ja generalnie w tym fikatonie miałam nie pisać. i tego również miałam nie wklejać, ale celle i tak dalej...
autor:
sorisotytuł: moda i pajęczyny
fandom: angel
ilość słów: 1272 (nie dość, że debiut, to jeszcze słowotok...)
spojlery: piąty sezon, na upartego gdzieś tak do 5x14.
ostrzeżenia: crack, trochę bezsensowności i raczej nie przepadam za angelem ;D
Moda i pajęczyny
Angel nigdy nie był wielkim fanem mody.
W jego długim, długim życiu dało się wyróżnić trzy okresy: archaiczny - wtedy był Liamem, klasyczny - Angelus, dużo strachu, Darla i spływająca krwią Europa, oraz nowożytny - który trwał, z małymi przerwami, do dzisiaj i skupiał się głównie na Pokucie i Żalu Za Grzechy.
(Byli złośliwi, którzy twierdzili, że życie Angela tak naprawdę dzieli się tylko na dwa okresy: kiedy wyglądał i kiedy przestał - Angel ignorował ich bardziej lub mniej cierpliwie, zapijając irytację kolejnym kubkiem krwi.)
Zainteresowania Liama oscylowały w kręgu okolicznych tawern, dobrego piwa i ładnie wyeksponowanych biustów. Angelus pozostał przy biustach, piwo zmienił na krew, a tawerny na zakony i żył szczęśliwie, dopóki raz nie posunął się o krok za daleko. Angel nadal bardzo lubił krew, za to przestał bywać w zakonach i przez chwilę nawet udawał, że stracił zainteresowanie w biustach. Potem burmistrz zamienił się w wielkiego węża i dał sobie spokój z udawaniem, wyjeżdżając do Los Angeles.
Ale nigdy, nigdy nie interesował się modą.
Miał szafę, bo życie w dwudziestym wieku bez szafy nie było życiem, jak twierdziła Harmony. I zaglądał do niej rzadko - stres związany z zarządzaniem Wielką Korporacją Zła a.k.a. Wolfram&Hart był ogromny, poza tym zawsze zostawały Pokuta i Żal Za Grzechy. W takiej sytuacji nawet wampir nie byłby w stanie znaleźć pięciu minut dla siebie. Przebieranie się? Naprawdę.
- Szefie, rany, wyglądasz jakby ktoś cię długo przeżuwał i nie mógł połknąć! - powitała do kiedyś Harmony, jak zwykle subtelna i pełna wdzięku.
Angel spojrzał na nią ponuro.
- No serio, to że się nie pocimy nie znaczy, że mamy cały czas chodzić w tych samych ciuchach! Popatrz chociażby na mnie! Wampir - jest. Sexy - jest. Dopasowane ubrania - jest! Plamy na dopasowanych ubraniach - nie ma! I powiem ci, szefie, że to wcale nie jest takie skomplikowane jak się wydaje, wystarczy tylko…
Bla, bla, bla.
Prawda była taka, że Angel, z całym tym stresem i w ogóle, często zapominał o tym, że należy się przebierać. Dawno temu, kiedy skupiał się głównie na Pokucie, było inaczej - wtedy nawet czasami zauważał, w co ubrana jest Buffy, ale on i Buffy nie tracili czasu na zbędne komplementy.
Ich związek był bardzo szybki i energiczny, jak na miłość życia.
Teraz do szafy zaglądał sporadycznie.
*
- Słyszałem, że ktooooś ma dzisiaj randkę. - Spike miał nienaturalnie dobry humor i jego melodyjny głos brzmiał dla Angela jakoś tak niepokojąco.
- Jestem zajęty. Odejdź.
- No coś ty, myślałem że poplotkujemy jak dwie najlepsze przyjaciółki. Mógłbym ci zrobić warkoczyki, a ty opowiedziałbyś mi wszystko o tym, co zamierzasz ubrać… Chociaż to raczej nie będzie dla ciebie kłopotem, nie?
- Powiedział gość, który od trzydziestu lat chodzi w tym samym płaszczu.
- To co innego. To jak moja druga skóra - odparł Spike z godnością. - Uważaj na pajęczyny - rzucił jeszcze na odchodnym.
*
Randki rządziły się swoimi prawami i Angel o tym wiedział.
Nie chciał się jakoś specjalnie angażować, ale nie chciał również podejść do tematu z lekceważeniem - dlatego tego samego dnia skończył pracę wcześniej i powędrował do swojej sypialni.
Szafa stała spokojnie i, gdyby szafy mogły robić miny, na pewno uśmiechałaby się z radością na widok swojego pana.
Pewnym krokiem przemierzył dzielącą ich odległość i otworzył drzwi.
I w tym momencie zaatakował go trup.
*
Trupy w szafach to zjawisko szeroko znane w każdej kulturze i, gdyby się uprzeć, można by je było nawet podzielić na kategorie.
Nie ulegało wątpliwości, że trup w szafie Angela za życia był mężczyzną, i to całkiem pokaźnym.
Angel oczywiście nie pisnął jak dziewczynka, za to po męsku złapał pana, zanim zdążył upaść (nie, żeby zrobiło mu to jakąś różnicę… Panu, nie Angelowi). A następnie z miną pod tytułem „kiedyś sprawię, że Los Angeles będzie zapadłą dziurą prosto z piekła, taki jestem zły i groźny” ruszył na poszukiwania Harm.
