Aug 30, 2011 17:13
wróciłam z nocki u Ness. było cudownie, świetna atmosfera, długie dyskusje, urocze towarzystwo. a wieczorem spacer. na wsi, na której impreza odbywała się tym razem nie ma w zasadzie żadnych świateł. przynajmniej jeśli dobrze się pójdzie. ruszyłyśmy z J na spacer i dotarłyśmy aż na jakąś dziwną polną drogę, gdzie nie było żadnego światła. usiadłyśmy na ziemi i patrzyłyśmy w gwiazdy. osiem spadło - w dodatku spełniają życzenia - a pozostałe świeciły absolutnie cudownie. dało się nawet zobaczyć Drogę Mleczną! jestem zachwycona i zakochana, choć pewnie leżenie na ziemi w nocy nie uczyni dobrze na moje nerki. ale nigdy, nigdy, nigdy, przenigdy nie sądziłam, że będzie mi dane oglądać gwiazdy w taki sposób. zakochałam się w nich zupełnie...
teraz jednak dni laby się skończyły i jutro do pracy. ale pojutrze będę miała wypłatę, jakieś kino z Sophie, jakieś kino z J... widzę dla siebie przyszłość. no i przygotowania do wyjazdu. plecak, kurtka, śpiwór, ubrania... pytanie tylko dokąd jedziemy. mnie się marzą Niemcy, Czechy albo polskie morze, J chce jakieś cieplejsze miejsca, więc musimy się jeszcze umówić. ale widzę dla nas nadzieję w tej kwestii.
jest mi dobrze, wypoczęłam, teraz jestem gotowa na koniec tygodnia. a w sobotę znów impreza. w poniedziałek obrona. będzie baardzo zabawnie.
dziennik,
ekipa,
studia