Nov 26, 2011 20:44
Sorry za chaos
1. Dziś przez ~9h gadaliśmy o prawach reprodukcyjnych. Nie powiem, żebym się dowiedziała za wiele nowości, ale zawsze fajnie pogadać w gronie, w którym dla wszystkich jest ot normalne.
Myślę, że reszta grupy miała serdecznie dość reprezentacji Polski, która cały czas coś wtrącała od siebie (za mało czasu na dyskusję!)
2. Dowiedziałam się, jak bardzo ograniczono dostęp do aborcji w Rosji, pomimo, że nadal teoretycznie jest ona dostępna na życzenie.
3. Johana Westerson potwierdziła moje głębokie przekonanie, że przymusowe badania cytologiczne są naruszeniem praw człowieka.
4. Po parowach reprodukcyjnych, a zwłaszcza po tym, jak Trybunał w Sztrasburgu interpretuje dyskryminację, doskonale widać, jak to mężczyzna jest prawdziwym człowiekiem i kobietę zawsze porównuje się do mężczyzny. A jak mamy sytuację, że nie da się takiego porównania znaleźć, to się robi problem. I doskonale widać, jak kobieta nie jest podmiotem tylko przedmiotem
5. Brytyjski minister zdrowia: doctors are not to judge but to treat patients.
6. Dignity has been hijacked by catholic church.
Muszę jutro podziękować Adriannie za ten jest, bo doskonale oddaje to co się stało z tym na prawdę ważnym pojęciem, które leży u podstaw wszystkich praw człowieka. Bo jak słyszę o godności rodziny to widzę tylko heteromałżeństwo i negowanie praw osób homoseksualnych, jak słyszę o godności człowieka, to widzę kobiety umierające z poswodu niewykonanej aborcji, i niegodne dzieci z in vitro, jak słyszę o godności życia, to widzę ludzi w cierpieniach, którym odbiera się możliwość eutanazji. Na prawdę rzygam tą katolicką godnością.
7. Powiedzenie z Azerbejdżanu bodajże, które czasem pada ze strony rodziny mężą, jak kobieta urodzi za dużo córek"
Her factory produces only girls
Doskonałe, prawda? (z kategorii sad but so true). Nie sądzicie, że idealnie oddaje sytuację kobiety w patriarchacie (i troszkę sytuację dzieci)? Ona jest fabryką, która produkować produkty (=dzieci) i które to produkty powinny być odpowiedniej jakości (=chłopcy). No i po co komu fabryka, która produkuje wadliwe produkty (albo co gorsza nie produkuje ich wcale?)
Na podstawie tego powiedzenia doszliśmy do świetnej metafory dotyczącej sytuacji kobiet w krajach socjalistycznych:
In communism it was better to work in factory than to be a factory
whrti,
feminizm