7x07

Sep 16, 2009 19:01

Kryzys sięgnął zenitu. Popełniłam wtórną wtórność i jestem na siebie zła, bo to mi się już zupełnie nie podoba (oprócz piosenki, ale sami zobaczycie).
I jestem scrackowana przez wujka Erica. I mam 7/7! Yay! XD
I jeszcze dziękuję wszystkim za dotychczasowe komentarze i dobre słowo. Było super. Zdecydowanie piszę się na następny sezon! :)

Autor: aspenaire
Tytuł: Herbatka u cioci Sookie (Czyli sequel Herbatki u wujka Erica XD)
Fandom: True Blood/Muminki
Spojlery: wciąż do 2x11 w True Blood. O Muminkach nic nie wiem.
Ostrzeżenia: CRACK. MOŻE FLUFF. ABSURD NA PEWNO. ORAZ BUKA. I parę przekleństw, ale w porównaniu z resztą to jest naprawdę takie małe nic XD
I, naprawdę się starałam. Nie wyszło mi to za mądrze, ale Wujek Eric jest naprawdę crackowy jak cholera. Kajam się. Nigdy więcej Buki jako promptu, bo to źle wpływa na moje fale mózgowe.
Ilość słów: 650



Sookie siedziała w domu, czekając na Billa. W salonie dzieci Arlene właśnie oglądały Muminki, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.

To, oczywiście, nie był Bill.

Tylko Eric.

- Mogę wejść? - Wampir uśmiechnął się, jakby właśnie pozował do zdjęcia.

Sookie nie miała nic przeciwko.

- Cześć wujku Ericu! - z salonu wyskoczyli na chwilę Coby i Lisa, by dwie sekundy później znów wlepić wzrok w telewizor.

- Co robią tutaj mali ludzie? - Eric zignorował spojrzenie Sookie „Dlaczego nazywają cię wujkiem?” i poszedł do kuchni. Miał dziwną ochotę popatrzeć, jak stygnie świeżo zaparzona herbata z torebki.

- Arlene wyskoczyła z Terry’m do Shreveport do kina. Poprosiła, żebym popilnowała dzieci, kiedy jej nie będzie - wyjaśniła Sookie. - A skoro już przy tym jesteśmy, co ty tutaj robisz?

Eric wzruszył ramionami.

- Miałem nadzieję, że zastanę tutaj Billa.

- Nie ty jeden.

Przez chwilę tak siedzieli w kuchni, Eric wyobrażając sobie stygnącą herbatę, a Sookie zastanawiając się nad tym, co zrobi Billowi, jak w końcu się pojawi.

Potem Eric podniósł się i poszedł sprawdzić, co oglądają mali ludzie. Szczerze mówiąc, trochę go rozczuliły, nazywając go wujkiem. Winien im był zainteresowanie tym, co robiły w danym momencie.

Okazało się, że Coby i Lisa oglądali Muminki.

- Co to za… bajka? - spytał Eric. Sookie popatrzyła się na niego dziwnie. - No co? Uważam, że są zabawne. Dzieci, znaczy się. A Pam uważa, że są głupie.

- Ta bajka to Muminki - wyjaśniła Lisa. - Jest mama Muminka, tata Muminka, Migotka i Muminek.

- I jeszcze Mała Mi - dodał Coby.

- Tacy kieszonkowi ludzie - ciągnął dalej Eric. Przynajmniej Sookie rozumiała, o co chodzi, bo dostrzegł przynajmniej znikome zrozumienie w jej oczach. - Wiesz, zmieniłem się. Jestem dobrym wampirem. Lubię dzieci.

- I jest jeszcze Włóczykij. Lubię Włóczykija. A ty, ciociu Sookie, kogo lubisz najbardziej?

Sookie odwróciła się w stronę Lisy i zastanowiła się przez chwilę.

- Chyba Paszczaka.

Eric prychnął.

- Ty znasz tę bajkę?! - Jak na człowieka, Sookie miała niewyjaśnioną zdolność do ciągłego zaskakiwania. I mali ludzie nazwali ją ciocią. Znaczy, że ją lubią.

A on był wujkiem.

- Czasem oglądam - przyznała Sookie, czerwieniąc się lekko. - To fajna bajka.

Nagle rozległ się dzwonek do drzwi i zarówno Eric jak i Sookie zerwali się w kanapy, by otworzyć.

To oczywiście nie był Bill.

Tylko coś bardzo, bardzo dużego, rozlazłego, fioletowego i z dziwnymi zębami z przodu. Nie odzywało się, tylko stało w drzwiach i gapiło się na nich - bo to zdecydowanie było coś. Eric odezwał się pierwszy:

- Co to, kurwa, jest?

- Eric! Nie przy dzieciach, do kurwy nędzy!

W tym momencie nadbiegli mali ludzie.

- Oo…. A to jest Buka - wyjaśnili, jakby pojawienie się czegoś takiego na progu domu było najnormalniejszą rzeczą na świecie. - Też jest w Muminkach. Nie lubimy jej. Jest taka… fioletowa.

Racja. Fioletowy był beznadziejnym kolorem. Zaraz, czy ona miała zęby? I czego się tak na nich gapiła?

- W czym… mogę pomóc? - zapytała Sookie, przerywając niezręczne milczenie.

A potem Buka, bez słowa, odwróciła się, zeszła - jeśli przemieszczanie się, kiedy nie ma się nóg, można nazwać chodzeniem - i sobie poszła.

- To miasteczko jest popieprzone - stwierdził Eric, zamykając drzwi.

- Nigdy nie mówiłam, że nie jest.

Zanim zdążyli jeszcze powiedzieć cokolwiek albo ochłonąć, z salonu dał się słyszeć głos Lisy:

- Ciociu, a wiesz, że Coby nauczył mnie nowej piosenki? Tylko wujkowi Ericowi może się nie spodobać.

- Zaśpiewajcie nam - Eric postanowił dać małym ludziom szansę. Może naprawdę je polubi? - Jestem pewien, że mi się spodoba.

Sookie spojrzała na niego z uznaniem w oczach. Punkt dla ciebie, Ericu.

Po chwili z salonu dała się słyszeć piosenka:

Muminki się cieszą, że wujka powieszą,
Mumiiiinkiiiii…

Pętelka na szyję i wujek nie żyje,
Mumiiiiikiiiiii…

Szczerze?

Eric nie miał nic przeciwko. Wolałby być martwym trupem niż popieprzonym umysłowo trupem. Wciąż odczuwał dziwny niepokój związany z pojawieniem się tej… Buki. Aż się wzdrygnął.

Coby i Lisa wciąż zawodzili:

Mumiiiinkiiiii…
Mumiiiinkiiiiiii!

Musiał przyznać, że polubił te dzieciaki. Kieszonkowi ludzie potrafili być zabawni.

Buka nie.

autor: aspenaire, fikaton 7: dzień siódmy, fikaton 7, fandom: true blood

Previous post Next post
Up