Urodzinowo dla Asi

Oct 27, 2010 16:50

Kochana moja długo eartha_endogan zastanawiałam się jaki prezencik byłby odpowiedni dla Ciebie, gdy nagle bezpruderyjnie zostałam zaatakowana przez Wena i 'chłopców'. Zatem WSZYSTKIEGO NAJLESZEGO Ptysiu, spełnienia marzeń, słodyczy i szalonego Wena.
A pod cutem mały prezenick

Kiedy wszedł do pokoju zastał brata siedzącego nerwowo na starej kanapie. Dean podszedł bliżej, z niepokojem obserwując brata, który najwyraźniej gorączkowo myślał.
- Sammy? - odezwał się łagodnie, by go nie wystraszyć.
Sammy’ego coś mocno niepokoiło i trapiło, bo nawet nie zauważył pojawienia się w pokoju własnego brata. Nie wróżyło to niczego dobrego. Po chwili jednak Sam przemówił:
- Myślałem, że Apokalipsa to najgorsze, co może nas spotkać - zaczął spoglądając na Deana i robiąc ‘chomiczka’. - Myliłem się - westchnął ciężko.
- Sammy, o czym ty mówisz? - dopytywał Dean, co raz bardziej zaniepokojony. Cóż może być gorsze niż Apokalipsa?
- Dean - Sam spojrzał na brata ze śmiertelną powagą. - Nie mamy prezentu urodzinowego dla Asi!
- Cholera! - wykrztusił Dean siadając obok brata. Jednak może być coś gorszego od Apokalipsy!
- Okej, spokojnie Sammy - zaczął opanowanym głosem, udając rozluźnionego. Przecież to nie może być nic trudnego, prawda?
- Może kupimy coś z ubrań? - rzucił bez namysłu, wywołując lekki, krzywy uśmiech na twarzy brata.
- Dean, wyobrażasz sobie nas w sklepie z damskimi ciuchami?
- Racja - odparł ciężko. - To może biżuteria?
- De-an - litościwie spojrzał na brata Sam.
- Dobra, dobra - Dean podrapał się po głowie.
- Myślałem nad Impalą... - zaczął Sam.
- Zwariowałeś?! - oburzył się Dean, podskakując nerwowo na kanapie, aż ta zatrzeszczała - Nie oddam mojej Impali nawet Asi!
- Myślałem nad kupnem...
- Ach... - odetchnął z ulgą starszy z Winchesterów. - Ale kupno to za drogi interes, chyba, że ukradniemy... - zasugerował Dean.
- Odpada - rzucili jednocześnie, zrezygnowani.
- Winchester? - palnął znów bez namysłu Dean.
- Chcesz dać bibliotekarce broń do ręki? To uważasz, że książka już jej nie wystarczy?
- Słuszna racja - cholera, nie sądził, że znalezienie odpowiedniego prezentu dla Asi to tak wielki problem.
- Może ... - zanim jednak Sam zdołał dokończyć zdanie w pokoju pojawił się Castiel.
- A wam co? - zapytał patrząc na zamyślonych braci z politowaniem. Na jego twarzy tańczył uśmieszek. Był w dobrym nastroju, a miny braci wprawiły go w jeszcze lepszy. Winchesterowie wyglądali jakby nadciągała druga Apokalipsa. Nie spodziewał się jednak tego, co usłyszał.
- Nie mamy prezentu dla Asi - odparł coraz bardziej zrezygnowany Dean.
Uśmiech spełzł z twarzy Castiela. No to mamy przekichane!
- Tort? - rzucił Castiel po chwili namysłu.
- Dziewczyny już szykują - odparł smętnie Sam.
- Zaśpiewamy jej coś - zaproponował Castiel. Sam i Dean spojrzeli na niego z niedowierzaniem, ale czego to się nie zrobi dla Asi.
- Sto lat, sto lat... lat sto... - zaczęli bez ładu i składu, fałszując.
- Może oszczędzimy jej i sobie tego? - zaproponował Dean, chowając głowę między ramiona. 
Trzej mężczyźni siedli obok siebie na kanapie z ponurymi minami.
- Mam! - poderwał się radośnie z miejsca Dean, lecz po chwili znów z pochmurniał i usiadł obok brata.
Przecież kupienie prezentu nie jest aż tak trudne, jak stawienie czoła zastępom zła!
A może jednak?
- Asia... - zaczął Dean.
- Asia... - westchnął Sam.
- Asia... - zawtórował Castiel i nagle poderwał się z kanapy .- Panowie, napiąć mięśnie i koszule do góry - krzyknął tajemniczo, a na jego twarzy zajaśniał diaboliczny uśmiech.

- Droga Nasza Kochana Asiu - zaczął słodko, w imieniu Deana i Castiela, Sam - Poniżej znajduje się nasz skromny prezencik od nas. WSZYSTKIEGO NAJ!!



asia, urodziny, fanfiki

Previous post Next post
Up