Fic: Szeherezada (Thor/Loki, R) [T]

May 27, 2014 00:55


Tytuł oryginału: Scheherazade
Tytuł tłumaczenia: Szeherezada
Autor oryginału: stereobone
Autor tłumaczenia: Gloria
Zgoda: Jest
Fandom: Thor
Paring: Thor/Loki
Rating: Hard R



tell me how all this, and love too, will ruin us. (x)

- Opowiedz mi bajkę - poprosił Thor. Jego głos był ciężki, jakby jego usta wypełniał dym.

Przekręcił się na pościeli, nadal na wpół pijany. Loki siedział na parapecie, skąpany w świetle księżyca; ostre smugi światła przebijały się obok jego ciała. Thor wziął głęboki oddech. To był pierwszy raz. Przeżywali już swoje trzynaste lato. Zaczynali poznawać się na nowe sposoby; sposoby, które nie zawsze były niewinne. Sposoby, które czasami były brzydkie.

- Nie znam żadnych bajek - odpowiedział Loki.

- Kłamca.

Loki odwrócił się od okna, aby spojrzeć na niego, zdenerwowany. Zdenerwowany, ponieważ Thor był pijany. Zdenerwowany, ponieważ Thor pił z Trójką Wojowników, a nie z nim. Zdenerwowany, ponieważ martwił się, że Thor zostanie przyłapany. Może zdenerwowany przez żaden z tych powodów. Może przez wszystkie. Thor wyciągnął rękę i kiwnął na niego. I Loki przyszedł.

Kiedy znalazł się nie dalej niż na wyciągnięcie ramienia, Thor złapał go za nadgarstek i przyciągnął bliżej, próbując wciągnąć go na łóżko.

- Opowiedz mi bajkę.

- Matka może opowiedzieć ci bajkę.

- Nie - odparł Thor. - Twój głos lubię dużo bardziej.

Loki westchnął.

- Jaką bajkę?

- Jakąkolwiek - ziewnął Thor. - Po prostu mów.

Zamknął oczy, czekając aż łagodny głos Lokiego ukołysze go do snu, kojący i znajomy.

- Było sobie raz dwóch braci - powiedział Loki.

Thor otworzył jedno oko.

- Czy to o nas?

- Bądź cicho.

Thor ponownie zamknął oczy.

- Było sobie raz dwóch braci. Jednemu z nich na imię było Słońce, drugiemu - Księżyc. Nigdy się nie widywali, oprócz chwil, gdy jeden z nich zachodził, a drugi wschodził; w tych momentach na kilka minut obaj znajdowali się na niebie w tym samym czasie. Słońce był jasny, bezpieczny i ludzie go czcili. Ale Księżyc nigdy nie mógł dać tak wiele światła… ludzie się go lękali. Pewnego wieczoru, gdy tylko Słońce zaczynał zachodzić, Księżyc zawołał do niego przez horyzont…

Loki nie skończył. Drzwi od pokoju otworzyły się i do pomieszczenia weszła Frigga, trzymając jedną rękę podpartą na biodrze. Thor wślizgnął się pod kołdrę, aby się ukryć, lecz Loki tylko ją obserwował. Wiedział, kiedy został przyłapany.

- Nie ma żadnego powodu, aby wasza dwójka jeszcze nie spała o tak późnej porze - powiedziała. - Loki idź do swojego pokoju, proszę.

- Tak, matko - odparł, wstając posłusznie z łóżka.

Thor zaryzykował zerknięcie spod kołdry, nadal jednak zakrywając usta, aby matka nie poczuła jego oddechu. Obserwował, jak Loki wychodzi z ręką Friggi na swoim ramieniu. Po raz pierwszy zauważył wtedy, że Loki jest od niego mniejszy.

***

- Opowiedz mi bajkę - powiedział Thor z prześcieradłem owiniętym wokół bioder.

Ręką trzymał kostkę Lokiego, jego serce - swoim własnym. Jego, swojego brata, w którym był moment wcześniej, swojego brata, który gładził jego policzek i pozwolił mu na to. Swojego brata.

