Wow, zamachnęłaś się na pov Jacka! Wydaje mi się ono najtrudniejsze, z powodów, które tutaj pokazałaś - nieśmiertelność, pamięć, zapomnienie, sposób, w jaki Jack myśli.
Trafiły mnie imiona wyryte aż do następnego zmartwychwstania. I to: Najgorsze są dni, w których budzę się i nie pamiętam ich imion (albo znam imiona i nie pamiętam twarzy, setki, setki imion, które nie niosą ze sobą żadnego znaczenia, albo…). (przez to "albo") Zapytałem, co z tego? My, nieśmiertelni, jesteśmy samolubnymi gnojkami, prawda? (robią, co muszą, żeby przeżyć ich wieczna egzystencja nie była jeszcze bardziej nieznośna).
I alternatywne światy (oczywiście), i dobór błędów, które chciałby naprawić, i to, że niczego nie można naprawić.
I według mnie wyszło bardziej gorzkie niż emo, więc nie martw się paroma kowadłami (Jack musi być choć trochę emo).
O jej, jakie to fajne (i pomijam fakt, że nie znoszę Jacka Harknessa, ale tu do mnie trafia)
Kiedyś, w swoim dwunastym wcieleniu (i cztery tysiące osiemset osiemdziesiątym siódmym roku mojego życia, dodać bądź ująć, taki jest problem, gdy żyje się w różnych czasach; ale nie dla niego) poprosił mnie, bym miał oko na wszechświat, kiedy jego już nie będzie.
Zapytałem, czy to w ogóle możliwe, skoro jego młodsze (i obecne) wersje wciąż będą krążyć po czasie i przestrzeni, aż do końca wszechświata (byliśmy tam).
Powiedział, że istnieje ograniczona ilość miejsc, w których może być.
To do mnie przemawia. (I wiele razy zastanawiałem się jak to jest możliwe, że np: Doktor jest w przyszłości Shan Shen (Turn Left) i wszechświat istnieje, a potam w XX! i jest zagłada wszechświata.).
I to całe zapominanie - w końcu to cżłowiek, który będzie zył 5 miliardów lat, on musi zapomnieć. Jedyne czego nie kupuję to to
To nic trudnego znaleźć Władcę Czasu, gdy się wie, czego szukać, gdy ma się taką możliwość. Widywałem jego młodsze i starsze wersje,
( ... )
No nie wiem, czy Jack miał okazję poznać jego młodsze wersję. Jack nie był bogiem by rozpoznawać TL tak po prostu.
Według mnie - mógł. Po kilku tysiącach lat, znając go? Śledząc pewne wydarzenia? Zauważyć niebieską budkę telefoniczną nie jest tak trudno, gdy się o niej wie. Zresztą Doctor zachowywał się dosyć charakterystycznie, a Jack przynajmniej kojarzył kilku companions. Nie podchodził, nie dawał się zauważyć, wiadomo, mógł rozmawiać tylko z z wcieleniami od 10 do 12. Ale do rozpoznania Doctora nie trzeba być bogiem.
Nie znoszę Jacka, ale fik czytałam z przyjemnością. :)
Najgorsze są dni, w których budzę się i nie pamiętam ich imion (albo znam imiona i nie pamiętam twarzy, setki, setki imion, które nie niosą ze sobą żadnego znaczenia, albo…) Też bardzo mi się podoba to "albo". Takie małe słówko, ale kiedy sobie pomyślałam, ile tych "albo" mogłoby być, to aż mnie ciarki przeszły.
Jak Ty pięknie piszesz! I jakie świetne są te wszystkie drobne szczególiki!
Bo ja mam tak: jeśli wpadnę w jakiś fandom, dostaję obsesji na punkcie researchu i po jakimś czasie mam głowę pełną szczególików, z których połowy nikt poza mną nawet nie kojarzy, a ja muszę je gdzieś powciskać. "Klucze" są chyba moim arcydziełem w kwestii researchowej obsesji.
