Idę ja se dzisiaj zwyczajnie do katakumb szkolnych. Luda jakoś tak wyjątkowo pełno, no ale nic. Jednakowoż wkrótce słyszę jak mnie z tej całej masy ktoś woła:
- Maaaartaaaa!!!
- No?
- Bo. Patrz co dla ciebie wzięłam z biblioteki.
Patrzę zatem. Mitologia Japonii, Jolanta Tubielewicz. Co w tym momencie następuje:
1) OMG!!!
2)
- Czekaj, ty znajdź jeszcze Martynę...
Martyna mnie sama znajduje, woła przez całe pół korytarza. Japońskie opowieści o bogach, Wiesław Kotański.
W ogóle to skąd u nas w bibliotece takie książki?
Ale. Przychodzę do domu.
- Zamknij oczy.
- Maaamo...
- No zamknij. Dobra, teraz otwórz.
I co? Przede mną surowy łosoś. Jutro na obiad sashimi. Przydałaby się co prawda daikon i wasabi, ale sos sojowy jest, ryż też, da się radę.
Nie rozpieszczajcie mnie tak dalej.