- Musisz mnie prosić o więcej? - Loki przesunął się i trącił klatkę piersiową Thora palcami swojej stopy. - Była sobie kiedyś panna…

- Nie, nie - przerwał Thor. - Bajkę, którą opowiadałeś mi, kiedy byliśmy chłopcami. O Słońcu i Księżycu.

Loki zamilkł, myśląc, chociaż Thor dobrze wiedział, że ją pamięta. Jego włosy nadal były wilgotne od potu, rozsypane niesfornie na poduszce wokół jego głowy i Thor chciał go takim zatrzymać na zawsze. Z nadal zarumienionymi policzkami, Thor chciał go zatrzymać.

- Księżyc zawołał Słońce przez horyzont - odezwał się Loki, miękkim już głosem. - Powiedział: „Bracie, dlaczego nie jestem taki jasny jak ty?” Ale Słońce był jedynie zmieszany. „Jesteś” powiedział Słońce. Księżyc wiedział, że nie była to prawda, jednak nie mógł pytać dalej, kiedy Słońce całkowicie już zaszedł. Postanowił, że zapyta znowu o poranku. Więc, o świcie, kiedy Słońce zaczynał już wschodzić, Księżyc zawołał do niego raz jeszcze. „Słońce,” powiedział „pragnę, aby ludzie kochali mnie tak samo, jak kochają ciebie.” I Słońce uśmiechnął się do niego i odrzekł: „Kochają cię, jedynie w inny sposób, mój bracie.” I wtedy Księżyc nie mógł już pytać dalej, bo nadszedł czas jego zachodu…

Thor nachylił się i zaczął składać pocałunki wzdłuż szyi Lokiego, kierując się ku jego twarzy. Loki zamilkł, po czym jęknął.

- Myślałem, że chciałeś bajkę - powiedział.

- Chcę ciebie - odrzekł Thor.

Loki dotknął jego ramion i przyciągnął go do siebie, całując mocno jego usta. Będą robić tak przez lata i żaden z nich nie pomyśli o tym, aby nadać temu nazwę albo o tym porozmawiać, określając to jako cokolwiek innego, czym po prostu było. Thor rozdzielił nogi Lokiego swoim kolanem. Podobało mu się, jak posłuszny stawał się Loki w takich momentach; jak mógł czytać z niego w sposób, w jaki zawsze powinien być w stanie.

- Kocham cię - powiedział.

Na jego twarzy pojawiła się dłoń, a następnie Loki odepchnął go od siebie na odległość, która pozwoliła mu spojrzeć w jego oczy.

- Naprawdę? - Wydawał się być rozbawiony, jednocześnie jednak również szczerze ciekawy.

- Oczywiście - odparł Thor, jakby nie istniały żadne powody do wątpliwości.

Loki leżał na plecach, gdy Thor go wziął, nadal mokry i otwarty dla niego, wyginając się w stronę jego dotyku. Thor zmusił się do zachowania otwartych oczu, ponieważ lubił obserwować sposób, w jaki brwi Lokiego ściągały się, kiedy szczytował; sposób, w jaki zaciskał wokół niego swoje uda, niczym wąż wokół swojej ofiary. Thor miał Lokiego na każdy możliwy sposób, ale ten jednak lubił najbardziej… lubił go widzieć.

- Wątpisz w to, że cię kocham? - zapytał, przyspieszając pchnięcia.

- Nie - odpowiedział Loki, brzmiąc, jakby powiedział to po pewnym namyśle.

***

- Czy chciałbyś, abym opowiedział ci bajkę? - odezwał się Loki.

Obserwował Thora spomiędzy krat celi. Grube, pionowe cienie malowały się wzdłuż jego twarzy. Jedynym, co Thor dostrzegał, były jednak jego podbiegłe krwią oczy. Wszystko, co doprowadziło ich do tej chwili, było jego winą.

