Kurczę, mam problem z tym tekstem. Bo czegoś mi tutaj wyraźnie brakuje. Napisane w porządku, jak zwykle, a jednak wydaje mi się, że coś tu szwankuje. Przede wszystkim - nie słyszę w tym wszystkim głosu Sharon. Gdzieś chwilami pobrzmiewa, ale to jednak nie to. Ciężko mi właściwie powiedzieć, skąd to przekonanie, po prostu mam takie niejasne wrażenie, że tego tutaj nie chwyciłaś.
Chyba trochę za dużo tutaj truizmów i pytań retorycznych. Wydaje mi się, że przesadziłaś z tym co nieco. Są fajne fragmenty - bardzo podoba mi się ten, w którym Sharon wyobraża sobie, jak mogłaby wyglądać Hera: W koszmarach widziała potwory, upiorne humanoidy zlepione z roztrzaskanego ciała Karla i mechanizmu centuriona, czerwoną iskrę sztucznego życia w jego oczach, laserowe działa wyrastające z jego palców Jest plastyczny i działa na wyobraźnię. Ale całościowo nie potrafię poczuć tego tekstu. I jednocześnie nie potrafię powiedzieć dokładnie, co jest z nim nie tak.
Wiem, Iduś. Ten tekst jest zupełnie nie tego i sama bym o nim najchętniej zapomniała - tym bardziej, że to właśnie w tym fandomie. Bo ja mam do BSG jakiś taki szacunek. A może nie szacunek, ale nie wiem, jak to nazwać. Powinnam chyba przestać w ogóle dłubać w tym fandomie. Nie to, żebym jakoś na poważnie zaczęła :P Zupełnie nie napisałam tego, o co mi chodziło. Bo ja naprawdę miałam jakiś pomysł, tylko tak się zupełnie rozlazł w fatalnym wykonaniu, że sama już nie pamiętam, jaki był, i tym bardziej mi z tym źle. :(
Ja też, jak Idril, nie słyszę tu głosu Sharon. Poza tym - ta Sharon tutaj zachowuje się jak uśpiony cylon, jak ktoś, kto nie dawno dowiedział się, kim jest. Sharon w kanonie nie uważa się za maszynę.
Podoba mi się to wspomnienie o wpasowywaniu się w nowe ciało po reinkarnacji i to, że ta Sharon chciała mieć to wszystko, czego tamta Sharon nie.
A ja widzę tutaj Sharon - lubię ją, ale nie jest to postać, nad którą się jakoś szczególnie zastanawiałam. Sporo jednak fragmentów potrafiłabym do niej dopasować, potrafiłabym usłyszeć. Tak, sporo tutaj truizmów, ale też prostych, solidnych zdań. Niektóre bardzo przypadły mi do gustu. Ten, o którym wspomniała Idril, i jeszcze dwa inne:
Jej misja była prosta: wykorzystać słabość porucznika Karla „Helo” Agathona do innej kopii, do uśpionej agentki. Doprowadzić do zbliżenia. Sprawdzić, co z tego wyniknie. Bardzo Cylon!Sharon mode on. Świetne.
Sharon tuli się do Karla i bardzo chce, żeby dziecko mogło odziedziczyć po niej jak najmniej, ale na świecie jest sprawiedliwość i Hera ma z niej dokładnie tyle, co z Karla. Też bardzo ładne. :)
Ciekawe wejrzenie w Athenę. Szczególnie podobało mi się zdanie: A przede wszystkim - co takiego ma tamta Ósemka, czego tak bardzo chciałeś, i czy ja też to mam? Athena wiedziała, że Helo kochał nie ta Sharon i musiała się nad tym zastanawiać. Poza tym podobała mi się niepewność odnośnie tego, jak rozwinie się ciąża. Cyloni musieli mieć jakieś swoje przewidywania i badania, które Ahtena na pewno znała, ale czym są badania w zderzeniu z rzeczywistością, zwłaszcza własnym ciałem i dzieckiem?
Natomiast nie podobaky mi się dylematy odnośnie bycia tylko maszyną. Cyloni nie mieli poczucia niższości i uważali się za co najmniej równych ludziom, nawet jeśli chodzi o uczucia,. Nie mieli problemów z tożsamością.
