hello my lovely

Jul 10, 2008 00:15

Jak
magdalith  zaczęła słuchać jazzu?
Słuchała Trójki.
A jak zaczęła słuchać Charliego Hadena?
Słuchała audycji Marcina Kydryńskiego.
Chwała niech im będzie na wieki.

Moją pierwszą samodzielnie zakupioną płytą z jazzem (to była kaseta! Tak, jestem dinozaurem, nawet nie chcę mówić, ile lat temu to było...) było Haunted Heart Charlie Haden Quartet West. Niedawno zdobyłam tę płytę znów i... nie mogę przestać słuchać! Mam nadzieję, że to nie tylko przez osobistą nostalgię?

Charlie Haden to już właściwie legenda jazzu, jeden z najlepszych współczesnych kontrabasistów (kocham basistów i kontrabasistów prawie tak bardzo, jak trębaczy) i znany jest bardziej z innych projektów, niż ten kwartet, ale ta płyta to naprawdę rzecz wyjątkowa. Ręczę - nawet ci, którzy nie lubią/nie rozumieją jazzu, dadzą się zaczarować. Romantyczne, nostalgiczne, prześliczne melodie zaaranżowane w stylistyce lat 40. i 50 - "urocze": to chyba najwłaściwsze słowo, jakiego trzeba tu użyć.
Obok Hadena w kwartecie grają: Ernie Watts na saksofonie, Alan Broadbent na fortepianie i Larance Marable na perkusji.
Utwór Hello My Lovely jest jak motylki trzepoczące na tle błękitnego, rozsłonecznionego nieba - czyli zło w czystej postaci ;)

Jazz ma setki barw i odcieni, nie wszystkie są proste w odbiorze, przyznaję. Ale te polecam nawet największym sceptykom.

tutaj

magdalith, jazz

Previous post Next post
Up