harry potter fic: Słońce w zenicie

Sep 29, 2009 15:05

A/N: Kompletuję w końcu masterlistę z Mirriel. Ten ff to chyba najlepszy tekst w HP jaki kiedykolwiek udało mi się napisać. No i Molly.



Słońce w zenicie

The Cypress, that darkly shades the gave,
Is sorrow that mourns its bitter lot.
Percival.

1. Sierpień 1979

Odwracam się i widzę jałowe pustkowie rozciągnięte w czasie i przestrzeni. Chwilę później dostrzegam parę szarych cieni, których wciąż przybywa. To ludzie. Morze czerni płynącej po pustynnym oceanie, w milczeniu, jak w melancholijnych wierszach, których nigdy nie rozumiałam - poezja to inny świat, nieracjonalny, do którego nie należę. A ci ludzie, żyjący półbogowie, którym udało się przechytrzyć śmierć i przeznaczenie, idą na pogrzeb jak kondukt ponurych duchów. Idę razem z nimi podczas gdy gdzieś daleko dzwony wybijają południe.

Pierwszy

(Edgar Bones)

Gorzki zapach ziemi rozgrzanej przez sierpniowe słońce unosi się w powietrzu. Dochodzi południe; czarne szaty zgromadzonych łopoczą na wietrze jak czarne kruki, które z przenikliwym skrzekiem przynoszą złe wieści.

(brat Amelii Bones, należał do Zakonu Feniksa)

Trzy dni temu jeden z nich rzucił na ręce Molly Weasley list, biały jak świeżo wyprana pościel. Teraz, ubrana na czarno, z haftowaną chusteczką zaciśniętą w dłoni, Molly topi się powoli w gorącym, gorącym słońcu - cyprysy nie dają cienia.

(zabity razem z resztą rodziny przez Śmierciożerców)

Właściwie, to Edgar Bones równie dobrze mógłby nazywać się Jones albo Smith - nikt ze zgromadzonych tak naprawdę nie znał ani jego, ani jego rodziny. Artur też go nie pamięta.

(Rodzina? Żona i dwójka dzieci, nie jestem pewien)

Bardziej niż czerń, przeszkadza jej słońce, gorące jak rozgrzana do czerwoności patelnia. Czuje, jak strużki potu spływają jej po karku, kiedy Alastor Moody wygłasza mowę pożegnalną.

(Edgar Bones był wielkim czarodziejem)

Gdy tylko wróci do domu weźmie długą, zimną kąpiel i zmyje z siebie ten kurz.

Drugi

(Dorcas Meadowes)

Molly znów wystawia głowę ku słońcu, na próżno próbując się przed nim schronić. Sierpień jest w tym roku upalny - w trzeszczącym radiu, które wymaga naprawy, pogodynka zapowiada na dzisiaj trzydzieści stopni w cieniu.

(nie miała żadnej rodziny)

Tym razem Molly czuje w podbrzuszu lekkie ukłucie smutku - pamięta Dorcas, jej pełną, piegowatą twarz i ciepłe spojrzenie. Ale teraz jest już tylko rozwianym wspomnieniem, które paruje i skwierczy w trzydziestostopniowym upale.

(jako jedna z pierwszych wstąpiła do Zakonu Feniksa)

Molly w tym oblepiającym ją jak lep gorącu zdaje sobie sprawę, że w powietrzu wisi wojna. Jest gdzieś tam, daleko, za horyzontem, ale czuje, jak skrada się powoli, cichutko: jej oddech zwęgla powoli jej skórę, na popiół.

(Lord Voldemort zabił ją osobiście)

Głuchy odgłos ziemi uderzającej w wieko trumny brzmi jak bęben bijący na alarm.

Trzeci

(Fabian i Gideon Prewettowie)

Molly nie chce hamować łez, które powoli żłobią bruzdy, spływając w dół jej twarzy. Wszechogarniająca czerń i skrzek kołujących nad trumnami kruków przypominają krąg śmierci, który powoli się zacieśnia.

