Nadrabiam fikaton, yesss. Czego się nie robi dla bannerków.
Tytuł: Znaki ostrzegawcze
Autor:
katty_blakeFandom: Lost
Spoilery: luźne do piątego sezonu
Ostrzeżenia: ja nawet nie wiem, co to jest, nie pytajcie, pisane na ostrej fazie w czasie dyżuru.
Słowa: 394
Prompt:
miks reklam z Biedronki, podobno fik kiedyś prompt widział
Znaki ostrzegawcze
Czasami miał wrażenie, że nawet jak na pacjenta szpitala psychiatrycznego był dziwny. Nie chodziło nawet o to, że praktycznie jedynymi odwiedzającymi go byli sztywni, ani że całemu złu winne były liczby. (Które, jakby się nad tym zastanowić z perspektywy czasu, powinny były być pierwszym znakiem ostrzegawczym.) Nie, nie, chodziło o te… inne rzeczy, które mu się przytrafiały.
- Hugo, czas na podwieczorek.
Pielęgniarka Lisa, urocza dziewczyna z popołudniowej zmiany, z szerokim uśmiechem odsłaniającym krzywe zęby, postawiła przed nim talerz z owocami.
- Dziękuję.
Lisa mrugnęła wesoło i ścisnęła ramię Hurleya. Ten odprowadził ją wzrokiem, podziwiając przy okazji jej zgrabny wciśnięty w nieco za małe spodnie, po czym spojrzał na stół. Obok talerza leżał tępawy nóż. Hurley westchnął. Polityka szpitala: pacjentom w miarę stabilnym i bez tendencji samobójczych pozwalano samemu kroić owoce. Podobno w ten sposób czuli się oni bardziej niezależni i samodzielni.
Hurley miał gdzieś taką samodzielność. Wolałby, gdyby Lisa musiała się przed nim pochylić i mu te owoce pokroić.
- No i nie gap się tak, bo ci oczy wypłyną.
Hurley zamrugał.
- Ej, do ciebie mówię!
Hurley rozejrzał się nerwowo. Żaden z pacjentów nie zwracał na niego uwagi, nie wspominając o bezpośrednim zwracaniu się do niego.
- Do mnie mówisz? - spytał szeptem, nachylając się w stronę talerza.
- Jasne, że do ciebie - odparło mango.
- Och. - Hurley zmarszczył brwi. - Wiesz, owoce zwykle ze mną nie rozmawiają - wyjaśnił. - Tylko umarli. Więc rozumiesz, to dla mnie nowość.
- Nic nie szkodzi - odparło optymistycznie mango. - Co teraz zrobisz?
Hurley podrapał się po brodzie.
- Miałem zjeść podwieczorek - powiedział - ale teraz to chyba nie wypada.
Rzucił szybkie spojrzenie na pozostałe owoce na talerzu (pomarańcza, kilka winogron i kiwi). Mango zachichotało.
- Dlaczego właściwie ze mną rozmawiasz? - spytał w końcu Hurley, uznawszy, że pozostałe owoce nie będą próbowały się komunikować.
Mango natychmiast spoważniało.
- Nie powinniście byli opuszczać Wyspy, Hugo - powiedziało grobowym tonem. - Musicie tam wrócić.
- To samo mówił Locke.
- Mówił prawdę. Za kilka tygodni spotkasz człowieka z futerałem na gitarę, Hugo. On wskaże ci dalszą drogę.
- Ale… - zaczął Hugo, a mango tylko mrugnęło porozumiewawczo. - Hej, rozmawiaj ze mną! Jaki mężczyzna? Gdzie go spotkam?
Mango milczało jak zaklęte.
***
Jak się wkrótce okazało, mango było drugim znakiem ostrzegawczym, a Hurley nie był szalony. Mężczyzna z gitarą w taksówce był trzecim i ostatnim znakiem ostrzegawczym.
A potem znowu się rozbili.
- Wróciliśmy! - krzyknął Hurley w stronę dżungli.
Jack i Kate wymienili zdziwione spojrzenia.
Mango na pobliskim drzewie uśmiechnęły się z dumą.
fin