Wystarczy miłość [1/13]

Jul 03, 2008 12:18

Przeklejanie, część 1.

Fandom: Battlestar Galactica
Spoilery: Do 4x09 włącznie.
Ostrzeżenia: Slash i femme, człowiek/Cylon, trupy, nasze chore poczucie humoru [część na przyszłe odcinki]
Autorstwo: girlupnorth i novin_ha
W rolach głównych: Gaius i Gaeta.
Słów: O dziwo z tytułem równy 1000.

Tytuł: Wystarczy miłość. Ciemne strony mesjaństwa



Gaius Baltar obudził się z ciężkiego, męczącego koszmaru. Przetarł oczy ręką i syknął z bólu - Cottle oszczędzał na narkotykach, prawdopodobnie po to, by używać ich w celach rozrywkowych. Rana brzucha zrosła się już niemal całkowicie, ale dalej dokuczały mu szwy.

W ciemności lśniło czerwone światło. Gaius zamrugał, ale wzrok go nie mylił. Nad jego łóżkiem stał Centurion - i, o ile można to stwierdzić, sprawiał wrażenie rozmarzonego.

- Co… co się dzieje? - Własny głos wydał się Gaiusowi obcym dźwiękiem w ciszy niemal opustoszałej sali. Kątem oka wychwycił ruch na łóżku obok. - Kto tu jest?

- Ty idioto. - Gaeta spoglądał na niego z jadem godnym upamiętnienia na zdjęciu. - Ty pieprzony idioto. To znowu twoja wina.

Gaius nie miał bladego pojęcia, co mogłoby być jego winą, ale na wszelki wypadek przybrał oburzony wyraz twarzy.

- Ja nic nie zrobiłem - oznajmił, zaczynając gorączkowy rachunek sumienia. Przez obolałe zwoje mózgowe przeleciało mu wspomnienie Roslin i siebie, próbujących porozumieć się z Hybrydą na statku-bazie Cylonów.

- Hybryda się obraziła i przeprogramowała Centurionów? - spróbował zgadnąć.

Gaeta przewrócił oczami.

- Nie Hybryda - stwierdził Gaius. Rozejrzał się dyskretnie na strony, ale Szóstki, która mogłaby zapewne wyjaśnić mu, co się dzieje, nigdzie nie było. - Roslin?... Wiesz, że jeśli wywrócisz oczy jeszcze bardziej, to może ci tak zostać?

- Ty idioto - powtórzył Gaeta z wyraźnym niesmakiem. - Cała Galactica jest pełna Centurionów. I to o ciebie im chodzi.

- Centurionów - powtórzył głucho Gaius. Stojący obok łóżka osobnik drgnął lekko na dźwięk swojego imienia. - Centurionów.

- Powtórz to trzy razy, może dodatkowe egzemplarze wyjdą z luster - prychnął Gaeta. Tymczasem mózg Gaiusa pracował. Przypomniał sobie rzucone na wiatr słowa i obietnice, i pełne miłości spojrzenie tamtego Centuriona, chwilę przed tym, jak własnym ciałem zasłonił Gaiusa przed eksplozją.

- Umierając, Centurion rozesłał do swoich towarzyszy moje słowa. O miłości i religii. I wolności.

- Wreszcie znalazłeś naprawdę wiernych zwolenników.

Gaius splótł dłonie na brzuchu i, z braku nieba, wzniósł oczy do sufitu.

- Popełniłem wielki błąd…

- No coś ty - Gaeta brzmiał trochę, jakby chciał zwiększyć dawkę jadu w głosie, ale skończyła mu się skala.

- Powinienem był od początku zwrócić się do nich - powiedział Gaius, dalej kontemplując sufit. - I na ich czele przejąć władzę nad światem.

Na chwilę zapadła cisza, po czym Gaeta odchrząknął.

- Nie wiem, czy zwróciłeś uwagę, ale jesteśmy w infirmerii - stwierdził konwersacyjnym tonem. - Cottle trzyma tu skalpele, nożyczki i inne ostre rzeczy, którymi bez problemu mógłbym cię trwale uszkodzić. A może nawet - tu Gaeta urwał, gdyż Centurion w dwóch krokach znalazł się przy jego łóżku. - Nie martw się, on to lubi - powiedział, a czerwone światło w oczach Centuriona pojaśniało.

- Nie lubi! Nie lubi! Lubi inne rzeczy! Nie tortury! - Gaius zamachał rękami dla większego efektu. - Lubi być pozostawionym w samotności. Pragnie samotności. To znaczy, ja, Gaius Baltar, pragnę w tej chwili porozmawiać sam na sam z tu obecnym Feliksem Gaetą.

