harry potter fic: listy [T]

Oct 02, 2009 14:35

A/N: Moje pierwsze tłumaczenie, sugerowane drarry (!), ale tylko sugerowane. Inne ostrzeżenia dotyczą dziwnego wrażenia, jakie zostawia ten tekst i uczucia niekanoniczności Pottera. Mój debiut! :)

Letters
by switchknife

Listy
Kiedy przychodzi pierwszy list, jest podpisany krwią Percy’ego Weasleya.

Jego zawartość nie zaskakuje - słowa są trywialne, zdania pełne szyderstw i kpin. Harry wyobraża sobie, że dostrzega pomiędzy nimi twarz Malfoya, że słyszy jego głos.

Każdy osiągalny Auror jest w pogotowiu - ale Malfoy zniknął, jakby rozpłynął się w powietrzu. Nie ma go w domu ani na Nokturnie. Nie ma go przy żonie i dzieciach, nie ma go w mugolskiej części Londynu. Voldemort nie żyje, ale to najwyraźniej nie powstrzymuje Malfoya, który wyskakuje nagle z cienia, by potem ponownie się w nim zatopić, uderzając w tych, którzy znaczą coś dla Harry’ego Pottera.

To spisek, szepczą ludzie. To szaleniec, mówią drudzy.

Kiedy przychodzi trzeci list, jest na nim krew Luny Lovegood.

I znów te same słowa, powtarzane tysiące razy, aż Harry przestaje zwracać na nie uwagę. Naprawdę nie wiesz, dlaczego to robię? - pyta go szyderczo list Malfoya, w ten sam sposób, w jaki jego nadawca zwracał się do niego dawno temu - z rozpalonymi ustami tuż przy jego ustach, gotowy na wszystko, zanim Harry go nie odtrącił. Teraz bezskutecznie rzuca na pergamin wszystkie zaklęcia wykrywające jakie tylko zna, ale papier nie chce mu zdradzić, gdzie jest Malfoy.

Ochrona zostaje zagwarantowana każdemu, kto tylko przychodzi Harry’emu na myśl, a do tego jeszcze kilku innym osobom. Malfoya nie ma nigdzie, za to Harry jest wszędzie. [i]Poluję na ducha[/i], powtarza w myślach, a morderstw jest coraz więcej. Przychodzi piąty list, potem siódmy, aż w końcu Harry idzie do jego domu. Trwa to dni, cenny czas ucieka, podczas gdy próbują przebić się przez mur ochronnych zaklęć - prawie doskonałą tarczę, która skrywa coś, co jest Malfoyowi wyraźnie drogie. Kiedy im się udaje, Harry powoli wchodzi po głównych schodach, cały pokryty kurzem, z rękoma drżącymi z wycieńczenia.

Zamiast skrzata domowego w drzwiach pojawia się dziecko. Harry jest lekko zdziwiony, ale chwilę później zauważa Parkinson, która stoi z tyłu z rękami skrzyżowanymi na eleganckiej sukni.

- W czym mogę pomóc?

Harry nie może zapytać: Wiesz, gdzie jest Malfoy? bo to jest przecież cholernie głupie. Pamiętając o listach, na których jest krew Percy’ego, Luny i Ginny, powoli wchodzi do środka.

- Zajmę tylko chwilę - mówi spokojnie i wyjmuje różdżkę.

Kiedy wysyła pierwszy list, podpisuje go krwią Pansy Parkinson.

Naprawdę nie wiesz, dlaczego to robię? - pyta zza liter Harry.

fanfiction: tłumaczenie, fanfiction: harry potter, fanfiction

Previous post Next post
Up