*
- Czy masz jakiekolwiek pojęcie, co w mojej szafie robi TRUP? - zapytał, rzucając Harmony groźne spojrzenie.
Harmony miała pojęcie.
*
A było to tak:
Harmony nie była szczęśliwa w życiu. A może - w życiu jeszcze jeszcze, ale w nieżyciu - zdecydowanie nie.
Owszem, miała pracę, mieszkanie, dużo różnych ubrań i piękne jednorożce, jednak czuła, że czegoś jej brakuje. Mianowicie, mężczyzny.
Po ostatnich przygodach myślała, że się do tego przyzwyczai, jednak czyste sumienie sprawiło, że martwe ciało, z którym się pewnego dnia obudziła w łóżku, przestało jej tak dokuczać. W końcu nie ona gościa zabiła.
Harm była blondynką, miała tyłek i piersi, zdecydowanie przyciągającą osobowość i niewiele rozumu - dla wielu stanowiła więc ideał kobiety.
Znalezienie mężczyzny było kwestią kilku dni.
I wszystko mogłoby się skończyć całkiem dobrze, gdyby pewnego dnia nie odwiedził jej w pracy. Szybkie numerki nigdy nie są bezpieczne, kiedy wokół kręcą się różnorakie demony z mniej lub bardziej interesującymi atrybutami, o czym Harmony przekonała się dosyć boleśnie, a jej mężczyzna - śmiertelnie.
Była właśnie w trakcie przeciągania go przez pokój, kiedy usłyszała charakterystyczne gwizdanie gdzieś zza jej pleców.
- No, no, no - skomentował Spike, opierając się o framugę. - Widzę, że ostro jeździsz!
Zatrzymała się i zamordowała go spojrzeniem.
- To nie jest śmieszne! I to nie moja wina, te rzeczy mi się po prostu przydarzają! I dlaczego stoisz i się gapisz, pomóż mi! Muszę go stąd wynieść!
- Co będę z tego miał? - zapytał, patrząc na nią z nagłym zainteresowaniem. Biznes to biznes, bezinteresowność jest dla słabych.
- Będę… dla ciebie miła i… A czego chcesz?
- Coś wymyślę - obiecał, uśmiechając się po swojemu i łapiąc trupa za nogi. - A, i teraz i tak go nie wyniesiemy, bo mają jakieś wielkie zebranie w hallu czy coś, tłumy i tak dalej. Trzeba go schować gdzieś w budynku.
- Świetnie - burknęła Harmony, patrząc na trupa z wyrzutem. Musiał umierać akurat teraz? - Jakiś pomysł?
Spike nie zastanawiał się długo.
- Szafa naszego Pana i Władcy?
- Co? Mistrza? Ale przecież wszyscy mi mówili, że Buffy go pogro…
- Miałem na myśli Angela - przerwał Spike, patrząc na nią z politowaniem.
- Wiem, masz mnie za idiotkę? - fuknęła Harm, przesuwając trupa nogą i chwytając go za ręce.
Spike uśmiechnął się wymownie.
*
- … No a potem o nim zapomniałam. - Harmony skończyła swoją opowieść, rzucając Angelowi pełne nadziei spojrzenie. Bardzo nie chciała wylecieć z pracy za chowanie trupów w szafach swoich przełożonych. - Ale nie jesteś zły, co, szefie? Serio miałam zamiar go wziąć, tylko to dziwne zebranie trwało i trwało, i tak dużo ludzi tu było, a potem to całe zamieszanie z czymśtam, a potem zamieniłeś się w kukiełkę i totalnie wyleciało mi to z głowy!
- Harmony - rzucił Angel ostrzegawczo, dając jej do zrozumienia, że jeszcze słowo i może się nie skończyć tylko na jednym trupie.
- Trochę krwi? - zaoferowała, uśmiechając się przymilnie i trzepocząc rzęsami.
Pokręcił głową z rezygnacją.
- Idę pozbyć się twojego… kimkolwiek on dla ciebie był. I najlepiej nie pokazuj mi się na oczy przez najbliższe kilka godzin - poradził jej z dobrego serca.
Nie, Angel nie interesował się modą i tak, był wściekły na Harmony - ale przynajmniej zanotował sobie w pamięci jedno: przebieranie się to zdecydowanie dobra rzecz.
*
- I co, jak poszło? - zapytał Spike, pojawiając się przy ladzie. Harm malowała właśnie paznokcie, więc podniosła na niego wzrok tylko na chwilę.
- Nie mogę uwierzyć, że tak długo mu zabrało znalezienie tego trupa… - mruknęła. - I nie mogę uwierzyć, że wykorzystałeś moją tragiczną i smutną sytuację, żeby wyciągnąć z tego własne korzyści! - dodała z wyrzutem.
- Tak to się dopiero rozgrzewaliśmy - zbagatelizował Spike. - Teraz, oo, teraz czeka nas etap drugi i to dopiero będzie wyzwanie!
- No? Serio? To my mamy w ogóle jakieś etapy? Etapy czego, uprzykrzania życia mojemu szefowi? Zresztą, mogę za to wylecieć…
- Ale środowisko korzysta - stwierdził. - Etap drugi, Harm, drugi etap! Drugi etap to: dieta. Przygotuj się, ogranicz krew, nie płucz kubków z mydła i tak dalej. Na bank nam się uda!
Harmony westchnęła i zakręciła pojemnik z lakierem, głaszcząc nieobecnie jednorożca po rogu.
Zapowiadały się kolejne długie dni.
i proszę o otagowanie ;)