S07E07

Sep 16, 2009 16:19

Dziękuję bardzo za fantastyczny fikaton oby do następnego!

Autor: carolstime
Tytuł: Cierpienia Ryszarda Lubicza
Fandom: Klan (zrozumiem, jeśli moderatorstwo zdecyduje się odrzucić prośbę o dodanie tagu)
Słów: 820
Spoilery: przypuszczam, że tak gdzieś do 1049, ale mogę się mylić o jakieś 200-300 odcinków
Ostrzeżenia: cały tekst angst, emo i pochodne
A/N: Jakoś tak wyszło, że na tym fikatonie wprowadziłam już dwa nowe fandomy, i pomyślałam: czemu nie i trzeci?
(Jak się zaczyna od Słonecznego Patrolu to trzeba skończyć w odpowiednim stylu, prawda?)
A tak poważnie - tym razem już naprawdę nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.

Ryszard Lubicz wiódł proste, skromne życie, u boku wspaniałej żony (która niosła pomoc potrzebującym, nawet, jeśli sama jej potrzebowała), trójki dzieci (dwoje adoptowanych, jedno biologiczne, ale miłość przecież nie zna granic wytyczanych przez biologię) i swojej taksówki. Z zewnątrz mogłoby się wydawać, że życie Ryszarda jest spełnieniem snu każdego mężczyzny. Z zewnątrz jednak wszystko ulega deformacji i bardzo łatwo można dać się zwieść przez złudzenia.

(Kiedy Rysio był mały, mama powiedziała mu, że co do niego - jako jedynego z piątki rodzeństwa - nie ma żadnych wątpliwości, iż osiągnie w życiu wszystko. Już jako sześciolatek był niezwykle dobry, pracowity i utalentowany - zbudował z zapałek swoją pierwszą taksówkę, którą niestety szybko zniszczył zazdrosny Paweł.)

Owszem, miał wspaniałą żonę. Ryszard wiedział, że wielu kolegów zazdrości mu tak doskonałej towarzyszki życia (jego najbliższy przyjaciel, taksówkarz Mariusz, nawet bardziej niż inni, ale Ryszard był wyrozumiały i doskonale to pojmował).

Ale Grażynki często nie było w domu, a kiedy się w nim pojawiała, zazwyczaj przepadała w otchłani kuchennej, zajmowała się najmłodszą córką albo rozwiązywała kolejny z niekończących się problemów Czesi.

Tak rzadko miała czas dla męża. A Ryszard tak bardzo pragnął, przynajmniej od czasu do czasu, chwili z własną żoną, kiedy sam na sam mogliby po prostu porozmawiać o życiu.

(Kiedy Rysio nieco podrósł, tato powiedział mu, że już teraz wie, iż zawsze będzie z niego dumny. Rysio był szczęśliwy, ale to stwierdzenie niosło ze sobą odpowiedzialność. Dlatego już jako dwunastolatek był ostoją spokoju i podporą rodziny, która w każdej chwili mogła na niego liczyć. Dlatego właśnie Rysio nigdy nie poznał, co to znaczy być bezmyślnym nastolatkiem, który nie dba o konsekwencje swoich czynów. Rysio obrał inną, trudniejszą drogę - zaprzyjaźnił się z konsekwencjami.)

Owszem, miał trójkę cudownych dzieci. Miał też nadzieję, że powiedzenie „małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci, duży kłopot” jest tylko bajką. Bał się myśleć, co może stać się za kilka lat.

Bożenka była zupełnym przeciwieństwem jego z czasów dorastania. Przede wszystkim lubiła ryzyko - ryzykowała na każdym kroku, od ubierania w mroźny, zimowy dzień szpilek do szkoły, aż do eksperymentowania z tym, o czym Ryszard nawet nie chciał - ba, bał się - myśleć. Czasami zdarzało jej się zapominać, że poza nią na świecie żyje jeszcze kilka miliardów ludzi, ale Ryszard wiedział, że głęboko w niej tkwi wspaniała, dobra dziewczyna. Ze wszystkich osób, Ryszard powinien to wiedzieć - w końcu w każdym potrafił dostrzec jasną stronę.

Maciek i Kasia to co innego - im wystarczyło przypomnieć rano, żeby nie zapomnieli kurtek oraz żeby przed każdym posiłkiem umyli ręce, i wszystko było w porządku. (Ryszard nie chce przypominać sobie tego incydentu z Maćkiem, łazienką i alkoholem wysokoprocentowym w rolach głównych. Pewne wspomnienia wciąż bolą zbyt mocno.)

(Kiedy Rysio stał się Ryszardem, oznajmił rodzicom, że nie będzie kontynuował edukacji na wyższym szczeblu. Nie obawiał się złości ani krzyku - jedyne, co nie opuszczało go przez cały czas, to lęk, że może zawieść nadzieje rodziców.
Ale rodzice zaakceptowali jego decyzję i obiecali wspierać go we wszystkim, co postanowi zrobić.
Nadszedł czas, aby zacząć spełniać marzenia.)

Zanim Ryszard został taksówkarzem, przez wiele lat pracował w administracji osiedla, na którym zamieszkał wraz z żoną Grażynką. Ta praca jednak nie przynosiła mu ani satysfakcji, ani poczucia, że robi coś dobrego dla społeczeństwa.

W końcu postanowił zdobyć się na pierwszy szalony czyn w swoim życiu - przez kilka miesięcy oszczędzał pieniądze, po czym wydał je na trzyletni samochód i zatrudnił się w korporacji przewoźnictwa. Dopiero jako taksówkarz poczuł, że naprawdę żyje i robi coś w wyższym celu. Nareszcie mógł nieść pomoc ludziom, zjawiając się w ostatniej chwili pod drzwiami ich domów. Ryszard lubił myśleć, że być może dzięki niemu ktoś dogoni swoją miłość, która już prawie miała odlecieć na drugi koniec świata, może ktoś zdobędzie pracę życia, bo nie spóźni się na rozmowę kwalifikacyjną, albo po prostu zje dobry obiad.

Ryszard nie przyznałby się do tego się przed nikim, ale czasami myślał o sobie jak o bohaterze.

(Ryszard był już dorosłym mężczyzną, kiedy poznał, co to znaczy, kiedy świat sypie się człowiekowi na głowę, i nic i nikt nie jest w stanie odkopać go spod gruzów.)

W wieku niespełna pięćdziesięciu lat superbohater musiał przejść na emeryturę. Jeden udar wystarczył, aby zatrzęsła się przyszłość goniących za miłością i poszukujących szczęścia, a taksówka pozostała tylko bolesnym wspomnieniem po wspaniałych latach.

W końcu nie miał wyjścia i musiał powrócić do tego, w czym był dobry już od dziecka - do budownictwa. Ryszard lubił to, co robił, ale przecież ta praca nie mogła równać się z poprzednią - która była nieustannym wyzwaniem i przygodą.

(Ryszard czytał kiedyś swoim dzieciom na dobranoc książkę o Muminkach. Była tam taka postać - Buka - która przychodziła do szczęśliwych domów, przyciągana bijącym od nich ciepłem, i trwała przed nimi tak długo, aż zamrażała wszystko dookoła. Ryszard przerwał wtedy czytanie i zadumał się. Dzieci zapytały się go, co się stało - Ryszard jednak uśmiechnął się tylko, pokręcił głową i czytał dalej.
W końcu to była tylko bajka.)

Ryszard Lubicz być może miał wszystko - ale dla wielkich ludzi wszystko, to czasem za mało.

fikaton 7: dzień siódmy, fikaton 7, fandom: klan, autor: carolstime

Previous post Next post
Up