówiła Eileen, to mżonki, z drugiej jednak jej rodzice dowodzili choć częściowej słuszności jej słów."
Piszemy "mrzonki". No.
Reply
I wiem, że zwyczajne - no, częściowo takie miało być - i wiem, że porównanie już pewnie gdzieś było. Zważywszy na fakt, że to sama Jołaśka R. jako pierwsza wskazała na paralele między Grindelwaldem i Hitlerem, i ich powiązania w czasie IIWŚ, wcale bym się nie zdziwiła.
Dla mnie samej funkcjonuje to nieco jako wprowadzenie do czegoś, co wymyślałam od 2006 roku (częściowo). Po prostu przedstawienie postaci dramatu, lekkie zarysowanie sytuacji domowo-rodzinnej.
Rozumiem, co ci się nie podoba. Mimo wszystko dziękuję za skomentowanie i za znalezienie jakiegoś pozytywu. :)
Reply
Reply
Leave a comment