Gdyż dziś jest tak długo, jak długo nie idę spać.
Tytuł: Z krainy mchu i paproci
Autor: manarai
Fandom: SPN
Spoilery: początek czwartej serii
Ostrzeżenia: rozwinięcie postulatu wysuniętego przez Deana w 4x05. Ja niewinna. Każdy czasem pluje crackiem.
Ilość słów: 900
(
- Że niby las? Nie, drzewa mi zasłaniają. )
Comments 8
"Dean otworzył jego drzwi szarpnięciem; łepetyna poderwała się i od razu wskoczyła na wysokie obroty." to brzmi, jakby Sam znienacka zaczął obracać swoją łepetyną. Taki średnio szczęśliwy dobór słów.
"Sam wydobył się z samochodu i metodycznie strzelił z wszystkich stawów, z których mógł." strzelił stawami albo stawy wyłamał, dźwięk koszmarny, prawda. Ale niech za łatwo niczym nie strzela, chyba, że ma stawy naładowane solą :)
"Spomiędzy drzew dobiegł jakby tętent kopyt, jakby ciche rżenie." tętent był jakby rżenie? coś się tutaj zagmatwało.
Ff mi się podobał :) interakcja między braćmi porzadnie oddana, niezwykła przygoda w niezwykłym lasku, użytkowanym przez gawiedź za lasek toaletowy. Czasem tylko coś mi zatupało po oczach, wystrzeliło z tętentem, ale overall feeling is ok :)
Reply
Zwierzę zarżało cicho i przyjaźnie skubnęło kołnierz skórzanej kurtki. Dean uchylił się odruchowo.
- Ty, Bucefał, nie spoufalaj się… oko mi wybijesz tym rogiem!
XDDDD
- Czy ten tutaj ma jakiś kryzys egzystencjalny? A może alternatywny styl życia, odmienną orientację seksualną, czysty zwierzęcy magnetyzm? Nie, wróć, to ostatnie to ja mam.
Śliczny tekst XDDD
Reply
Poza tym uwielbiam dialogi Winchesterów w Twoim wykonaniu.
(Czy w następnym pojawi się mamut? No bo też wyginęły...)
Reply
Leave a comment