- Nie sądzę, aby teraz była…

- Nonsens. Teraz jest na to idealna pora. - Loki poruszył się, wstając, podchodząc bliżej. - Pamiętasz historię o Słońcu i Księżycu?

Thor nie musiał odpowiadać na to pytanie. Oczywiście, że ją pamiętał. Historia, której wydawało się, że Loki nigdy nie był w stanie zakończyć. Minęły lata, odkąd Loki opowiadał mu jej kolejne części, lata pełne chwil, które nigdy nie były tak radosne, jak tamta. Minęło zbyt wiele lat. Thor nic nie powiedział i Loki uznał jego milczenie za odpowiedź.

- Księżyc uwierzył Słońcu, gdy ten powiedział, że ludzie go kochają, ponieważ Słońce był mu tak bardzo ukochany. Wiedział, że Słońce nigdy by go nie zdradził. - Loki poruszył się ponownie i Thor usłyszał coś, co brzmiało bardzo podobnie do brzęku łańcucha. - Wraz z upływającym czasem, Księżyc zaczynał dostrzegać jednak, że Słońce go okłamał. Porozmawiał więc z gwiazdami. Zapytał: „Dlaczego ludzie się mnie lękają? Dlaczego nie kochają mnie tak mocno jak mojego brata?” I gwiazdy odpowiedziały: „Ponieważ jesteś czymś, czego powinno się obawiać.”

- Loki - przerwał mu Thor. - Wystarczy.

- Jeszcze nie skończyłem. - Loki mówił w sposób, jakby przeżuwał stal. - Kiedy następnym razem Słońce wschodził, Księżyc postanowił się z nim skonfrontować. - „Ludzie się mnie lękają” odezwał się. „Nie kochają mnie”. Słońce nie spojrzał na niego. „Jakżeby mogli?” powiedział. „Jak długo Słońce wschodzi, ludzie nigdy…”

- Wystarczy - powtórzył Thor, tym razem uderzając ręką o ścianę.

Loki zamilkł i Thor zaczął myśleć o wszystkim, co doprowadziło do tego momentu; momentu, w którym Loki był więźniem i zbrodniarzem. Momentu, w którym Loki był nadal jego bratem, ale bratem, którego Thor nie potrafił sobie przypomnieć. Zastanawiał się, czy Loki pamięta cokolwiek oprócz rzeczy, które chciał pamiętać; lata spędzone na siłowaniu się w błocie i późniejsze lata siłowania się w pościeli.

- Również znam pewną bajkę - powiedział. - O bracie, który nie nosił w sobie piętna ciemności. Nie jesteś tamtym księżycem, Loki.

- Jeżeli spędzisz zbyt wiele czasu wpatrując się w słońce, oślepniesz.

- Co to oznacza? - odezwał się Thor.

Zapadła cisza. Zapytał ponownie, ale Loki mu nie odpowiedział.

Kiedy Thor otworzył celę, Lokiego już w niej nie było.

***

(Czasami Loki opowiadał mu inne bajki, bajki o smokach i mrocznych elfach i magii. Podczas ich opowiadania, plótł warkocze na włosach Thora i zawsze znajdowały się wtedy pokrojone jabłka do zjedzenia oraz pocałunki do zabrania. Czasami Loki był szczęśliwy i czasami Thor udawał, że były to jedyne chwile, które pamiętał.)

***

- Opowiedz mi bajkę - odezwał się Thor, kaszląc krwią.

Loki docisnął swoje ręce do jego klatki piersiowej. Wydawał się wpadać w panikę, chociaż Thor nie rozumiał dlaczego… w końcu to on zadał mu tę ranę.

- Nic nie mów. - Głos Lokiego drżał. - Bracie, nie ruszaj się.

Thor nigdy wcześniej nie zdawał sobie sprawy, jak ciepła była krew. Wylewała się z niego niczym płynny kocyk, spływając po jego klatce piersiowej w dół i w dół. Nie bał się. Nigdy sięnie bał. Ale był zmęczony, oh, tak bardzo zmęczony. Zastanawiał się, jak długo prowadzili z Lokim ten taniec? Jak długo?

