na razie jeden, drugi się produkuje jeszcze
„Nie.”
Słowo było wypowiedziane stanowczo i bez miejsca na kompromis. Sotsu wywrócił oczami.
„Ale dlaczego?!” Arashi zaprotestował.
„Bo nie.” Naoto uciął znów i zmienił kanał w telewizji. Arashi posłał Hiro, który siedział obok czarnowłosego chłopaka na kanapie, błagalne spojrzenie.
„Mnie w to nie wciągaj.” Rzucił Hiroki i przekręcił stronę magazynu fotograficznego. Do pokoju w tym momencie wszedł Kai z tacą pełną gorących napitków.
„Kai!” Arashi zakrzyknął, gdy ujrzał kolegę. Kai podskoczył, i o mało co nie wylał zawartości kubków sobie na nogę.
„Hm?” Zapytał, ostrożnie stawiając tacę na stoliku.
„Ty mnie poprzesz!” Kai zamrugał.
„W czym?” Zapytał teraz całkowicie zaciekawiony. Arashi wyszczerzył się.
***
W ostateczności wszyscy się zgodzili i Naoto niechętnie przystanął na ten idiotyczny pomysł. Arashi podekscytowany skakał z radochy, Hiro zacierał ręce, mówiąc, że nie robił tego od czasów harcerskich, a Sotsu bredził coś o zacieśnianiu więzi, czy inny idiotyzm.
„Auuu!” Sotsu zawył z bólu i zimna, gdy twarda lodowa piguła trafiła go prosto w plecy. Naoto opatulił się mocniej szalikiem i schował za drzewem. Byli obecnie na placu zabaw naprzeciwko mieszkania Hiro i Kaia. O dziwo o tej porze nie było nikogo.
„Naoto! Chodź tu!”
„Nie ma mowy!” Odkrzyknął zza drzewa do swojego współlokatora.
„Jeśli chcesz abyśmy wygrali, musisz mi pomóc zbudować ten fort!”
„Nie ma mowy!” Odkrzyknął znów i ledwo uniknął kolejnej piguły, którą w jego stronę wycelował Arashi.
Trzeba było przyznać, że Arashi i Hiroki byli bardzo dobranym zespołem. Hiroki produkował twarde, śniegowe kule, które Arashi wyrzucał z niespotykaną precyzją. Sotsu za to, babrał się w śniegu, próbując zbudować zasłonę śnieżną.
Kai przebywał w zupełnie innym miejscu i lepił jakieś małpoludy.
Naoto westchnął. Czemu on się zawsze na godził na coś takiego?
***
Sotsu po wielu nieudanych próbach, porzucił budowanie swojej konstrukcji i zajął się produkcją kul śnieżnych. Ledwie połowa z nich trafiała jednak w cel. Sfrustrowany Sotsu, wstał nagle z klęczek i zaczął rzucać w Arashiego śniegiem jak opętany.
Wszyscy zamarli. Arashi ocknął się pierwszy i oddał Sotsu pięknym za nadobne.
***
„Arashi…Arashi? ARASHI!”
„Co!?”
„Już starczy. To przestało być zabawne.”
„Teraz nie mogę przestać!”
„Ręce mi zdrętwiały z zimna.”
Arashi jednak nie odpowiedział, tylko zaczął sam lepić kule i rzucać nimi w kolegę z zespołu.
Hiro westchnął. Wstał z kucania na ziemi i otrzepał spodnie. Arashi nawet nie zareagował. Hiro zacisnął usta.
„A rób sobie sam ten śnieżki.” Odszukał wzrokiem Naoto i skinął do niego, na znak, że idą do domu. Naoto dotarł do Hiro, omijając dwóch świrów ze śniegiem. Hiro zawołał do Kaia, i cała trójka udała się do domu.
Po dwóch godzinach, Sotsu i Arashi również wrócili, wyglądając jak zmokłe kury.