Autor:
girlupnorthWskazówka: Bang Bang (my baby shot me down)
Fandom: Buffy
Postaci: Willow
Spoilery: do 7x01 Lessons włącznie, w tym bardzo duże do końcówki 6 sezonu
Długość: 720 słów
Ostrzeżenia: angst!
Uwagi: Pierwszy akapit nie byłby możliwy bez
miss_magrat. Samochód Xandra dzięki dobremu oku
le_mru. Całość napisana także dzięki dvd pożyczonym od
novin_ha.
Zbetowane przez
novin_ha.
Powieści i filmy mówią prawdę: w Anglii rzeczywiście ciągle pada. Nawet jeśli rano świeci słońce, około południa na niebie zdążą już zgromadzić się chmury. Po południu, jak to przed deszczem, w powietrzu unosi się zapach ozonu, a wieczorem wreszcie zaczyna lać.
Przez pierwsze dni pobytu w Westbury Willow ma dużo czasu na obserwowanie pogody. Giles zostawił ją i wyjechał, rzucając, że niedługo wróci; kobiety i dziewczyny zamieszkujące posiadłość zgromadzenia pozostawiają ją samej sobie. Willow snuje się zatem po domu i po ogrodzie, dochodząc stopniowo do wniosku, że Anglia jest zupełnie ładna. Szkoda, że nie ma komu jej pokazać.
Wspomnienie: siedzi z Tarą i Dawn w kuchni Buffy, przygotowując kolację. Tara sprawdza, czy mięso w piekarniku jest już zarumienione, a Dawn i Willow kroją warzywa na sałatkę. Dawn mówi, że ma dosyć ciągłego siedzenia w Sunnydale.
- Chciałabym w końcu się gdzieś ruszyć. Choćby na kilka dni.
Tara zaczyna snuć plany podróży dookoła świata. Australia, Japonia, Indie, Egipt, Włochy, Francja, Skandynawia, Anglia…
- Pojedziemy razem - mówi Willow. Tara uśmiecha się do niej, podczas gdy Dawnie marudzi, że też chce jechać.
Nie była na pogrzebie Tary, nie mogłaby. I tak śni się jej on po nocach: dźwięk dzwonów, chociaż Tara nie chodziła do kościoła, morze kwiatów, wszyscy przyjaciele i znajomi zgromadzeni wokół trumny. Spędziła ten dzień, leżąc na łóżku w pokoju Buffy (nie swoim i Tary, nie mogłaby) i gapiąc się w sufit.
Wieczorem do pokoju zajrzał Xander i powiedział, że Giles chce zabrać ją do Anglii.
Nie poszła przed wyjazdem na cmentarz. Nie pożegnała się z Tarą.
*
Rozmowa w pokoju dziennym cichnie, kiedy Willow przechodzi przezeń, wracając od telefonu.
Żadne z jej przyjaciół nie jest pewne, jak powinni z nią postępować, ale Xander jest nieco mniej niepewny niż reszta. Odkąd tu przyjechała, dzwonił już trzy razy; podczas rozmów zachowuje się prawie, jakby Willow wyjechała na od dawna zaplanowane wakacje, a nie została wywieziona w odosobnienie po próbie zniszczenia świata. Willow uśmiecha się lekko. Kochany Xander.
Wspomnienie: mają po pięć, może sześć lat i bawią się w parku. Zamiast zabawek mają parę gałęzi: dostarczają im rozrywki na kilka godzin. Najpierw udają, że gałęzie to ich wierzchowce; potem pojedynkują się nimi; wreszcie Xander mówi, że gałęzie to pistolety i mierzy do Willow. Willow wybucha śmiechem i strzela do Xandra, który pada nieruchomo na ziemię.
- Wiem, że udajesz - mówi Willow i szturcha Xandra gałęzią, dopóki ten nie zacznie się śmiać.
Dziesięć lat potem Xander zostaje na jeden wieczór żołnierzem, a wciąż zauroczona nim Willow próbuje uratować Sunnydale. Rok później Willow całuje Xandra w starej fabryce; rok potem ona uczy się czarować, a Xander siedzi w piwnicy domu rodziców, myśląc, że Buffy i Willow już go nie potrzebują. Później na szczęście Xander znajduje pracę i zamieszkuje z Anyą, a Willow z Tarą wciąż czarują, i wszyscy mają żyć długo i szczęśliwie. Oczywiście, rok potem Willow stara odzwyczaić się od magii, a Xander zostawia Anyę przed ołtarzem.
Przerażająca Willow z twarzą pokrytą siateczką żył nie ma się do strasznego dupka Xandra tak jak łamiąca kredkę Willow do Xandra jadącego na koniu z gałęzi; ta straszna Willow prawdopodobnie nie zasłużyła nawet na Xandra opętanego przez hienę.
Xander odwiózł Willow i Gilesa na lotnisko (pożyczonym samochodem, bo jego Chryslera Sebringa Willow przecież zniszczyła), i przytulił ją na pożegnanie, podczas gdy Giles stał już w kolejce do kontroli osobistej.
*
Po mniej więcej tygodniu przewodnicząca zgromadzenia mówi w końcu Willow, że najwyższy czas zdecydować, co z nią zrobią.
W pewnym sensie Willow oddycha z ulgą; jednak lepiej jest wiedzieć, na czym się stoi. Nie sądzi już, aby mieli ją zabić; bardziej prawdopodobne jest, że po prostu spróbują pozbawić ją magii. Giles pewnie pojechał po książki z instrukcjami, jak się do tego zabrać.
Wspomnienie: pierwsze rzucane zaklęcia. Czar zabraniający Angelowi wstępu do domu Buffy; przywrócenie duszy Angelusowi. Zaczynanie kariery magicznej od zaklęć tego typu to jak uczenie się żonglowania na żyletkach; nic dziwnego, że potem zawsze chciała więcej i więcej.
Zaledwie dwa tygodnie temu próbowała zniszczyć świat. Powietrze pachniało ozonem, a we krwi Willow pulsowała cała magia świata.
Nie czuje się w stanie pożegnać się z tą mocą, jeszcze nie teraz, chociaż bez wątpienia jest to rozwiązanie nie tylko sprawiedliwe, ale i zbyt dla niej łagodne.
Kiedy mówią jej, że spróbują ją nauczyć, jak kontrolować tę magię, Willow najpierw patrzy na nich ze zdumieniem, a potem wybucha płaczem.