z wizyta u krolowej

Apr 25, 2014 23:02

zajechalysmy szczesliwie do naszego hostelu (nie gubiac sie nawet po drodze), przywital nas bosy facet, ktory przedstawil sie jako Ole - nasz gospodarz. podworko jest troche zaniedbane, ale poza tym miejsce jest bardzo przyjemne, a nasz host niezwzkle sympatyczny (w polaczeniu z reszta tego, co o nim wiem, to zdecydowanie jest mezczzyzna mojego zycia). jest godzina osma rano, kiedy wchodzimy do domku, w ktorym znajduja sie pokoje, Ole prosi nas, zebysmy zachowaly cisze, bo wiekszosc jego gosci jeszcze spi - gosci uda sie nam zobaczyc dopiero kolo godziny 11 w nocy, kiedy wychodza na miasto zeby cos zjesc.
miejsce jest tanie, bardzo czyste, ladne, a do tego ma wygodne lozka. na zewnatrz plac, gdzie mozna zrobic ognisko, a nad nim zwierzeca czaszka.


kolejne kosci znajduja sie na wielkim kamieniu przypominajacym nieco oltarz ofiarny.


wlasciwie od razu wyruszamy na sniadanie, a potem w miasto (acz niestety bez aparatow). odwiedzilysmy muzeum naturalne gzie znajduje sie niesamowita  kolekcja zwierzat w formalinie, regaly pelne sloikow to tylko ulamek tego, co jeszcze muzeum trzyma w swoich zasobach.


(polecam tez reszte zdjec tego samego autora, ktore mozecie znalezc tutaj)

Bode Muzem, gdzie bardziej zachwycajacy byl chyba sam budek, niz cala sztuka wystawiona wewnatrz, a na koniec Neues Museum i tam byla Ona.

mysle, ze nigdy nie bylo we mnie potrzeby by ogladac dziela sztuki na zywo, skoro moglam zobaczyc je w ksiazkach, ale od kiedy doczytalam, ze berlinskie Neues Museum ma popiersie krolowej Nefretiti, zapragnelam je zobaczyc. i rzeczywiscie, jest piekna.
co jednak bardziej mnie poruszylo - a do tego jest dla mnie dowodem jej urody - to fakt, ze w sali, ktora Krolowa dostala dla siebie znajduje sie jeszcze tylko odlew jej popiersia, podpisany pismem Braille'a. jest tak piekna, ze pozwolili niewidomym ja zobaczyc.

potem bylo duzo chodzenia, a potem jeszcze troche, zgodnie z pogoda przeczytana przez J zaczelo lac, ale burza trwala tyle, co zjedenie kanapki w Subwayu, wiec powiedzmy, ze moglo byc gorzej.

po nocach przesladuje mnie moja praca, co jest niesamowicie meczace, bo budze sie zmeczona i zestresowana tym, co mialam jeszcze przeciez zrobic... ale poze tym jest ok.

dzis muzeum medyczne (o ile tylko je znajde), muzeum instrumentow, muzeum gejowskie i Zydowskie - czyli kwintesencja tego, czym jestesmy.

chcialam tylko dodac, ze notke pisalam na 'komputerze zakladowym', ktory dziala na Windows XP, ma starego Painta, system po niemiecku, a do tego oszalalego antywirusa, ktory nie pozwala sie logowac na gmaila (zalogowalam sie oczywiscie), tak wiec nie bylo to wcale takie latwe.

Nika podróże małe i duże, dziennik, podróże, wycieczka

Previous post Next post
Up