(no subject)

Mar 16, 2009 21:55

Autor: wannabeimmortal
Fandom: Grey’s Anatomy
Tytuł: Tequila lała się strumieniami
Spoilery: brak. Pre-series.
Ostrzeżenia: kryzys dnia czwartego, wen poważnie kuleje. Tylko dlatego, że wypadać nie wypada ^^’
Ilość słów: 314



Meredith otworzyła jedno oko i zerknęła na budzik z chęcią mordu. Punkt siódma. Dobrze, że nastawiła go, zanim poszły w tango.
Usiadła na kanapie i spojrzała na Sadie. Dziewczyna, wykręcona jak chiński paragraf, spała na siedząco, z brodą wspartą o mostek. W jej dłoni tkwiła szklaneczka z whisky, która przechylała się niebezpiecznie w stronę dywanu. Cóż, wyglądało na to, że po wyjściu Mer z baru, nie wyszalała się za bardzo.
W mieszkaniu śmierdziało jak w pijackiej melinie, a sama Meredith czuła, że również nie pachnie fiołkami. Zmagając się z kacem gigantem, poszła do łazienki, aby zmyć z siebie zmęczenie, smród alkoholu i grzechy ostatniej nocy. Ciepły, orzeźwiający prysznic - tak, zdecydowanie tego właśnie potrzebowała, żeby pozbierać myśli.
Jak udało jej się skończyć medycynę przy takim trybie życia? Może była to kwestia genów. Albo, co bardziej prawdopodobne, szczęścia.
Za trzy dni miała rozpocząć swoją pierwszą, poważną pracę. Miała stać się lekarzem, nie tylko w teorii, ale i w praktyce. Trochę bała się, że oto niespodziewanie nadszedł czas, aby się ustatkować, a ona jeszcze nie jest na to gotowa. I spieprzy…
Kiedy po dwudziestu minutach wzywała taksówkę i wychodziła z mieszkania na klatkę schodową, obrzuciła spojrzeniem dzieloną z Sadie kawalerkę po raz ostatni. Na podłodze piętrzyły się stosy czasopism, w powietrzu unosił się kurz, kanapa nosiła ślady licznych imprez i nieszczęśliwych wypadków ze słodkimi drinkami w roli głównej. Westchnęła i wyszła na korytarz.
Schodząc po schodach, narobiła sporo hałasu walizką, ciągniętą za sobą. Akurat, kiedy wyszła na zewnątrz, podjechała taksówka. Kierowca wysiadł i wziął jej rzeczy, aby schować je do bagażnika - nie było tego wiele. Przez ostatnie lata Meredith nie zgromadziła za dużo rzeczy. Jej cały dobytek dało się zamknąć w średniej wielkości walizce. Trochę ciuchów, kosmetyków, parę książek. Zdecydowanie mało, jak na dwudziestosześcioletni żywot.
Wsiadła na tylne siedzenie, ze świadomością, że ten moment to przełom.
Kierowca ruszył na lotnisko, zabierając ze sobą Meredith Grey. Death została na chodniku.

autor: wannabeimmortal, fikaton 6: dzień czwarty, fandom: grey's anatomy, fikaton 6

Previous post Next post
Up