Och, jak ponuro. Jak smutno i beznadziejnie - i nie wiem, czy mam bardziej żałować zabitej Kate, nieszczęśliwego Sawyera, upokorzonego Locke'a, skazanej na złe życie Claire czy może samego Sayida, który stracił kawałek siebie. Trudno aż uwierzyć w tego okaleczonego Sayida...
Cieszę się, że tekst przypadł Ci do gustu. Do tej pory polski fandom trzymał się raczej wersji, w której rozbitkowie wracają do "rzeczywistości" po góra roku-dwóch (być może za sprawą Hotelverse) - ja spróbowałam innego rozwiązania. W planach mam też powrót losties po dwudziestu latach. Pomysł wciąż czeka na realizację :).
Ooo, jakie przygnębiające! Coś, co krwiożercze Pelle lubią najbardziej. Witamy w wagonie Znęcania_Się_Nad_Bohaterami. XDDD
Sześć lat! Cud, że nie oszaleli - wystarczy zobaczyć, co nasi losties robią po dwóch miesiącach pobytu w tym luksusowym kurorcie Dharmy, by zastanowić się, czy po paru latach nie cofną się do epoki kamienia łupanego i nie będą polować na dziki z włóczniami. XDDD Dobra, a teraz poważniej.
Najbardziej podobało mi się chyba to obrazowe porównanie dziennikarzy z sępami i to, jak otoczyły i próbowały rozerwać Charliego, jak spod pazurów trysnęła krew. Znakomite! Świetna również wzmianka o odszkodowaniu i przytułku dla samotnych matek. Biedna Kate, biedny Locke, biedny Sayid... Świetny tekst. :)
Ha! Zawsze chciałam napisać coś sadystycznego. Udało się, udało się nareszcie! Słowa pochwały z ust wytrawnej męczycielki bohaterów LOST-a to muzyka dla moich uszu ;).
Z zasady jestem zwolenniczką happyendów, być może dlatego wierzyłam do końca, że Sayid jednak podejdzie do Claire. Ale z drugiej strony - gdyby wszystko kończyło sie szczęśliwie, to szczęście straciłoby na wartości. A może nie... Mnie również zachwycił opis dziennikarzy, sępów, które zwęszyły żer (borze, ja też mam kiedyś taka być? XD). Zaskoczyła mnie śmierć Kate, rzekłabym, banalna śmierć - nie na wyspie, gdzie liczyła się z tym, że może zginąć, ale po powrocie z niej, gdy być może ten strach zniknął, a przynajmniej zmniejszył się.
I jeszcze jedna myśl - czy po czymś takim, po sześciu latach na wyspie, można jeszcze normalnie żyć? Może lepiej by było, gdyby ich nie odnaleziono?
Nie martw się - sądzę, że dla każdego dziennikarza najważniejszy jest dobry temat, ale nie każdy szuka go w ten sam sposób. Jeśli człowiek ma swoje zasady i trzyma się ich, wszystko powinno być OK. :)
O, a ja lubię ten przygnębiający, ponury nastrój "powrotów". Hej, sama wyciskam z tego, ile się da. Metaforyka ładnie utrzymana, chociaż czasem dobrałabym inne słowa (to Sayid! on nie używa potocznych wyrażeń! ;)) Ciekawa wizje Claire z 6-latkiem - nic dziwnego, że zadawał pytania, jeśli uchował się na wyspie. No i brawa za interpretację promptu.
Moja siostra całkiem niedawno też była sześciolatkiem, więc wiem, jakie zarazy potrafią być natrętne - nawet jeśli wychowały się w betonowej dżungli, a nie tej prawdziwej :D. Też kocham nastrój powrotów. Poza tym lubię trzymać się wizji, że rozbitkom "po wszystkim" źle się układa, nie piszą do siebie, nie utrzymują kontaktów, wyspowe związki ulegają rozpadowi, a w portfelach wciąż widać dno - ot, taka sobie pasterska sielanka ;).
Comments 15
::bije Charliego za zostawienie Claire::
Reply
Dzięki za komentarz :).
Reply
(The comment has been removed)
Reply
Sześć lat! Cud, że nie oszaleli - wystarczy zobaczyć, co nasi losties robią po dwóch miesiącach pobytu w tym luksusowym kurorcie Dharmy, by zastanowić się, czy po paru latach nie cofną się do epoki kamienia łupanego i nie będą polować na dziki z włóczniami. XDDD
Dobra, a teraz poważniej.
Najbardziej podobało mi się chyba to obrazowe porównanie dziennikarzy z sępami i to, jak otoczyły i próbowały rozerwać Charliego, jak spod pazurów trysnęła krew. Znakomite!
Świetna również wzmianka o odszkodowaniu i przytułku dla samotnych matek. Biedna Kate, biedny Locke, biedny Sayid...
Świetny tekst. :)
Reply
Ha! Zawsze chciałam napisać coś sadystycznego. Udało się, udało się nareszcie! Słowa pochwały z ust wytrawnej męczycielki bohaterów LOST-a to muzyka dla moich uszu ;).
Reply
Rozbitków starczy dla każdego. XDDD
Reply
Mnie również zachwycił opis dziennikarzy, sępów, które zwęszyły żer (borze, ja też mam kiedyś taka być? XD). Zaskoczyła mnie śmierć Kate, rzekłabym, banalna śmierć - nie na wyspie, gdzie liczyła się z tym, że może zginąć, ale po powrocie z niej, gdy być może ten strach zniknął, a przynajmniej zmniejszył się.
I jeszcze jedna myśl - czy po czymś takim, po sześciu latach na wyspie, można jeszcze normalnie żyć? Może lepiej by było, gdyby ich nie odnaleziono?
Reply
Nie martw się - sądzę, że dla każdego dziennikarza najważniejszy jest dobry temat, ale nie każdy szuka go w ten sam sposób. Jeśli człowiek ma swoje zasady i trzyma się ich, wszystko powinno być OK. :)
Dziękuję za komentarz.
Reply
Reply
Aha, i najlepiej jak jeden po drugim umierają :P.
Reply
Reply
Reply
Leave a comment