Nie powiem, że kryzys (jutro dzień piąty, ups), ale spałam dziś niecałe 3,5h i to chyba widać.
autor:
kubistytuł: O gwoździach i zaciekach na ścianie
fandom: SPN
spoilery: finał 3 sezonu (dzieje się gdzieś między 3 a 4 sezonem)
ilość słów: 212
Ojciec Jess zbierał popielniczki.
To śmieszne (głupie, smutne), jak wracają wspomnienia, niespodziewanie, jak wyrwa na drodze, która wydawała się całkiem równa (prosta).
Popielniczka w kształcie glana dołącza do plakatu Śniadania u Tiffany’ego (Jess oglądała ten film z mamą przynajmniej raz w roku) i breloczków z Kitty (stara, ukochana piżama Jess, o dwa numery za mała, ale Sam nie miał zastrzeżeń). Popielniczka dołącza do plakatu, breloczków i tych wszystkich rzeczy, które Sam, zwykle niezupełnie świadomie, zauważał na co dzień jeszcze dwa lata temu.
Wyciszane wspomnienia z czasem po prostu cichną, milkną (cicha obecność, nie jak zegar, który tyka nad łóżkiem, ale jak nieużywany gwóźdź wbity w ścianę, niemal niezauważalny, jeśli nie wiadomo, gdzie patrzeć).
Popielniczka, plakat i breloczek to teraz ten gwóźdź. Gwóźdź, który nagle znalazł się w centrum zainteresowania, wyszukiwany wzrokiem przy każdym wejściu do pokoju. Jest, tkwi, zakłócenie na ścianie. Popielniczka, plakat i breloczek to ten gwóźdź, który odwraca uwagę od faktu, że tapeta w kilku miejscach zupełnie odłazi, a na suficie są zacieki, bo sąsiad z góry znowu nie zakręcił kranu.
Popielniczka zasłania siedzącego przy stoliku mężczyznę w starej skórzanej kurtce, na wystawie sklepu plakat Śniadania u Tiffany’ego zasłania czarno-białe zdjęcie Chevroletta, a wciśnięty w kąt sklepu stojak z breloczkami zasłania ostatni numer Busty Asian Beauties.
To śmieszne (głupie, smutne).