Znowu żyję!

Jun 12, 2010 13:13

Co z Tobą było ostatnio, człowieku?

Wzruszyłam ramionami. Nie wiem, co było. Trochę zobojętniałam, odrobinę weszłam w taki „tumiwisizm”.

Spadłam ostatnio bardzo nisko, na dno rozpaczy. I dobrze. Przekonałam się, na kim mogę polegać, dowiedziałam się, co z rzeczy dnia codziennego mnie boli, chociaż zwykle nie przyznaję się do tego nawet przed sobą. Dlaczego się nie przyznaję? Bo przecież nie mam prawa zajmować się swoimi błahymi problemami, kiedy wokoło tyle nieszczęść. Ludzie chorują, nie mają gdzie mieszkać, nie mają bieżącej wody, zostają bez rodziców w wieku kilkunastu lat… zaraz, czekajcie, przecież to właśnie mi się to wszystko przytrafiło. Więc wiecie, co? MAM prawo czasem być smutna. Można mi powiedzieć „nie daję sobie z tym rady”, nawet jeśli nie tych słów oczekują ode mnie ludzie. Przyzwyczaiłam wszystkich, że z uśmiechem na ustach dokonuję rzeczy niemożliwych i teraz, kiedy z czymś sobie nie radzę, bo na przykład nie umiem być w dwóch miejscach na raz, oni nie chcą tego do siebie dopuścić. Krzyczą na mnie, jakby to miało coś zmienić, a ja pod naporem odpowiadam „jasne, że dam radę”. A nie dam. Trudno. Niech myślą, co chcą, nie jestem robotem. Jestem sobą, Czarną Owcą, która rzuca się w oczy i zawsze odłączy się od reszty, żeby pozachwycać się „naprawdę ładnym głazem”, kiedy inni narzekają na wszystko dookoła. Jak mi się ten głaz podoba, to wam nic do tego i pozwólcie mi się nim nacieszyć.

Nie rozumiem. Co jest takiego dobrego w upadku na dno?

- Daje perspektywę. I jeśli człowiek wystarczająco zbierze się w sobie może nawet pomóc dostać się wyżej. Jest takim bodźcem do poradzenia sobie.

Nie wyglądałaś, jakbyś sobie radziła - powiedziała sceptycznie Istota.

- Bo nie radziłam - odparłam z uśmiechem. - I właśnie przyznanie się do tego było moim sukcesem. Do tego, że nie jestem wszechmogąca, nie załatwię wszystkiego sama i nie przeżyję życia za innych ludzi. Jeśli moje otoczenie ma być szczęśliwe, ja wreszcie muszę zająć się swoim szczęściem.

Cóż za błyskotliwa konkluzja, Einsteinie.

- Cicho, Istoto. Ja tu przełom życiowy przechodzę. Wiem, co potrafię zrobić i wiem, że w niektórych rzeczach jestem naprawdę dobra. I nikt nie wmówi mi teraz, że jestem w stanie zrobić więcej, niż jestem. Ze swojej strony przestanę wmawiać ludziom, że nie jestem dobra w czymś, w czym tak naprawdę jestem świetna.

Drugie to taki przejaw hipokryzji był?

- Wbrew pozorom - nie. Raczej wygody. Bo kiedy ludzie dowiadywali się, że jestem od nich w czymś znacznie lepsza, to chcieli, żebym się tym zajęła. A ja, jak każda grzeczna Owca - zajmowałam. Ale koniec z tym. To, że ja coś potrafię, nie znaczy, że ktoś inny nie może się tego nauczyć.

Wreszcie! Więc wierzysz już, że nie jesteś częścią beznadziejnej, identycznej masy?

- Nie.

Słucham?

- Nie wierzę, bo jestem. Żyję wśród nich i doceniam indywidualność każdego człowieka. Nie sztuką jest spojrzeć dookoła i stwierdzić, że nikt inny nie jest nic wart.

A jeśli nie jest?

- To znacz, że i ty jesteś beznadziejny. Bo prawdziwie utalentowany w czymkolwiek człowiek pociąga za sobą tłumy. Motywuje samym swoim istnieniem. Kiedy ktoś mówi ci, że czeka aż wejdziesz do pomieszczenia z uśmiechem na ustach, bo bije od ciebie wtedy taka energia, że nagle wierzy, że może dokonać wszystkiego i spełnić wszystkie swoje marzenia.  Gdy słyszysz: byłem pewien, że się nie da, że nie potrafię, ale wtedy przypomniałem sobie ciebie i twoją wiarę we mnie, nagle zrozumiałem, że mogę i dałem sobie radę! Kiedy ty sowimi czynami kolorujesz bezbarwną masę - wtedy jesteś czegoś wart, dopiero wtedy jesteś kimś.

A ludzie, którzy kryją się ze swoim talentem w samotniach?

- Żal mi ich. Są w tym tak przeciętni. Znaczy oczywiście są wyjątkowi, bo łatwo być wyjątkowym, kiedy jest się samemu. Dopiero jeśli twój talent i wyjątkowość przebija się przez cały tłum ludzi, którymi jesteś otoczony możesz czuć się kimś wartym więcej niż inni. Łatwo jest być piękną, wyniosłą różną na planecie Małego Księcia, kiedy dookoła nie ma żadnych kwiatów. Prawdziwym wyczynem jest w ogrodzie różanym zakwitnąć tak pięknie, że ludzie zatrzymują się właśnie koło ciebie mimo obecności tysiąca innych kwiatów.

Trochę się w twojej wypowiedzi zgubiłem. Bo mówisz z jednej strony, że przestajesz próbować radzić sobie ze wszystkim, a z drugiej, że można dać sobie radę z każdą rzeczą.

- To się nie wyklucza. Wiem, że jeśli spróbuję coś zrobić - zrobię to, dam sobie radę. Ale nie muszę radzić sobie ze wszystkim na raz. Muszę wybrać swoje i tu podkreślam jeszcze raz - swoje, priorytety i to nimi się zająć. Jeśli zajmę się tym tak, jak powinnam wciąż będę słyszeć „czekam na spotkania z tobą, samym swoim uśmiechem dodajesz mi wiary w to, że można sobie w życiu radzić i być szczęśliwym”.

Kiedy nie podoba ci się kolor świata dookoła ciebie - przemaluj go?

- Tak, Istoto. Dokładnie tak - odparłam z biorąc do ręki pędzel. Niech tylko ktoś powie mi teraz, że coś muszę, albo czegoś mi nie wolno. Ja mu grzecznie wytłumaczę, co o tym sądzę.

istota, życie

Previous post Next post
Up