evil fikaton, 9x04

Oct 04, 2010 23:37

 Dedykuję Sylwii, bo ją kocham. Specjalnie dla ciebie przełamałam swoją barierę. Wybacz mi to XD

Autor: mugma (a raczej moje poryte poczucie humoru)

Tytuł: Nawyki

Ilość słów: 420 (aż xD)

Spojlery: Chyba żadne :D

Ostrzeżenia: Eee... fluff? Mam nadzieję, że nie przesadziłam. Trzy razy zabierałam się za tego fika i miałam ochotę napisać krwawy angst, a nic mi nie wyszło. Pewnie z tej prostej przyczyny, że ja nie umiem pisać krwawych angstów. Cóż. W takim razie wyszło, co wyszło.

Pairing Artur/Gwen (srsly, ja chyba nie umiałabym napisać niczego innego, przynajmniej nie teraz).

I uwaga, niespodzianka. Nie uśmierciłam Uthera XD Ahaha.

Prompt? A co to takiego? XD No dobra, nawiązanie jest. Naprawdę. Boru, ja zabijam każdy prompt.



- Kochanie, co ty znowu wyprawiasz? - zapytał pewnej nocy Artur, widząc swoją żonę szorującą w środku nocy podłogę. - Gwen nie odpowiedziała od razu. Odgarnęła najpierw kosmyki włosów przylepione do czoła, a potem rzuciła mu spojrzenie w stylu „skoro-sam-nie-widzisz-tego-co-się-dzieje-pod-twoim-nosem-to-jak-zamierzasz-zostać-królem?”. Co prawda na królowanie Artura się nie zanosiło, bo Uther cieszył się doskonałym zdrowiem (jego żołądek w jakiś niewyobrażalny sposób radził sobie z tonami pieczonego mięsa, które codziennie spożywał, a ostatnio wszyscy zaniechali wszelakich zamachów na jego życie; w zasadzie to ostatnie było dosyć niepokojące, bo przez ostatnie dwa lata zdarzały się nie rzadziej niż raz na miesiąc, ale Artur nigdy nie popadał w paranoję - miał to po ojcu).

- Nie widzisz? Sprzątam - odpowiedziała beztrosko. Uśmiechnęła się radośnie w jego stronę.

- To już piąty raz w tym tygodniu, a jest dopiero wtorek. To nie jest normalne - stwierdził Artur. Czasem zastanawiał się, czy pojęcie za żonę służki było dobrym pomysłem. W zasadzie przestał rozważać ten problem od kiedy zaczął o niej myśleć Gwen zamiast służka, ale czasami, zwłaszcza w takie dni jak ten, ten problem powracał. Jej służalcze ego nadal siedziało w niej dosyć mocno zakorzenione. Artur miał jednak nadzieję, że po kilku latach przestanie chociaż polerować wszystkie okna w sypialni własnoręcznie.

- Brakuje mi tego - jęknęła i przeciągnęła mocniej szmatą po podłodze. - To było niesamowicie relaksujące.

- To ja już ci nie wystarczam, tak? - oburzył się Artur i odwrócił się do niej plecami.

- Wiesz przecież, o co mi chodzi. Ja się tutaj nudzę. A gorset mnie uwiera, cholerstwo jedno. Kiedy byłam służącą, to...

- Znam to na pamięć. - Odwrócił się w jej stronę. - To wszystko było prostsze, a życie było piękniejsze. Ale sama musisz przyznać, że życie ze mną ci odpowiada. Inaczej już dawno uciekłabyś stąd gdzie pieprz rośnie. A w jakiś niesamowity sposób nadal tutaj jesteś i szorujesz podłogę, która jest już wyszorowowana do białości. Jeśli nie wrócisz do łóżka w ciągu dwóch sekund, to sam do ciebie pójdę. - Zmarszczył groźnie brwi i wychylił się z łóżka, żeby złapać ją za rękę.

- Och, dobrze, dobrze. Już idę. Ale tam w kącie zostało jeszcze... - Nie zdołała dokończyć zdania, gdyż usta Artura skutecznie jej to uniemożliwiły. Na dość długo.

- Wiesz, twoje zamiłowanie do perfekcji w każdym calu tylko raz wyszło ci na dobre.

Twarz Gwen zamieniła się w pytajnik.

- Wtedy, kiedy zgodziłaś się zostać moją żoną. To była zdecydowanie najlepsza decyzja w twoim życiu.

Uśmiechnął się szeroko i przewrócił ją na plecy.

Kiedy dwie godziny później znów usłyszał odgłosy szorowania, westchnął ciężko i nakrył głowę poduszką.

autor: mugma, fikaton 9, fandom: merlin, fikaton 9: dzień czwarty

Previous post Next post
Up