Okeej, to jest bezsęsu. Propmt w śladowych ilościach, ja sama zaczynam być wtórna i musk mi szwankuje porządnie. Kryzys się pogłębia...
Autor:
aspenaireTytuł: Herbatka u wujka Erica
Fandom: True Blood
Spojlery: do 2x11
Ostrzeżenia: znów pisałam do odcinka, którego nie widziałam. Dialogi z napisów były jedyną rzeczą, z której korzystałam. I przepraszam za Erica. Nie jestem z niczego zadowolona.
Ilość słów: 289
- Możemy zobaczyć twoje kły?
- Nie lubisz wampirów, dziewczynko? - zapytał Eric.
Westchnął. Nie był żadną cholerną Alicją z Krainy Czarów. I nie miał też najmniejszej ochoty szczerzyć się jak niedorozwinięty Kot z Chesire z kłami.
- Cieszę się, że nigdy nie miałam żadnego z was - dodała Pam, oglądając paznokcie. Te dzieciaki zaczynały ją poważnie irytować.
Eric był innego zdania.
- Daj spokój, Pam. Są zabawne.
Przywodziły mu na myśl małe króliczki, które bez namysłu wskoczyłyby do króliczej nory. A potem zjadłyby ciasteczko i zmniejszyłyby się do jeszcze bardziej mikroskopijnych rozmiarów. Co było dalej? Alicja piła herbatę?
- Są jak ludzie, tylko w miniaturce - dodał.
A, nie. Herbata była na przyjęciu urodzinowym, o ile dobrze pamiętał. U królika, taaak…
- Kieszonkowi ludzie*.
Takie małe herbatki z bonusem. W torebkach. Podawane na tycich, srebrnych tacach (no, może nie srebrnych), w zastawie z porcelany. Właściwie, te dzieci same wyglądały, jakby były zrobione z porcelany. Aż bał się ich dotknąć. Zganił się w myślach. Robisz się zbyt sentymentalny…
- Nie znoszę ich. - Na to stwierdzenie Pam, Eric skrzywił się nieznacznie. Wampirzyca najwyraźniej nie czytała nigdy Alicji w Krainie Czarów, żeby załapać. Chociaż idealnie nadawałaby się na zrzędliwą ciotkę, seksowną trzydziestkę, która i tak w końcu pokochałaby te „małe szkaradzieństwa” - Są takie głupie.
- Ale przepyszne - zaoponował Eric z jednoznacznym uśmiechem na ustach. Wciąż myślał o herbatkach w torebkach.
Cieszył się, bo mali ludzie wydawali się bardziej lubić jego. Wujka Erica.
Wujek Eric. Nieźle brzmiało.
Ale popołudniowa herbatka u Erica skończyła się fiaskiem. W roli zawsze spóźnionego królika wystąpił Sam. I zabrał małych ludzi. Ericowi zrobiło się prawie przykro, kiedy mrugnął do nich i uniósł się w powietrze.
- Dobranoc, mali ludzie - dodał na koniec.
Eric naprawdę polubił herbatki.
Nieważne, w jakim sensie ich rozumienia.
*w oryginale to tea-cup humans. Takie małe herbatki. Wiecie, o co chodzi XD
(a ja, cholera, nie widziałam tego odcinka!)
P.S. Czy ktoś ma ikonkę z "Good Night, Little Humans"? Ja bym bardzo chciała mieć... :)