- Nigdy nie skończyłeś tamtej bajki - powiedział.

Rozbłysło coś zielonego i Thor rozpoznał w poświacie magię Lokiego. Loki próbował go wyleczyć.

- Tamtej o Słońcu i Księżycu - kontynuował Thor.

- Thor, proszę.

Loki drżał równie mocno jak jego głos, więc Thor objął jego dłoń swoją własną. Ręka była pokryta krwią. Thor wiedział, że owa krew nie należała do Lokiego.

- Chcę wiedzieć, jak się skończyła.

Jego brat zaszlochał.

- Ja nie pamiętam. Thor, ja nie…

- Już dobrze.

Nie rozmawiali już dłużej o bajce, przynajmniej Thor nie sądził, aby to o niej mówili. Tym, co jednak wiedział, był fakt, że jego ręce stały się ciężkie i jego ciało stało się ciężkie, i to wszystko musiało się kiedyś skończyć, prawda?

- Słońce i Księżyc nigdy nie mogą istnieć obok siebie - powiedział.

- Nie - odpowiedział mu Loki. - Mogą.

Przestał używać magii, ale powietrze wokół nich pachniało trochę mniej jak krew, a bardziej jak dom. Thor zrozumiał, że Loki teleportował ich gdzieś indziej. W miejsce bardziej wygodne, bardziej znajome.

- Widzisz, właśnie tak kończy się ta bajka: Słońce nie chciał, aby jego brat czuł się w ten sposób nigdy więcej, więc pewnego wieczoru postanowił nie wschodzić. Ludzie wrzeszczeli i krzyczeli, niebo zawyło, ale on nie wschodził. Więc kiedy Księżyc przyszedł, Słońce powiedział mu: „Już nigdy więcej nie będziemy rozłączeni”. I już nigdy nie byli. Słońce nigdy nie wzeszło, ale również nie wzeszedł Księżyc i każdej nocy kłaniali się sobie wzajemnie. Ale na zawsze pozostali w równowadze.

Thor uśmiechnął się. Był prawie pewny, że się uśmiechnął, ale w obecnej sytuacji nie mógł być kompletnie pewnym niczego oprócz dłoni Lokiego zamkniętej w jego własnej i ciepła, które go otaczało. Był to inny rodzaj ciepła, ten, który sprawiał, że czuł się lekki, niepokonany. Kolejną rzeczą, jaką poczuł, były usta Lokiego na jego własnych. Wydawały się być osobliwie zimne. Thor powiedział to.

- Księżyc nie może istnieć bez słońca - wytłumaczył Loki.

Nadal płakał i przez chwilę Thor nie mógł go wcale dostrzec. Potem zdał sobie jednak sprawę, że Loki znajduje się tuż obok niego, imitując jego pozycję. A potem za późno dotarło do niego, co Loki miał na myśli.

Chciał go powstrzymać, ale powiedział sobie, że jego usta są za ciężkie, aby nimi poruszać. Jeden z nich powinien przeżyć, pomyślał Thor, albo może żaden z nich nigdy na to nie zasługiwał.

- Cieszę się, że to byłeś ty - powiedział, choć może tak naprawdę nie odezwał się słowem.

Światło stawało się zbyt jasne, więc Thor zamknął oczy, lecz kiedy otworzył je ponownie, światło było już jedynie miękkie, jedynie ciepłe i mógł nie tylko wyczuć Lokiego u swojego boku, ale również go zobaczyć. Lokiego, swojego brata, który uśmiechał się i nadal płakał, ale nie wyglądał już, jakby żałował. Coś złotego błyszczało wokół nich. Thor zrozumiał, że to oni.

Ponownie zamknął oczy i wiedział, że kiedy znowu je otworzy, Loki nadal będzie przy nim.

Była to ostatnia rzecz, którą wiedział.

r, translation, marvel, thor/loki, fic

Previous post Next post
Up