Bitwa pornograficzna, odcinek 6

Apr 09, 2008 20:45

Tytuł: Między okładkami
Spoilery: nawiązuje do pewnych wydarzeń w 4 sezonie AtS, choć nie ma wyraźnych spoilerów. Użyty fragment dialogu, ale dopóki się nie widziało, niewiele mówi :D
Pairing: Osoby wspomniane: Wesley, Angel, Angelus. Sama nie jestem pewna pairingu :D
Autor: noelia_g
Prompt: "A man's library is a sort of harem." ~Ralph Waldo Emerson, The Conduct of Life
Ostrzeżenia: dziwność. ;D
Słów: 540



I've imagined this moment many times. Years of study, research... I've read everything ever written about you...
Wesley, Soulless.

Nie osądzaj książki po okładce. Prosta zasada.

Wesley Wyndam Pryce. Sześć stóp, dwa cale. Wzrostu. O innych calach gentlemani nie dyskutują. Okładka skórzana, lekko przetarta, jak brązowa kurtka którą nosi od roku. Prawdopodbnie zyskuje przy bliższym poznaniu, ale obecnie mało kto zbliży się na tyle by móc go bliżej poznać.

Liam. Angel. Angelus. Historia w historii, pudełko w pudełku, enigma owinięta w lekką przędzę tajemnicy. 26 lat, na wieczność. Okładka to obwoluta na twardej oprawie, zmieniana tak często jak klątwa pozwoli.

*

Angel przesuwa palcami po skórze jak po tytule książki, badawczo, delikatnie.

Angelus otwiera książki z trzaskiem, jak pękający kręgosłup, jak śnieg pod stopami.

Wesley rozkłada ramiona szeroko, krzyż rozpostarty na łóżku, bo chyba powinien chcieć żeby wampir odszedł, odsunął się, odwrócił...

*

Rozsuwa nogi.

*

Zanim został wyrzucony z pracy (za pierwszym razem, z Rady, znaczy się), Wesley wypożyczył sześć dzienników z biblioteki. 1760-1764. 1790-98. 1802-08. 1859-62. 1877-1780. 1890-1902. Jakoś nigdy ich nie oddał. I tak nie zapłacili mu za trzy ostatnie miesiące, a razem z dodatkiem za pracę w niebezpiecznych warunkach (jeśli Wrota Piekieł się nie kwalifikują, to nie wie co by się kwalifikowało) należy mu się sporo.

1859-62 przytacza anegdotkę (czy też co Obserwatorzy uznają za anegdotkę, a normalni ludzie za horror) o masakrze klasztoru.

Wesley dopisał na marginesie tyle na ile starczyło miejsca, czerwonym długopisem. Angelus, Darla, Drusilla, wizje, szaleństwo, przemienienie w wampira.

Nie napisał za to o tym jak musiała pachnąć krew, jak jęki Drusilli i jej błagalne prośby tylko zachęcały Angelusa do pieprzenia Darli, mocniej, szybciej, aż do bólu.

Pewne rzeczy wiele tracą gdy przelać je na papier.

*

Angel przeprasza za wszystko. Za odrobinę bólu kiedy jego palce odciskają się na skórze. Za to, że za szybko dochodzi. Za to, że czasami nie może się powstrzymać przed tym by wejść w Wesleya jednym ruchem, prawie przygwożdżając go do łóżka.

Wesley rozkłada ramiona.

Angelus zaczyna się irytować, kiedy po paru godzinach nie odnosi zamierzonych efektów. Tortury torturami, może i ma do nich cierpliwość, ale nie kiedy palce Wesleya zaciskają się na sznurach które mają zaciskać się na jego nadgarstkach, nie kiedy jego nogi rozkładają się jak otwarta księga.

Jaki jest sens w łamaniu kręgosłupa kogoś, kto wygina się w zaproszeniu?

*

- Hej, otwarta księga. Cokolwiek chcesz wiedzieć. Jak słodko smakowała dziewicza cyganka. Wyjątkowy zapach szyi noworodka. Moja pierwsza zakonnica... to dopiero dobra historia.

- Możemy od tego zacząć.

*

Zaczynają.

Koniec to palce zaciskające się na bliźnie (Angel, Angelus, nie ma znaczenia, zapiera dech w piersiach tak samo, tak samo dosłownie).

Koniec to rozłożone ręce i nogi, czyste przeciwieństwo modlitwy.

Mocniej, szybciej, do bólu. I dalej.

*

Ktoś napisze o tym czerwonym atramentem.

Ktoś inny, być może, przyczyni się do wytarcia okładki, do wyrzeźbionych półksiężycy odbitych w skórze, do poplamionych stron.

Dziennik będzie oprawiony w skórę.

fanfiction, porn battle

Previous post Next post
Up