Hera nie żyje, a Sharon nie zastanawia się, czy rozumieli to jak wyłączenie wadliwej, niedoskonałej maszyny, bo to było jej dziecko, jej własne.Nie bardzo rozumiem to zdanie. Kto miał rozmieć śmierć jako wyłączeni maszyny? Ale ciekawym wątkiem byłoby przeżywanie przez Sharon śmierci córki. Bo jak dotąd śmierc bya dla niej czymś
( ... )
Comments 5
Kurczę, mam problem z tym tekstem. Bo czegoś mi tutaj wyraźnie brakuje. Napisane w porządku, jak zwykle, a jednak wydaje mi się, że coś tu szwankuje. Przede wszystkim - nie słyszę w tym wszystkim głosu Sharon. Gdzieś chwilami pobrzmiewa, ale to jednak nie to. Ciężko mi właściwie powiedzieć, skąd to przekonanie, po prostu mam takie niejasne wrażenie, że tego tutaj nie chwyciłaś.
Chyba trochę za dużo tutaj truizmów i pytań retorycznych. Wydaje mi się, że przesadziłaś z tym co nieco. Są fajne fragmenty - bardzo podoba mi się ten, w którym Sharon wyobraża sobie, jak mogłaby wyglądać Hera:
W koszmarach widziała potwory, upiorne humanoidy zlepione z roztrzaskanego ciała Karla i mechanizmu centuriona, czerwoną iskrę sztucznego życia w jego oczach, laserowe działa wyrastające z jego palców
Jest plastyczny i działa na wyobraźnię.
Ale całościowo nie potrafię poczuć tego tekstu. I jednocześnie nie potrafię powiedzieć dokładnie, co jest z nim nie tak.
Reply
Powinnam chyba przestać w ogóle dłubać w tym fandomie. Nie to, żebym jakoś na poważnie zaczęła :P
Zupełnie nie napisałam tego, o co mi chodziło. Bo ja naprawdę miałam jakiś pomysł, tylko tak się zupełnie rozlazł w fatalnym wykonaniu, że sama już nie pamiętam, jaki był, i tym bardziej mi z tym źle.
:(
Reply
Podoba mi się to wspomnienie o wpasowywaniu się w nowe ciało po reinkarnacji i to, że ta Sharon chciała mieć to wszystko, czego tamta Sharon nie.
Reply
Jej misja była prosta: wykorzystać słabość porucznika Karla „Helo” Agathona do innej kopii, do uśpionej agentki. Doprowadzić do zbliżenia. Sprawdzić, co z tego wyniknie.
Bardzo Cylon!Sharon mode on. Świetne.
Sharon tuli się do Karla i bardzo chce, żeby dziecko mogło odziedziczyć po niej jak najmniej, ale na świecie jest sprawiedliwość i Hera ma z niej dokładnie tyle, co z Karla.
Też bardzo ładne. :)
Reply
A przede wszystkim - co takiego ma tamta Ósemka, czego tak bardzo chciałeś, i czy ja też to mam?
Athena wiedziała, że Helo kochał nie ta Sharon i musiała się nad tym zastanawiać.
Poza tym podobała mi się niepewność odnośnie tego, jak rozwinie się ciąża. Cyloni musieli mieć jakieś swoje przewidywania i badania, które Ahtena na pewno znała, ale czym są badania w zderzeniu z rzeczywistością, zwłaszcza własnym ciałem i dzieckiem?
Natomiast nie podobaky mi się dylematy odnośnie bycia tylko maszyną. Cyloni nie mieli poczucia niższości i uważali się za co najmniej równych ludziom, nawet jeśli chodzi o uczucia,. Nie mieli problemów z tożsamością.
Hera nie żyje, a Sharon nie zastanawia się, czy rozumieli to jak wyłączenie wadliwej, niedoskonałej maszyny, bo to było jej dziecko, jej własne.Nie bardzo rozumiem to zdanie. Kto miał rozmieć śmierć jako wyłączeni maszyny? Ale ciekawym wątkiem byłoby przeżywanie przez Sharon śmierci córki. Bo jak dotąd śmierc bya dla niej czymś ( ... )
Reply
Leave a comment