Nigdy nie mam słowotoków, więc będzie rzeczowo i zwięźle, jak zawsze. :) Skupiłam się głównie na zespołach, które mnie w tym roku najbardziej poruszyły.
1. TOKIO.
Największe zaskoczenie 2007. Rok temu, jak już napisałam u magdy, miałam ich w pogardzie. "Rockband w johnny's? Hello!? To muszą być luzerzy." Na zeszłorocznym Countdownie nie wywarli na mnie pozytywnego wrażenia. Tak coś mi świta, że Countdown był też początkiem mojej antypatii do Nagase, który wygłupiał się wtedy na całego. Na moją awersję do TOKIO nie mogła poradzić nawet sympatia do Kokubuna - jedynej osoby w zespole, jaką pozytywnie kojarzyłam (tak przy okazji - to od Kokubuna zaczęła się moja sympatia do Inocchiego). I to dla Inocchiego (i Yukiego też) zaczęłam oglądać PsychoEiji. Do Mabo miałam dystans po j-sporcie 2003. Ale już w okolicy piątego odcinka zaczęłam w ukryciu źle życzyć każdej lasce, która rozmawiała z Eijim. Trzeba było do tego bodźca w postaci marli, żebym głośno się do tego przyznała. I tak oto stało się. Mabo sprzedał TOKIO w 100%. Teraz wystarczyło już bardzo mało, żebym polubiła pozostałą trójkę. Nagase od obejrzenia MBMH do końca roku wspinał się u mnie w górę. W pewnym momencie przestałam już panować nad tym, kogo lubię najbardziej. Każdy bowiem ma swoje lepsze i gorsze momenty. I tak oto powstała ZIELONA MAŹ. Sama jestem ciekawa, w co się przepoczwarzy w roku 2008.
2. V6.
Sympatia do Inocchiego szybko przeszła (w PsychoEiji został rozgromiony przez konkurencję - dostał bardzo niewdzięczną rolę), ale w połowie roku poczułam, że już najwyższy czas na V6. Marla reklamowała akurat Darling, a V6 promował Jasmine w Utabanie. Po takim podwójnym udzerzeniu V6 nie mogło nie zaskoczyć. Ale panowie nie dali się tak łatwo polubić. Chociaż była ich szóstka, a ja patrzyłam i patrzyłam, to nie było wśród nich miłości od pierwszego wejrzenia. Do Kena długo się przekonywałam i po dziś dzień jeszcze się z niego naśmiewam. Wydaje mi się, że przeszłam przez fazy, kiedy każdego z V6 (minus Nagano) lubiłam najbardziej. I właśnie dzięki temu są teraz w moich oczach bardzo równą grupą. A taki Nagano służy do zachowania równowagi. ;)
No i ich piosenki. Pozytywne i chwytliwe. Zbliżonego schematu używa Arashi, ale V6 bardziej mi podpasowało. Może to kwestia dobrej produkcji, a może po prostu kwestia gustu. ^_^
V6 są dla mnie jeszcze bardzo świeży. Czy utrzymają swoją pozycję nr 2 w tym roku? Kto wie, bo po piętach depcze im nr 3...
3. Arashi.
Najbardziej zbliżeni pokoleniowo do mnie. Sympatyczni, zabawni, rozpracowani. :) Za Aibą poszłabym do piekła. Przy entrance Ohno w Kotoba yori taisetsu na mono rozklejam się. Nino miewa świetne momenty. Matsujun też. Kurcze, nawet denerwujący Sho jest niezastąpiony w swojej ofermowatości w kuchni lub w sportach. No i ma scary czoło. ^_^ Arashi będzie wracać jak bumerang, jakkolwiek daleko bym ich nie odrzuciła.
4. KinKi.
Za klasę, świetne variety i świetną muzykę.
5. SMAP.
Piąte miejsce. Nie wiem w zasadzie za co. Może za przypałowość Gooorooo, za scary czoło Nakai... Ale i tak myślę, że to za wysoko jak na nich. ;)
6. NewS.
Za to, że wrócili, a jakby ich nie było.
7. Hey!Say!JUMP.
Najmłodsze pokolenie w Johnny's to też jedno z moich odkryć roku 2007. Są tacy noobiarscy, że nie sposób ich nie lubić. Trzymam za nich kciuki.
8. Eito.
To wymaga komentarza. Pewnie niektórzy pamiętaja, ale rok temu Eito byli moimi ichiban w Johnny's. Spadek zatem drastyczny. Przyczyny:
1. Zakończenie Honjani. To był rewelacyjny program. Razem z nowymi programami Eito stało się poprawne i wygładzone. I mdłe.
2. Image. Nie mam nic przeciwko poprawianiu wizerunku przez specjalistów. Niech się komercjalizują. Ale Eito akurat nie wyszło to na dobre. Przynajmniej tej "nudniejszej" części zespołu - Oyamadzie. Chcieli nadrobić charakterystycznym imagem i, niestety, pudło! A właśnie to ich bycie przeciętnymi było ich atutem. I tak oto dwójka moich byłych ulubieńców Yasu i Okura jest teraz dla mnie dame. A sam jeden Subaru nic nie zwojuje.
Muzycznie - przestali być dla mnie atrakcyjni.
9. Takki&Tsubasa.
O ile lubię Tsubasę, to ten duet nie ma mi nic do zaoferowania.
10. Katsun.
Na początku 2007 nuciłam sobie Bokura no machi de i Le ciel. A potem coś się złamało. Wrócił Jin. I nagle moje zainteresowanie Katsunem spadło do zera. Nie czułam do nich antypatii. To była raczej obojętność. Wydali PV - olew. Byli w MS - olew. Płyta - olew. Denerwowałam się tylko, gdy byli w SC. To dla mnie oznaczało "zmarnowany" miesiąc. Pod koniec roku nieco się rozkręcili. Z uśmiechem na ustach obejrzałam ich perf z MSSL i nawet poprosiłam o powtórkę. Ale robienie z siebie pajaców przestało być sposobem na zdobycie mojej sympatii. Generalnie: dame! Wychodzi, że B-grade juniorzy na zawsze zostaną B-grade.
Edit: zapomniałam o najważniejszym wydarzeniu roku 2007! Otóż, przestałam fangirlować w pojedynkę. Nic tego nie zastąpi. Przegadałam z Marlą 20MB pliku tekstowego!! Największa frajda i największe emocje są, gdy przeżywa się coś wspólnie. ^_^ FANGIRL POWER!!! <3 MGK!!! <3