fikaton 10x06

Mar 23, 2011 22:09

autor: akzseinga
tytuł: Kara i Karl. [chyba roboczy, a może nie? w tej chwili nie ma siły na nic bardziej oryginalnego.]
fandom: Battlestar Galactica
postaci: Kara i Karl, jak tytuł sugeruje. I ich utarczki słowne.
ilość słów: 500.
ostrzeżenia: pre-series, czasy akademii.


KARA I KARL

- Mogliśmy to wygrać, wiesz.
- Ja nie oszukuję, Kara.
- Kiedyś będziesz musiał odłożyć na bok swoje ideały. Wzruszające szlachetne zasady są zupełnie nieprzydatne w prawdziwym świecie, wiesz. Nie rób takiej miny. Mówię to tylko dlatego, bo się o ciebie martwię, Helo. Beze mnie już dawno byś zginął. Słuchaj mnie uważnie. Słuchasz? Jesteś za dobry. Musisz trochę stwardnieć albo zginiesz.
- Stwardnieć?
- Ile ty masz lat? Pięć? Bogowie.
- Widzisz, mam zboczony umysł, nie jestem aż taki dobry.
- Jesteś.
- Nie jestem.
- Kiedyś oddałeś facetowi, a później go przeprosiłeś.
- Był trochę wstawiony…
- No proszę cię, bez takich do mnie. Zaczął i miałeś prawo się bronić.
- Cóż mogę zrobić, już taki ze mnie porządny facet.
- Ty mi tu nie wzruszaj ramionami, głupku. Jak życie cię wyrucha od tyłu też za to przeprosisz i wzruszysz ramionami?
- Co za wizja. Ja wypięty seksownie do tyłu, moje spodnie opuszczone do połowy łydek…
- Często podrywasz na to dziewczyny?
- Tylko ciebie.
- Nie widzę dla nas przyszłości, Karl. Za bardzo się różnimy.
- Tak, ale przezwyciężymy te różnice. Wiesz dlaczego?
- Bo zapuścisz wąsy? Wiesz, że mam słabość do wąsów.
- Nie, bo mnie kochasz.
- Nieprawda.
- Prawda.
- Nieprawda. To ty mnie kochasz, Agathon.
- Prawda.
- Niepraw… Och. Ja pierdolę, Helo, ale to było kiepskie. Co za lukier. Zaraz się zrzygam. Jesteś jak mały słodki szczeniaczek.
- Rozczulający?
- Nie, do kopania.
- Au!!! Weź przestań. Co z ciebie za człowiek, tak pieski kopać.
- Tylko cię przygotowuję na życie w prawdziwym świecie. Kiedyś dorośniesz i wyjdziesz spod mych opiekuńczych skrzydeł.
- Może wtedy przestanie tak śmierdzieć, co?
- Spierdalaj, myłam się wczoraj.
- No, to przez tydzień masz spokój.
- Za to ty spokoju nie zaznasz, wielkoludzie. Teraz mam misję specjalną.
- Bogowie, jaką znowu misję? Zaczynam się bać.
- Nawrócę cię na dobrą ściężkę.
- Przez dobrą ścieżkę rozumiesz tą bardzo złą, prawda?
- Tak, najgorszą. Zaczniesz oszukiwać w karty, zapijać się, może nawet od czasu do czasu kogoś obgadasz. I żadnego przepraszania. Wyobrażasz to sobie? Co za szaleństwo!
- Nie mogę po prostu pozostać taki praworządny jak teraz?
- Ale po co?
- Szczerość, z jaką zadałaś to pytanie, trochę mnie podłamała.
- Ale nie no, serio, Helo. Po co?
- Wierzę, że dobre rzeczy przychodzą do tych, którzy…
- Czekają?
- … są dobrzy.
- Może, ale złe rzeczy są fajne już teraz.
- Jeśli przez fajne rzeczy rozumiesz wąsy, to chyba nie mamy o czym gadać, Thrace.
- Zluzuj poślady, Agathon.
- Przestaniesz mnie w końcu po nich klepać?
- Jak mi oddasz i nie przeprosisz.
- Widzę, że nie marnujesz czasu. Już zaczynasz naukę? Mam do ciebie mowić per mistrzyni?
- Każda chwila nie przeznaczona na nauczenie się czegoś nowego, to chwila zmarnowana.
- Weź już się zamknij.
- No oddaj mi, oddaj.
- Zawsze odbiera mi to przyjemność walenia, kiedy ktoś chce.
- Walenia?
- I niby ja mam pięć lat.
- Może nie różnimy się aż tak bardzo, co Karl?
- Może nie.
- Pewnie jesteśmy sobie przeznaczeni.
- Jeśli przez to chciałaś powiedzieć, że jestem skazany na twoje towarzystwo, to pewnie masz rację.
- To co, idziemy się poruchać?
- Uwielbiam, kiedy mówisz do mnie tak słodko. Ty niepoprawna romantyczko.
- Zastanów się dobrze, przez następny tydzień się nie myję.
- To fakt, lepszej okazji nie będzie.

fandom: battlestar galactica, fikaton 10, fikaton 10: dzień szósty, autor: akzseinga

Previous post Next post
Up