Title: Ran twoich niegodnym całować
Author:
nickygabrielFandom: Starsky & Hutch
Characters/Pairing: Starsky, Hutch (gen)
Rating: PG-13
Warnings: post SR
Word Count: 300
Notes: in Polish
Today's the time for courage, babe,
Tomorrow can be for forgiving
Nick Cave - Sweetheart Come
Starsky siedział na łóżku i zapinał guziki w koszuli, kiedy Hutch stanął w drzwiach sali szpitalnej. Jego ruchy nadal dalekie były od płynności sprzed zamachu, ale dla Hutcha ów widok był balsamem dla duszy. Niedawno nie miał nawet nadziei na kolejne jutro, więc fakt, że przyjaciel sam potrafił zapiąć guziki był w jego oczach prawdziwym cudem.
Obok łóżka leżały buty przyjaciela - prawie znak firmowy - biało-niebieskie adidasy. Hutch nagle poczuł, że coś ściska go za gardło. Tyle razy z niego żartował i rzucał kpiące uwagi na temat jego stroju. Nie robił tego, aby go zranić, ale czasami tak to się kończyło. Widział to w jego spojrzeniu, w zaciśniętych pięściach, przygarbionych ramionach.
Hutch wiedział, że tylko prawdziwy przyjaciel potrafiłby spojrzeć głębiej niż słowa i zrozumieć powody takiego zachowania. Starsky rozumiał.
- Gotowy? - Hutch podszedł powoli do kolegi.
Starsky uśmiechnął się z wyraźną ulgą.
- Co tak długo? - zapytał.
Hutch wzruszył ramionami.
- Musiałem odebrać twoje warzywo z warsztatu - odpowiedział. - Możemy iść?
Starsky zmarszczył brwi i wskazał na buty.
- Prawie - mruknął.
Obaj wiedzieli, że Starsky nie powinien się schylać, żeby nie zepsuć misternego dzieła chirurgów. Hutch uklęknął przed nim i sięgnął po buty. Sprawnie wsunął w nie stopy przyjaciela żeby zawiązywać sznurowadła. W pewnym momencie poczuł we włosach jego palce.
- Hutch, uda nam się.
Hutch nie potrafił unieść głowy. Nam... Po tym, co mu zrobił nie był nawet godny zawiązywać mu tych butów, a Starsky nadal mu ufał i nadal w nich wierzył. Hutch przysiągł sobie, że odtąd nigdy nie będzie traktować tego związku jak czegoś oczywistego.
- Pod jednym warunkiem - dodał Starsky.
Hutch uniósł głowę.
- Nie zmieniaj się.
Trzy słowa i Hutch znowu mógł oddychać. Wstał i pomógł mu zejść z łóżka.
- Masz koszmarny płyn po goleniu - zauważył.
- Cóż, Szpital No. 5 to też nie mój ulubiony zapach - Starsky uśmiechnął się szeroko.
Tak, uda im się.