Jul 18, 2013 17:57
Już pomstowałam na internet, który zapowiadał deszcze w Pizie (zjawisko w lecie nie spotykane w tym mieście), już wylewałam mentalny kubeł pomyj na meteorologów dających fałszywą nadzieję spragnionym deszczu dziewczętom, gdy wtem cud się stał i o posadzki na balkonie zastukały krople. Trwało to może trzy minuty, ale te trzy minuty i kilkadziesiąt kropli wody wprowadziły mnie w stan pełnej szczęśliwości, który trwać będzie pewnie do jutra, kiedy to upał i brak jednej nawet chmurki wprowadzi mnie ponownie w stan depresji.
Koleżanka, która chciała dziś jechać na plażę prawdopodobnie zamordowałaby mnie we śnie, gdyby wiedziała, że to pewnie z powodu moich gorących modłów niebo nad Pizą pokryły dziś chmury. No cóż, kochający upały mają ich pod dostatkiem przed co najmniej trzy miesiące lata. Ja deszcze miałam przez całe trzy minuty.
Z wiadomości innych: mam już potwierdzenie wszystkich możliwych urlopów, w związku z czym głowę zaprząta mi w chwili obecnej problem wyboru miejsc, w które chcę w owe urlopy pojechać. Znaczy tak, gdzie chciałabym pojechać to wiem (Norwegia!), problem stanowi transport i niemożliwość wydostania się z zapyziałej Pizy. Nic to, mam do najbliższej przerwy jeszcze prawie cztery miesiące, coś wymyślę (oby!).
real life in italy,
deszcz