Nov 23, 2011 21:06
Stwierdziłam, że skoro już mam tego laptopa i jeszcze mi go nie ukradli i skoro mam już wi - fi, to będę Wam pisała notki na bieżąco, bo potem na pewno nie będzie mi się chciał napisać porządnej relacji, a jak już to będzie za długa i nikt nie przeczyta.
Niezainteresowanych proszę o przewijanie notek z WHRTI w tytule.
Dochodzę do wniosku, że z moja nieśmiałością nie jest aż tak źle. Właśnie wróciłam z kolacji na której byłam (razem z Niną) osobą wiodąca rozmowę przy naszym stoliku. Siedziałyśmy jeszcze dwiema dziewczynami, z których trzeba było wyciągać informacje. Normalnie jakbym widziała siebie kilka lat temu. Ja może nie mam potrzeby gadania (choć teraz odczuwam potrzebę dowiedzenia się jak jest w innych krajach), ale rozumiem jak to działa i że muszę mówić, żeby poznać innych ludzi, nawiązać i utrzymać kontakt (jedna z rzeczy, której nauczył mnie Harry Potter, Rowlingowa patrz pani…). No więc wymyślałam tematy na siłę, kiedy zapadała taka niezręczna cisza. (trochę gorzej sobie radzę, jak nie mam nikogo, kto mnie wspiera, tak więc znowu Stev(f?)ka i ja siedzimy przy laptopach i słychać tylko stukanie klawiszy).
Już ta kolacja pokazała mi, jak bardzo problemy kobiet zależą od uwarunkowań lokalnych. Nina pracuje dla Bośniackiego Rzecznika Praw Obywatelskich. Zajmuje się między innymi kobietami, które padły ofiarą masowych gwałtów wojennych podczas wojny w byłej Jugosławii. Część z nich urodziła dzieci i jako cywilne ofiary wojny są uprawnione do pewnych świadczeń. Ale jeśli podczas uciekając przewędrowały na teren Serbii i tam zostały zgwałcone, po czym wróciły do swojego kraju, to państwo umywa ręce, stwierdzając, że to nie było na ich terytorium, Albo karze udowadniać, dokumentami medycznymi wydanymi w ciągu 6 mies. po zdarzeniu, że zostały zgwałcone. Pamiętajcie drogie panie, podczas wojny zbierać wszystkie papiery.
Poza tym jeszcze Karolina z Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny opowiadała, że była na konferencji i mówiła o sytuacji w Polsce, polskich sprawach w Strasburgu. I mówiła, że ma już dość tego, jak za granicą, kiedy słyszą o sytuacji w Polsce to patrzą się na nas jak na kosmitów. Sad but true. Choć może nie takie sad, bo widać w innych krajach prawa reprodukcyjne a przynajmniej ich część są już tak w mainstreamie, że historie z Polski powodują szok.
whrti,
aktywność,
feminizm