z 14 zrobiło mi się 12 dni. welp. to jak 12 days of christmas. podliczmy
day 1: ryouko + erisa
day 2: sotsu + hiro
day 3: kai + wakare
day 4: arashi + naoto
day 5: niwa/genichi
day 6: sotsu/naoto
day 7: yuu/naoto (???)
day 8: arashi/hiroki
day 9: ryouko + niwa + genichi + sotsu
day 10: wakare/ryouko
day 11: mario before
day 12: kogo brakuje? >:]
Erisa opatuliła się szalikiem i wcisnęła ręce w kieszenie płaszcza. Nie tak wyobrażała sobie spędzanie sylwestra, ale cóż, mówi się trudno. Wbrew pozorom, Erisa nie była zbyt imprezowa. Owszem lubiła czasem wypad so klubu, na karaoke czy nawet chętnie chodziła na domówki do znajomych. Ale nie przepadała za sylwestrami. Była zawsze jednym z tych dziwadeł, które się nie upijają i wszystko pamiętają następnego dnia.
Kosugi, wysoki, chudy, tleniony blondyn w czapce mikołaja, krzyknął właśnie, że od następnego roku zaczyna yogę. Grupka znajomych odpowiedziała mu śmiechem, niosącym się przez park. Erisa miała wrócić na sylwestra do domu. Miała. Okazało się, że jej rodzice razem z babcią już sobie zaplanowali jakiś balik czy coś tam innego. Nie pomyśleli nawet o córce i wnuczce, przemknęło przez myśl dziewczyny.
No i takim sposobem zgodziła się na imprezę organizowaną przez kilku znajomych z pracy. Założyła z góry, że u Ryouko też nie ma już zbyt miejsca na kolejną mordę i nie chciała koleżance zawracać głowy. Impreza wyglądała tak, że najpierw całą grupką poszli na shabu-shabu, (nie przepadała, ale ujdzie). Do tego momentu bawiła się nawet znośnie, śmiała i żartowała. Niestety, kiedy faceci zakupili kilka butelek taniego wina i wódki i wszyscy udali się do parku „świętować”, nagle poczuła, że żałuje tego wyjścia.
Erisa usadowiła się na ławce z dala od pijanych kompanów. Chętnie wróciłaby do domu, ale trochę się bała. Była dziesiąta i od godziny smsowała z Ryouko. Przyjaciółka, pytała czy może wyjść po nią albo wysłać brata. Przyprowadziłby ją do ich mieszkania, na co Erisa kategorycznie nie mogła przystać. Sama się w to wplątała i sama się z tego wyplącze.
„Mutsui-san?” Miękki głos przedarł się przez jej przemyślenia. Spojrzała w górę.
„Terachi? Co tu robisz?” Zapytała skonsternowana. Kai uśmiechnął się lekko i swobodnie usiadł na ławce obok dziewczyny.
„To chyba nie zbyt udany sylwester?” Zapytał, wskazując na pijaną grupkę ludzi pod wierzbą. Erisa westchnęła i odwzajemniła uśmiech chłopaka.
„Taaa. Coś nie bardzo w tym roku wyszło.” Wzruszyła ramionami i zaraz przebiegł ją dreszcz zimna, tak mocny, że nawet Kai poczuł. Chłopak pośpiesznie zdjął plecak i wydobył z niego termos i dwa kubki termiczne.
Erisa uniosła brew. „Coś mi się wydaje, że nie spotkałam cię tutaj całkiem przypadkiem.”
Kai zarumienił się i podał dziewczynie kubek z gorącą herbatą.
„Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.” Przeszyła go wzrokiem i pociągnęła łyk herbaty. Była gorąca, okraszona sokiem malinowych i tak cudowna, że Erisa aż zamruczała.
Kai przełknął łyk i odwrócił wzrok. „Ryouko mnie prosiła abym przyszedł.” Erisa uniosła zdziwioną brew. „Ty? Dziwne.” Rzuciła i wróciła do picia herbaty. Siedzieli tak z kwadrans, nie zauważenie przez wstawionych znajomych Erisy. Nagle wstała. Kai spojrzał na nią wyczekująco.
„Chodź.” Oddała mu kubek. „Idziemy stąd.” Kai zamrugał.
„Chce się przejść do czasu sztucznych ogni.” Powiedziała i pociągnęła chłopaka za rękaw.
Odeszli od grupy, niezauważeni i udali się na spacer po pustych ulicach. Erisa zdziwiła, się, że z Kaiem przy boku nie boi się już tak bardzo ciemnych, pustych uliczek cholernego Tokio.
Erisa była w trakcie tyrady na temat pracy po nowym roku, kiedy Kai złapał ją za rękę (prawdopodobnie bezwiednie) i wskazał palcem na niebo.
„Patrz!”
Zaczęły się sztuczne ognie.
Nie było to nic, czego by oboje nie widzieli w swoim życiu, ale jakoś tym razem wydały im się piękniejsze. Po dość długiej salwie, kiedy nastała chwila ciszy, Kai zdał sobie sprawę, że trzyma dziewczynę za rękę. Zakłopotany puścił ją i wymamrotał, że powinni już iść i, że odprowadzi ją do domu.
Erisa nie odrywając wzroku od nieba, chwyciła dłoń Kaia. Była zimna.
„Nie. Chce jeszcze popatrzeć.”
I zaczęła się kolejna salwa.
shabu-shabu So?! który najlepszy? który najgorszy? Jak to oceniacie?
Aha i Wesołych Świunt ;3 tak wiem, że jeszcze wcześnie XD