(to byli moi bracia, moi dwaj mali bracia)

Zeschła na popiół trawa trzeszczy pod jej stopami - padające na nią łzy wcale jej nie wskrzeszą. Słońce wszystko zniszczy, spali, wysuszy.

(zabici przez Antonina Dołohova)

Molly trzyma w ręku wciąż działający zegarek Fabiana - tik, tak, tik, tak - cicho odliczane sekundy brzmią jak odgłosy wystrzałów armatnich. Nie chcą ucichnąć, ale Molly wcale nie chce, żeby ucichły - niech zapełnią tę ciszę.

(gazety są pełne czarnego atramentu, nekrologi spływają czerwienią)

Słońce nagrzewa w niej uczucie gniewu i niesprawiedliwości, które gotuje się powoli, w miarę jak upływa czas, aż w końcu zaczyna wrzeć.

2. Czerwiec 1996

Zachrypnięty głos Celestyny Warbeck skutecznie stwarza iluzję tamtych czasów, gdy wojny nie było. Czar prysł, jak w baśniach braci Grimm, które zawsze mnie przerażały. Zmywam po obiedzie, jak zwykle. Nikt mi nie pomoże, bo nikogo nie ma w domu. Ale już niedługo zaczną się wakacje - dzieci wrócą z Hogwartu i już nie będę sama. Ale tylko przez dwa miesiące.

Czwarty

(Syriusz Black)

Molly wpatruje się niewidzącym wzrokiem w trumnę, która stoi pusta. Kiedy to się stało? I czy to nie powinno stać się dawno, dawno temu?

(był ojcem chrzestnym Harry’ego)

Ten pogrzeb nie ma prawa istnienia. Molly intuicyjnie wie, że Syriusz Black umarł zanim wpadł za zasłonę - widziała to jeszcze na Grimmauld Place 12. Był żywym trupem.

(zginął z honorem, w walce ze Śmierciożercami)

Cyprysy szumią uspokajająco, letnie upały jeszcze się nie zaczęły. Teraz Molly może oprzeć się o szorstką korę drzewa. Ktoś jej kiedyś powiedział, że cyprysy rosną między grobami bo żywią się smutkiem, śmiercią i zgnilizną, która otacza te miejsca.

Piąty

(Albus Dumbledore)

Do Molly to jeszcze nie dotarło. Albus Dumbledore jest nieśmiertelny, karty z czekoladowych żab, które zbiera Ron, są na to wystarczającym dowodem.

(najwspanialszy dyrektor Hogwartu jaki kiedykolwiek był)

Nawet pamięta, jak kiedyś z nią rozmawiał - uspokajający głos, coś o Arturze Weasley’u - czy on wiedział, że zamierzają razem uciec?

(niepowetowana strata dla całego czarodziejskiego świata)

Jego grób niczym nie różni się od grobów innych czarodziejów - te same cyprysy rosną wszędzie, nie ma w pobliżu żadnych kwiatów czy trawy. Jakby smutek był rdzą, która wycieka z grobowców wsiąkając w ziemię i zatruwając powietrze.

3. 1998

Zamiast na pogrzebach płaczę już tylko w kinie, kiedy wyświetlają jakiś czarno-biały film o miłości. W ciemnej sali kinowej wpatruję się intensywnie w ekran próbując wmówić sobie, że to, co widzę, wcale nie jest iluzją. Nigdy nie byłam w tym dobra - umiałam tylko gotować, robić na drutach oraz kochać innych. Kiedy wychodzę na zewnątrz, żeby stawić czoła słońcu, które niedługo będzie w zenicie, przez chwilę przed oczami mam tylko ciemne plamy, jak ślepiec. Nie chcę nic widzieć.

Szósty

(Fred Weasley, mój syn, zginął w wielkiej bitwie o Hogwart, 2 maja 1998 roku )

fanfiction: harry potter, fanfiction

Previous post Next post
Up