z cyklu zapiski na marginesie

Aug 10, 2010 15:44

Przez miesiąc, bez jednego dnia, było mi się całkowicie poza zasięgiem wszystkiego, zaczynając od telefonii komórkowej, a kończąc na mediach wszelkiego rodzaju. Dopiero wczoraj w samochodzie, wracając do domu, dowiedziałam się o chryjach z krzyżem, o powodzi na Śląsku i innych nieprzyjemnych rzeczach. I już żałuję, że wróciłam.

W tak zwanym międzyczasie postanowiłam się przeprowadzić. Dwukrotnie. Kto się przeprowadzał ten wie jaka to fajna zabawa.

A gdzieś pomiędzy tym wszystkim miałam świetne wakacje okupione złamanym żebrem, zapaleniem ucha i debetem na koncie.

Teraz próbuję wdrożyć się z powrotem w codzienne życie, choć to nie jest proste i na pewno nie jest miłe.  Ale mam ze sobą potężną dawkę niesamowicie pozytywnej i przyjemnej muzyki, która towarzyszyła nam przez ten miesiąc z okładem.

Tak mi właśnie było, wonny dym, bardzo ciemne noce, bardzo długie rozmowy, bardzo dobra muzyka. O innych rzeczach nie mam zamiaru na razie myśleć.

W każdym razie melduję, że żyję.

daily life, zapiski, hey i'm alive, summertime summertime

Previous post Next post
Up