Takie obsesje to chyba trzeba pielęgnować? :D I wykorzystywać, z pożytkiem dla czytających. *jest egoistyczna i ma wizję tych wszystkich genialnych fików, które mogłaby przeczytać*
W sumie racja - w 3x11 mówi, że widział dorastajacą Rose i też do niej nie podszedł. (choć i tak uważam, że Doktor jest raczej nie chętny mu, bo w końcu Jack jest czymś czego nie w ogóle nie powinno być)
W każdym razie gratuluje warsztatu bo to dobry kawałek fika (a wręcz lekarstwo po zasypie smutów w anglojęzycznym fandomie)
Nie znoszę Jacka, ale fik czytałam z przyjemnością. :)
O jeżu! Nie jest jedyny w fandomie! *kocha i czci*
Nie chcę być upierdliwa, ale chciałabym zapytać, czy myślisz, że mógłbyś zacząć komentować i odpowiadać na komentarze tak jak należy? Bo na przykład, biorąc pod uwagę to, jak "odpowiedziałeś" na komentarz Wiedźmy, ona nawet o tym nie będzie wiedziała, ponieważ nie dostanie powiadomienia na maila. Dlatego też czytanie Twoich komentarzy do wpisów i odpowiedzi na komentarze jest czasami strasznie denerwujące.
Dla ułatwienia, poniżej illustated manual "Replying to Entries and Comments on LiveJournal 101": 1. Jeśli chcesz odpowiedzieć na WPIS: KLIK
2. Jeśli chcesz odpowiedzieć na czyjś KOMENTARZ pod wpisem: KLIK
To naprawdę nie jest fizyka kwantowa. To naprawdę da się opanować.
Bardzo, bardzo mi się podobało. Naprawdę kawał dobrej roboty, bo tak mi się wydaje, że wielką i banalną wiadomą - chyba - jest to, że Jacka i Doktora napisać najtrudniej. Ja tak myślę i chyba większość osób też; nieważne zresztą. A Tobie się zdecydowanie udało.
Podobało mi się mnóstwo rzeczy; dwunaste wcielenie, wymieniane już przez poprzedników "albo", początek, oraz podobał mi się bardzo-bardzo cały paragraf z pomyłką, stałym punktem.
Ale ciężko wymieniać, bo naprawdę podobał mi się cały fik. Szczegóły, pamiętanie i zapominanie; wszystko, naprawdę.
Marzył mi się Jack w pierwszoosobowej już od jakiegoś czasu. Plus ciągle odreagowuję CoE, więc jestem emo, a przy Jacku akurat można sobie na emo pozwolić. A napisałam to w małym, kieszonkowym notatniku, w pociągu na Woodstock.
Krótkie, ale niezłe. Może i nie jestem jakimś wielkim fanem Jacka, ale ten fik przykuwa - i to już od samego początku, od pierwszego zdania - bardzo życiowego zdania.
Dwa: mowa zależna!!! Podoba mi się, że zamiast dialogów, użyłaś właśnie jej. (Dodatkowo ja sam jestem mile zaskoczony, bo rzadko kiedy to spotykam)
Comments 18
Trafiły mnie imiona wyryte aż do następnego zmartwychwstania. I to:
Najgorsze są dni, w których budzę się i nie pamiętam ich imion (albo znam imiona i nie pamiętam twarzy, setki, setki imion, które nie niosą ze sobą żadnego znaczenia, albo…).
(przez to "albo")
Zapytałem, co z tego? My, nieśmiertelni, jesteśmy samolubnymi gnojkami, prawda?
(robią, co muszą, żeby przeżyć ich wieczna egzystencja nie była jeszcze bardziej nieznośna).
I alternatywne światy (oczywiście), i dobór błędów, które chciałby naprawić, i to, że niczego nie można naprawić.
I według mnie wyszło bardziej gorzkie niż emo, więc nie martw się paroma kowadłami (Jack musi być choć trochę emo).
Dzięki! :)) Dobrze, że wkleiłaś.
Reply
Alternatywne światy, znasz mnie. Dodać moją ostatnia obsesję na punkcie motywu zapominania i czasu jako takiego, wyszło co wyszło.
Najlepszego.
Reply
Kiedyś, w swoim dwunastym wcieleniu (i cztery tysiące osiemset osiemdziesiątym siódmym roku mojego życia, dodać bądź ująć, taki jest problem, gdy żyje się w różnych czasach; ale nie dla niego) poprosił mnie, bym miał oko na wszechświat, kiedy jego już nie będzie.
