Poza zachomikowanym gdzieś tutaj postem o Nocy Horrorów & Zmierzchu, olśniło mnie dzisiaj, że 29 jest. Listopada na dodatek, co oznacza *chwila dla zbudowania napięcia* 4 zbehemotowane lata ;) Chciałabym się nie powtórzyć z tym co napisałam rok temu, ale to może być trudne, skoro właśnie otworzyłam tamten wpis w drugiej karcie. Z och jakże racjonalnych rzeczy mogę powiedzieć tylko, że ostatni rok był w sposob oczywisty inny niż poprzednie 3, z racji, że em, widziałyśmy się ile razy? Nie wiem czy jestem w stanie policzyć bez wyciągania kalendarzy etc ale sądzę, że góra z 10? Dziwna dziwna odmiana po 5 dniach w tygodniu przez 3 lata liceum ;) (I si, wiem, że niecałe trzy lata, po 3 klasa w sumie była krótsza etc). Ze swojej strony wiem też, że między innymi (głównie?) przez tumblra, przez ostatni rok mózg zjadło mi fangirlowanie. I mało skuteczne dziabanie psychologii, które zmieniło się, w mam nadzieję, że bardziej skuteczne, dziabanie angielskiego. Więc się pozmieniało, w sumie. Aczkolwiek Sz. P.
mitamot nadal nie zadźgała mnie niczym, może dlatego, że teraz ma mniej okazji i ołówków pod ręką. I przeżyła nawet kolejny Zmierzch (został tylko jeden za roook xD)
Kończąc ten średnio sensowny wpis - yaoi wciąż czytam, chociaż rzadko (nie, żeby to była też wina ludzi, którzy przerywają mi fiki w połowie i nigdy nie kończą, heh); mózgu już wyprać nikomu nie będę mogła, chyba, że angielskim; I cóż, mam nadzieję, że za rok będę musiała napisać wpis z 5 w tytule? :3