- O, pamiętasz moje imię. Niespodzianka.

- To nie jest najlepszy moment.

- Nigdy nie jest najlepszy - mruknął Gaeta. Tym razem to Gaius przewrócił oczami. Centurion wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi; po drodze zupełnie przypadkiem trącił skryte pod kołdrą udo Gaiusa dwoma metalowymi palcami. Gaius dzielnie udał, że niczego nie zauważył. Gaeta uśmiechnął się złośliwie, po czym, z nagła poważny, odwrócił się do Gaiusa.

- To jak zamierzasz odkręcić burdel, który narobiłeś?

- Nie wiem - przyznał niechętnie Gaius. - Ale może Laura Roslin będzie wiedziała.

- Stara miłość nie rdzewieje, co?

- Słucham? - oburzył się Gaius, który aż do tej pory żył w przekonaniu, że zauroczenie Roslin jest jego najściślej chronioną tajemnicą. Tymczasem złośliwy uśmiech Gaety zdecydowanie temu przeczył. - Nie chrzań, co? Roslin zazwyczaj ma dobre pomysły.

- A niedawno twierdziłeś, że Roslin najchętniej widziałaby nas wszystkich martwych - powiedział Gaeta.

- Nigdy nie mówiłem...

- Używałeś też takich sformułowań jak "cholerny idealizm", "pieprzone zasady" i "to nie moja wina, że lubię żyć" - ciągnął Gaeta, a Gaius w końcu zaczął kojarzyć.

- Mówisz o Nowej Caprice - stwierdził. - To było dawno i nieprawda.

- Tak, i tego się najlepiej trzymajmy. - Głos Gaety przesycony był goryczą. - Czyli ruszamy na misję ratunkową „ocalić Roslin”, tak?

- Ja ruszam.

- Ależ proszę. Daj znać jak ją znajdziesz, za jakieś dwieście lat. Powiedz proszę, kiedy ostatnio udało ci się cokolwiek samodzielnie osiągnąć? Pracowałem z tobą na Nowej Caprice. I nie udało mi się jeszcze wyprzeć wszystkiego, co się tam działo.

Gaius z bólem przyznał sam przed sobą, że musi się z nim zgodzić, zarówno w kwestii osiągnięć, jak i wypierania. - Jeśli chcesz mi towarzyszyć w mojej wyprawie, muszę mieć pewność, że nie potrzebuję się obawiać każdego długopisu i ołówka.

Gaeta uśmiechnął się drwiąco.

- O ile nie zamierzasz się na nie wywracać…

- Wiesz co? Jednak wolałem cię na Nowej Caprice - powiedział Gaius. Usiadł na łóżku i skrzywił, gdy napięły się jego szwy. - Jakiś wtedy byłeś bardziej sympatyczny.

- Też wolałem cię na Nowej Caprice - odparł chłodno Gaeta. - Zwłaszcza przez pierwszy rok. Potem zszedłeś na psy.

- Bardzo mi przykro - odciął się Gaius, po czym ostrożnie postawił stopy na podłodze. Kiedy jednak spróbował wstać, zrobiło mu się ciemno przed oczami i z jękiem usiadł na łóżku.

- Idiota - skomentował uprzejmie Gaeta.

- Pieprz się. Albo mi pomóż.

- Szczerze? Nie mam najmniejszej ochoty się dla ciebie męczyć - powiedział Gaeta, demonstracyjnie układając się wygodniej na łóżku. - Skoro zabili Adamę, to Roslin równie dobrze też może już nie żyć.

- Zabili Adamę? Skąd wiesz?

- Centurioni wpuszczają tu czasem Cottle'a, żeby obejrzał twoją ranę.

Gaius zmełł cisnącą mu się na usta uwagę o kikucie Gaety i podniósł się z łoża boleści. Świat zawirował mu przed oczami, a podłoga powitała bólem.

- A przy okazji, będziesz też potrzebował czegoś do ubrania. Ta piżama może nadmiernie ucieszyć przygodnie napotkanych Centurionów. Nie masz pojęcia, do czego tu niemal dochodziło, gdy leżałeś nieprzytomny. - Gaeta brzmiał zdecydowanie zbyt radośnie.

- Nienawidzę swojego życia - odpowiedział Gaius drżącym głosem. - Nienawidzę.

*~*~*

W następnym odcinku: Kara używa brzydkiego słowa na męskie organy rozrodcze, Roslin jest naćpana, a Sam Anders naprawdę nie chce nic wiedzieć o więziennym seksie.

centurioni, wystarczy miłość, gaius, gaeta

Previous post Next post
Up