Zapytałem, czy to w ogóle możliwe, skoro jego młodsze (i obecne) wersje wciąż będą krążyć po czasie i przestrzeni, aż do końca wszechświata (byliśmy tam).
Powiedział, że istnieje ograniczona ilość miejsc, w których może być.
To do mnie przemawia. (I wiele razy zastanawiałem się jak to jest możliwe, że np: Doktor jest w przyszłości Shan Shen (Turn Left) i wszechświat istnieje, a potam w XX! i jest zagłada wszechświata.).
I to całe zapominanie - w końcu to cżłowiek, który będzie zył 5 miliardów lat, on musi zapomnieć.
Jedyne czego nie kupuję to to
To nic trudnego znaleźć Władcę Czasu, gdy się wie, czego szukać, gdy ma się taką możliwość. Widywałem jego młodsze i starsze wersje, ( ... )
Reply
Według mnie - mógł. Po kilku tysiącach lat, znając go? Śledząc pewne wydarzenia? Zauważyć niebieską budkę telefoniczną nie jest tak trudno, gdy się o niej wie. Zresztą Doctor zachowywał się dosyć charakterystycznie, a Jack przynajmniej kojarzył kilku companions. Nie podchodził, nie dawał się zauważyć, wiadomo, mógł rozmawiać tylko z z wcieleniami od 10 do 12. Ale do rozpoznania Doctora nie trzeba być bogiem.
Reply
Najgorsze są dni, w których budzę się i nie pamiętam ich imion (albo znam imiona i nie pamiętam twarzy, setki, setki imion, które nie niosą ze sobą żadnego znaczenia, albo…)
Też bardzo mi się podoba to "albo". Takie małe słówko, ale kiedy sobie pomyślałam, ile tych "albo" mogłoby być, to aż mnie ciarki przeszły.
Jak Ty pięknie piszesz! I jakie świetne są te wszystkie drobne szczególiki!
Reply
Bo ja mam tak: jeśli wpadnę w jakiś fandom, dostaję obsesji na punkcie researchu i po jakimś czasie mam głowę pełną szczególików, z których połowy nikt poza mną nawet nie kojarzy, a ja muszę je gdzieś powciskać. "Klucze" są chyba moim arcydziełem w kwestii researchowej obsesji.
Reply
Reply
Do Torchwood mam na warsztacie kilka fików, więc kto wie :)
Reply
W każdym razie gratuluje warsztatu bo to dobry kawałek fika
(a wręcz lekarstwo po zasypie smutów w anglojęzycznym fandomie)
Nie znoszę Jacka, ale fik czytałam z przyjemnością. :)
O jeżu! Nie jest jedyny w fandomie! *kocha i czci*
Reply
Dla ułatwienia, poniżej illustated manual "Replying to Entries and Comments on LiveJournal 101":
1. Jeśli chcesz odpowiedzieć na WPIS:
KLIK
2. Jeśli chcesz odpowiedzieć na czyjś KOMENTARZ pod wpisem:
KLIK
To naprawdę nie jest fizyka kwantowa. To naprawdę da się opanować.
Reply
Wybacz, że się rozłościłem.
Reply
Naprawdę kawał dobrej roboty, bo tak mi się wydaje, że wielką i banalną wiadomą - chyba - jest to, że Jacka i Doktora napisać najtrudniej. Ja tak myślę i chyba większość osób też; nieważne zresztą. A Tobie się zdecydowanie udało.
Podobało mi się mnóstwo rzeczy; dwunaste wcielenie, wymieniane już przez poprzedników "albo", początek, oraz podobał mi się bardzo-bardzo cały paragraf z pomyłką, stałym punktem.
Ale ciężko wymieniać, bo naprawdę podobał mi się cały fik. Szczegóły, pamiętanie i zapominanie; wszystko, naprawdę.
Kawał świetnego tekstu. Dziękuję.
Reply
Więc bardzo się cieszę, że wyszło.
Reply
Dwa: mowa zależna!!! Podoba mi się, że zamiast dialogów, użyłaś właśnie jej. (Dodatkowo ja sam jestem mile zaskoczony, bo rzadko kiedy to spotykam)
Trzy:
Idę czytać kolejne części:)
Pozdrawiam
Reply
Leave a comment