Ok, niby mam napisane więcej, ale jest to na tyle poszatkowane, że nie opłaca się wklejać. Jeszcze. Na razie zatem tylko pierwsza część, która jest jako tako napisana w całości.
Dziękuję wszystkim fikatonowiczom i organizatorkom. Było super!
SPN
Dean, Meg, Sam
futurefic
spoilery do 3x10, Dream A Little Dream Of Me
570 słów
SIEDEM GRZECHÓW GŁÓWNYCH
1. Pycha (Superbia)
Wyobraża sobie różne rzeczy. Na przykład, że ma ciało. Ludzkie ciało, skórę pokrytą włoskami, twarz ze zmarszczkami wokół oczu, plecy pokryte bliznami - serce pompujące krew - a może nawet kilka kilo nadwagi i krzywe nogi - krew płynącą żyłach.
Ciało jest ludzkie.
Powiedziano mu raz, że piekło to zapominanie jak to jest być człowiekiem.
Sam powiedziałby, że cielesność nie jest esencją człowieczeństwa. Dean odpowiedziałby mu, żeby się odpierdolił, bo to nie on jest teraz niczym więcej jak - tylko i aż - myślą.
Myśl: Uważaj na swojego młodszego brata, Dean, uważaj na Sammy’ego. Myśl: Nigdy nie wrócisz do tego, kim byłeś. Myśl: Niedługo zapomnisz, kim byłeś. Myśl: Serce pompuje krew, krew płynie w żyłach.
Więc wyobraża sobie, że ma ciało.
Więc kiedy ona zbliża się do niego, on widzi kołyszące się chude biodra, drobne dłonie i krótkie blond włosy. Pamięta, że gdy poznali się po raz pierwszy, przedstawiła się jako Meg.
- Idź stąd, Meg - syczy ze swojego miejsca pod ścianą. Nie rusza się stąd odkąd się tu zjawił. Nie może, zmuszony do patrzenia cały czas w ten sam punkt, szeroki jak zakres jego widzenia, wąski.
Nie wydaje się zaskoczona tym, że pamięta jej imię, uśmiecha się lekko, prawie uprzejmie, i kuca przed nim, niedaleko, tylko na wyciągnięcie ręki, palcami muskając jego stopę.
- Naprawdę nie nazywam się Meg, zdajesz sobie z tego sprawę, co Dean?
- Nie interesuje mnie twoje imię.
- Dobrze. I tak bym ci nie powiedziała. - Patrzy na niego, zwężając oczy i przechylając głowę lekko w bok, jakby przypatrywała się interesującemu insektowi. - Myślisz, że pamiętam?
Odsuwa się od niego, wydęte, trzęsące się lekko usta, kąciki opuszczone w dół i szeroko otwarte oczy, jak dziecko, które bliskie jest płaczu z żalu za straconą zabawką.
- My demony nie mamy imion.
- Nie jestem demonem - odpowiada, urażony słowem „my”, którego użyła, z taką niefrasobliwością, jakby wypowiadała to słowo w stosunku do nich regularnie, codziennie przy obiedzie.
Meg natychmiast zmienia postawę, porzucając tę żałosną grę pozorów. Jej wzrok wyostrza się.
- Tak. Ale będziesz. Będziesz doskonałym demonem, Dean.
- A co? Będę czarniejszym pierdolonym dymem niż reszta z was?
- Tak - mamrocze do siebie, zupełnie nie zwracając uwagi, na to, co przed chwilą powiedział, jednocześnie dotykając jego uda prawie nieobecnym bezwolnym ruchem, jakby był to refleks, odruch bezwarunkowy. - Doskonały demon - dokańcza.
Ciałem Deana wstrząsa dreszcz.
Pochyla się nad nim trochę bardziej, dłonie na jego piersi, usta przy uchu.
- To boli, prawda?
- Co? - pyta. Ma zaschnięte gardło.
- Myśleć. Cały czas myśleć. Nie móc przestać. My demony mamy takie duże potrzeby, siedem grzechów głównych, i nie możemy tego tutaj zaspokoić. Tym jest piekło. Brak ciała, by grzeszyć.
Dean zaciska usta i podnosi wzrok, by nie patrzeć w jej twarz. Słyszy krótki szyderczy śmiech.
- Na początku też udawałam. Ale prędzej czy później zapragniesz prawdziwego ciała. Zapragniesz uciec, opętać, uprawiać seks, zabić. A kiedy to się stanie, ja będę tuż za tobą, mój drogi. Wyruszymy razem na wycieczkę i poszukamy Sama.
W mgnieniu oka jego dłonie znajdują się na jej szyi. Zaciśnięte, mocno, mocniej. A potem jej nie ma, nieruchome powietrze wokół jego palców. Patrzy na nie zaskoczony, może się już ruszać.
Myśl: Uważaj na swojego młodszego brata, Dean, uważaj na Sammy’ego. Myśl: Serce pompuje krew, krew krąży w żyłach. Myśl: Uważaj na swojego młodszego brata, uważaj na Sammy’ego. Myśl: Sammy.
Myśl: Nie uratował cię.
Wstaje.
Pierwsze, co zapomina, to swoje imię.
c.d.n.