Fandom: Siewca Wiatru/Zbieracz Burz - M.L.Kossakowska
Cykl: blankowo-asmodeuszowy ^^
Postacie: Blanka
Chronologia: post-Zbieracz
Uwagi: tekst, który od dawna czekał na publikacje, a o którym sobie przypomniałam dopiero teraz. Mam trochę mieszane uczucia odnośnie tego, zwłaszcza kiedy akcja skupia się na Blancę i jej przyjaciółce zwanej Malditą (co
(
Read more... )
Reply
Własnie ja z niektorymi daniami mam ambicje - przykladowo zakochalam sie ostatnio w kuchni bliskowschodniej, wiec ilość ciecierzycy uzywanej w mojej kuchni wzrosła 10-krotnie xDD w sumie to juz tesknie za falafelem i hummusem - mimo ze jadlam wczoraj xdd
H.. to widocznie karteczki są u Ciebie tym, rodzajem balaganu ktorego opanowac sie nie da ;D u mnie i tak pierwsze miejsce to ciuchy wiec... chyba lepiej karteczki - zawsze to mniej miejsca zajmje i mniejszy robi balagan xD
Reply
Hehe, to podziwiam za ambicje. Ja mam bardzo proste potrzeby żywieniowe, chleb, ryż, makaron, nawet na sucho :D
Ale po co walczyć z wiatrakami? Mi tam bałagan nie przeszkadza :D
Reply
Ja kiedys moglam jesc same zupki chinskie i słodycze, ale poprawił mi sie gust kulinarny gdy zaczełam sama gotować xDD Inaczej: stałam się... strasznie wybredna odnośnie cudzej kuchni xDDDD
U mnie to jest zadziwiające, ze zazwyczaj mi nic nie przeszkadza - bałagan, hałas, tłok, zimno, upał, NIC, ale mam momenty takiego skrajnie nerwicowego perfekcjonizmu, że sama siebie nie poznaję ._.;; akurat z bałaganem mam jednego schiza - gdy wyjezdzam na dluzej niz dzien z mieszkania, MUSZĘ je posprzątac - moge życ w chlewie miesiąc, ale nie cierpie wracac tam wieczorem w niedzielę prosto z pociągu i widzieć brud xDD
Reply
Mi na szczęście nie grozi taka poprawa xDDD Jestem wybredna, wielu rzeczy nie jem, ale jak coś mi nie pasi, zawsze mam na szczęście kanapki do wyboru :D
Przynajmniej ma to swoją dobrą stronę, że coś cię motywuje do sprzątania xDD
Reply
Hm.. też tak sądziłam, ale jednak znalazłam jakąś przyjemnośc wgotowaniu - o ile robię to w niewielkich ilościach, takie wycackane pod wzgledem wyglądu porcje dla dwóch osób, równo pokrojone wszystko i tak dalej. Gotowanie ilości "rodzinnej" to katastrofa, nienawidzę takiej hurtowości i nie dziwię się, że tyle mężatek w średnim wieku traci sens życia i ma depresje (mężatki ok. 40 to właśnie najwyższy współczynnik depresji ze wszystkich grup wiekowych i w kwestii sytuacji związkowo-rodzinnej), z powodu przytłoczenia kretyńskimi obowiązkami domowymi, ktorych nikt nie docenia >>''
No niby tak, ale obawiam sie, ze to się już ociera o nerwicę natręctw xDDDD
Reply
Wow, nawet tego nie wiedziałam o depresji u 40stek. Jakoś tak z reguły słyszy się, że to młodzi cierpią na depresje ^^ Mi tam gotowanie dla rodziny nie przeszkadza... zwłaszcza, że i tak najczęściej zajmuje się tym ojciec :D
xDD
Reply
Reply
Hehe, zawsze to jakaś nowa wiedza. Jak jeszcze coś zasłyszysz ciekawego, daj znać, dokształcę się :D Coś czuję, że mi nie grozi żadna depresja z okazji 40 i dzieci, ufff xDDD Ja nawet nie chcę dożywać tak później starości (czym zawsze śmiałam się z mamy ^^).
