Autor:
mlekopijcaFandom: Mass Effect
Pairing: Garrus/Shepard
Prompt: farby
Słów: 618
Spojlery: ME2, niespojlerowe elementy ME3
Ostrzeżenia: Czas teraźniejszy, czas przyszły, podmioty domyślne, kalanie ustaleń zapisu, związek kosmity z kobietą, sugerowany seks tychże? Face paint kink. Autorka dokonywała researchu na własnej twarzy.
Dedykowane
pellamerethielEdit: Moja Shep w face paint, jakby ktoś był zainteresowany:
mam obsesję Linie
On our bodies we share the same scar
Wire to Wire
Linie na jej twarzy nie układają się właściwie, błędy w budowie, zbyt wąska szczęka, zbyt słabo zarysowane kości. Niebieski wzór zakłócony bliznami, smuga farby przykrywa tę długą, biegnącą dokładnie wzdłuż kości szczęki, cybernetyczne ulepszenia rażą spod skóry.
Linie zbyt łagodne, zbyt zaokrąglone, pozbawione kątów, dzieło niewprawnej ręki - powinna była prosić Jack (nigdy nie przestałaby się śmiać), bądź Kasumi, kiedy jeszcze miała szansę - wyraźne niedociągnięcie u nasady nosa, linia pod lewym okiem trochę grubsza, biegnie niżej niż pod prawym, niebieski zlewa się cieniami, podkrążone oczy, kiepski tydzień na sen.
Wyobraża sobie siebie na spotkaniu Rady, głos Udiny osiąga piskliwe tony, na procesie, do którego nie doszło, wśród turiańskich generałów na Menae.
Odkręca wodę i lustro ginie pod warstwą pary, dwa kroki, unosi brodę, niebieska woda spływa po jej piersiach i brzuchu, dosięga nóg.
Dotyka skóry z prawej strony jego twarzy, niebieski wzór słabo widoczny spod zabliźniającej się tkanki, zlane w jedno, utrwalony na stałe. Lubi fakturę jego blizn, inną niż reszta skóry, miękką, w dotyku prawie przypomina ludzką, nie, Shepard, zły bieg myśli.
Jej usta podążają za linią farby (pieszczota obca dla turian), nasada nosa, skóra pod okiem, kość policzkowa, ostra linia biegnąca do grzebienia i w dół, po żuchwie, najpierw w lewo, później w prawo. Zatrzymuje się dłużej na szyi o skórze niemal równie słabej co u ludzi, podatnej na atak; jej zęby nie zostawiają śladów.
Wzdycha, czując końce pazurów u nasady szyi, potem niżej, między łopatkami, wzdłuż kręgosłupa. Mięśnie brzucha spinają się automatycznie, gdy trzy palce dotykają talii, łaskotki, obcy koncept, łatwy do pomylenia ze strachem, Garrus odruchowo cofa rękę.
Nie, mówi, jej dłoń przykrywa jego, zatrzymuje w miejscu. Układa palce, by spleść swoje z jego, kciuk, wskazujący i środkowy, serdeczny i mały, dłoń-szpon.
Odpruwa logo Cerberusa z wszystkich ubrań i przez chwilę jest „nagą twarzą”, ciało pełne implantów, jak Saren i głos Żniwiarzy w jej głowie. Na jej zbroi brakuje symbolu N7, tak jak logo Przymierza na rękawie munduru. Nigdy nie nosiła symbolu Widma, tylko imię, które wyprzedzało ją w galaktyce, komandor Shepard, Widmo Rady, jakże wielki krok dla ludzkości.
Jesteś zdrajcą, powie Kaidan między wierszami.
Może dlatego, że sama w połowie jesteś maszyną, powie doktor Chakwas, pół żartem, pół serio i Shepard wycofa się w stronę kajuty Liary.
Jesteś Shepard. Komandor. Przymierze. Człowiek. Pogromca heretyków. Zabita przez Zbieraczy. Odkryta na nowo na Starej Maszynie.
Może jestem AI Cerberusa. Może tylko myślę, że jestem komandor Shepard.
Co z tego? spyta EDI.
Usiądzie obok niego, tylko w ręczniku, jej skóra wciąż ciepła od wody, delikatniejsza niż zwykle, miękka i łatwa do skaleczenia; wilgotne włosy klejące się do czoła i karku. Będzie trzymać słoik niebieskiej farby. Dotknie jego twarzy, przebiegnie palcami po malunkach.
Wiesz, zacznie, istniały na Ziemi ludy, których wojownicy malowali twarze przed wielkimi bitwami. Weźmie wdech. Pomaluj moją.
Speszy się, tak jak peszy się zawsze, gdy wchodzą na niepewny grunt, odczytuje to z mowy jego ciała i barwy głosu, ruchu żuchwy, wyraźnego z lewej i niepewnego z prawej, uszkodzone nerwy. Shepard, zacznie. To…
Nasze malunki oznaczają przynależność, Shepard. Mówią, kim jesteśmy.
Kiepskim turianinem?
Mniej więcej.
Więc niech wiedzą, odpowie, wkładając słoik w jego dłonie i Garrus, po chwili wahania, zanurzy palec w niebieskiej mazi.
Powiedz mi, co znaczą, poprosi.
Niebieski. Kolonia moich przodków, Rocam - Palec u nasady jej nosa, chłodna farba na rozgrzanej skórze.
Mój dom, Palaven - Niebieska linia biegnąca od jej oczu do skroni.
Mój klan, Vakarian - Linia na szczęce, szorstka skóra na zbyt wrażliwej bliźnie.
Mój krąg. Moja ranga.
Moja - ostatnia smuga na policzku, jego palce pod jej brodą.
Stanie przed lustrem i przetrze parę ze szkła, zgrzyt skóry na gładkiej powierzchni. Umarłam, mówią zniekształcone blizny na jej twarzy. Wróciłam, mówią cybernetyczne implanty.
Jestem komandor Shepard, mówią niebieskie linie, i tu leży moja lojalność.