Coś w końcu trzeba obwiniać, nie? xD
Taa, tyle dobrego z naszych czasów... u mnie co jakiś czas ojciec marudzi na brak porządku w domu z tyloma 'babami', ale mnie i mamę średnio to rusza :D A co do gotowania, niemal zawsze sam się za to bierze, to jako dobra córka, nie chcę odbierać mu frajdy xDDD
Reply
Reply
To szukanie przyczyn i rozwiązywanie ich przydałoby się Kenowi :D :D Tak jakoś od razu zabrzmiało mi jak rada dla niego.
Idealna symbioza - nie trzeba wam martwić się, że jest bałagan, jest jedzenie i nikt się nie wtrąca w gotowanie... ech, żebym to ja tak kiedyś dogadywała się z siostrą... chociaż, po namyśle, rzadko kiedy się o takie rzeczy kłóciłyśmy, ale nasze gusta kulinarne są bardzo zróżnicowane. No i siostra miała tendencję do rządzenia się -___-. Ale od kiedy nie mieszkamy razem, rzekłabym, że to siostra idealna - bo nie zawraca mi niczym głowę xDDD
Odżywiać się światłem z lodówko - piękny tekst :D Szkoda, że tak się nie da xDDD Mnie ogólnie wkurza marudzenie na jedzenie; fakt, sama czasem to robię, głównie dlatego, że mnie nikt nie uwzględnił wiedząc, że ja tego nie jem i już, ale wtedy biorę się za kanapki i nie stwarzam problemu ^^
Reply
Reply
Ja w sumie nie mogę narzekać na siostrę; fakt, co jakiś czas były starcia, jak to między ludźmi, ale nie prowadziłyśmy nigdy wojny ze sobą. A poczucie, że jesteśmy z innych planet... to ja mam to poczucie ogólnie do ludzkości i liczę, że może jednak należę do innego świata i tylko przypadkiem tu jestem xDDD
Mnie w ogóle wkurza zmuszanie do jedzenia, ale w tym przodują babcie ^^ Pewnie jakby sobie lepiej wychowali takie marudne bachory, nie mieliby teraz problemów z żywieniem. Szczęśliwie też nie miałam z tym problemów odnośnie rodziców - mama co najwyżej marudziła, bym jadła surówkę czy coś, ale nie pamiętam jakiś wielkich żywieniowych przymusów. ; p
Reply
(odnośnie iunnych planet ja mam tak do tej pory odnosnie większosci facetów i tak gdzies połowy kobiet x____X''')
Własie ze strony rodziców też nie miałam przymusów, tutaj to babcia jest zdecydowanym liderem (zaraz za nią - starsza siostra mojej mamy...). Dramat. "Jedz po się zepsuje" "Chyba masz anoreksję" .. osłabiają mnie takie teksty, po prostu osłabiają >>''
Reply
W sumie, to my już nie z tego pokolenia, co potrafiło być ogarnięte. Teraz to same dziwactwa są z ludzi - może to atak ufo? xDDD
Haha, też to znam! Mi często rzucali pytaniem, czy się odchudzam (czego nigdy nie zrobiłam), bo nie jem -___- Śmieszne pytanie...
Reply
A najlepsze jest, że absolutnie nie wyglądam na kogos z niedowagą, wiec takie gadanie jest absurdalne. Ok, staram się zrozumieć, ze osoby z pokolenia babci zyly w czasach, gdy nie bylo ogromnych ilosci roznego jedzenia jak teraz i wszyscy jedli cokolwiek bylo na obiad bo nie mieli wyboru, ale kurcze, czasy pustcyh półek sklepowych skonczyly sie ponad 20 lat temu xDDD Najlepsze ze pokolenie mojej mamy gdy miala te 25 lat bylo dobrych kilka kilo lżejsze niz ja obecnie, a to MI sie wmawia 'anoreksje' i 'odchudzanie' jak kręce nosem na obiady ;o
Reply
Leave a comment